Witajcie,
U Was też tak gorąco? Czy w weekend byliście nad wodą? My podczas niedzielnych odwiedzin u szczeniaków co prawda nie byliśmy nad wodą ale nie powstrzymało to, Chili od odkrycia basenu dla dzieci. Chili nie potrafi się powstrzymać jak widzi wodę- nie ważne ile tej wody jest. Jak widać Mojo także wziął udział w niecnym czynie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby Chili od tych wodnych szaleństw (4 h w basenie), nie skończyła z syndromem… zimnego ogona.
W kręgu właścicieli psów myśliwskich, psów dowodnych mówi się o tym syndromie i jest im znany, a co ciekawe wielu lekarzy weterynarii nie spotkało się z tą jednostką. Geneza choroby ewentualnie przypadłości nie jest poznana. Na dziś dzień wiadomo jedynie, iż często u psów dowodnych dochodzi do prosto mówiąc 'porażenia’ ogona, co wiąże się z miejscowym zapaleniem mięśni i najprawdopodobniej nerwów. Najczęściej syndrom pojawia się u psów przy dużej różnicy temperatur ( gorąco na zewnątrz, zimna woda) lub np zimą podczas zabaw w wysokim śniegu, w upalne dni tarzanie się w zimnej chłodnej mokrej trawie.
Objawy choroby są bardzo charakterystyczne gdyż dochodzi do silnego porażenia ogona co objawia się tym, iż zwierzę nie chce poruszać ogonem, ogon na ogół zwisa w dół. Pies dotknięty syndromem nie chce nim poruszać, jest osowiały i często miewa problemy ze znalezieniem odpowiedniej pozycji do leżenia czy siedzenia.
Dochodzi do ostrej miopatii objawiającej się bólem podstawy ogona, co może wywołać trudność przy siadaniu lub kładzeniu się. Sam ogon wydaje się być odłączony od reszty ciała, stąd zagraniczni lekarze weterynarii przyrównują go do ugotowanego makaronu (wet noodle), natomiast sam zespół określają terminem: dead tail (martwy ogon). Wiadomo iż sprawia to duży dyskomfort i ból. Na ogół sprawność ogona wraca od kilku do kilkunastu dni (nawet trzech tygodni) i raczej nie wymaga leczenia, w skrajnych przypadkach konieczna jest wizyta u lekarza weterynarii.
W przypadku Chili, ból jest bardzo duży, biedna Chila piszczy a czasami nawet zawodzi z bólu. Mamy za sobą nieprzespaną noc i wizytę u weterynarza. Chila dostała zastrzyk przeciwbólowy, tabletki przeciwbólowe na kolejne dni oraz nasada ogona została rozgrzana laserem. W zaleceniach jest także rozgrzewanie nasady ogona co kilka godzin. Mam nadzieję, że syndrom zimnego ogona Chiluni szybko minie.
Co ciekawe Mojo taki syndrom miał dwa razy. Za każdym razem po kąpielach w zimnej wodzie. Od tego momentu zabraniam mu wchodzić do wody przy bardzo dużym ryzyku róznicy temperatur. U Mojo porażenie ogona nie było, aż tak bolesne, przechodziło po trzech dniach. Chili być może przez to, że totalnie wyliniała i nie ma chroniącego jej podszerstka skończyła swoją wodną zabawę z takim nieprzyjemnym efektem.
A czy Wy macie doświadczenia z syndromem zimnego ogona? (Nie mylić z syndromem końskiego ogona).
Pozdrawiam Was trzymajcie kciuki za powrót Chili do zdrowia i oby ją bardzo nie bolało.
Edyta
Ps, Mówi się, że jest to ostry skurcz mięsni. Nie chcę myśleć jak wygląda szok termiczny u człowieka płynącego w morzu, rzece w jeziorze… skoro ogon wydaje się odłączony od reszty ciała… jak wyraźne zdaje się być ryzyko utonięcia w przypadku owego skurczu. Uważajcie na siebie.
Dzień dobry,
Moja Rubisia miała zespół smutnego ogona 1 raz – to był kwiecień, długi spacer, słońce, ale zimno i co 5 min bajoro. Bolało, nie płakała, po dwóch dniach ogon zaczął się trochę poruszać, po kolejnych dwóch był wesoły jak dawniej 🙂 Rubi jest goldenką, ma 6 lat.
Pozdrawiam 🙂
dobrze że przeszło samoistnie i nie trwało długo, pozdrawiamy!
Nasz labek (17 miesiecy) drugi raz ma tą przypadłość. Pierwszy raz dopadło go 14 maja i kolejny wczoraj. Niestety ma tą przypadłość że jak widzi wodę to ciężko go powstrzymać. Za pierwszym razem było dużo stresu i nerwów, bo większość lekarzy nie wiedziało co sie dzieje. Badania, RTG – przez przypadek pracownik kliniki dla zwierząt zapytał „a on nie pływał przypadkiem zbyt długo w zimnej wodzie?” Lekarza olśniło i w koncu diagnoza.
cieszę się, że tematy o których tutaj piszę nie są jakąś mrzonką tylko są realnymi problemami. Taka wiedza bywa pomocna. Pozdrawiamy.
Nie jest to mrzonka – moja flatka miała zespół zimnego ogona po całym dniu nad Bałtykiem. Na szczeście kiedyś przypadkowo sobie o tym przeczytałam anglojęzycznych publikacjach, bo gdy poszłam do weterynarki to mnie wyśmiała i uznała że ” pies nie musi cały czas machać ogonem” oraz powiedziała że powinnam przestać wynajdywać choroby. Na szczęście syndrom mija do 5 dni, więc nic poważnego się nie stało. Ale fakt, iż wieu lekarzy nigdy o tym nie słyszało jest przerażający.
tak zgadza się, syndrom leczony i nieleczony mija sam. Jak sie odpowiednio wczesnie zareaguje to mimo że stan zapalny jest blisko to da sie go opanowac. Traz działam już profilaktycznie w przypadku Chili jak widze, że z ogonem zaczyna się coś dziwnego dziać to od razu działam.
Kochani, czy przy tym syndromie psi ogon jest jakby opuchnięty?