Z cyklu „Pies na szlaku i moje zaczarowane miejsce”

Z cyklu „Pies na szlaku i moje zaczarowane miejsce”

20046510_504485436555736_8223382800192305291_n

Należę do osób które same wyrabiają sobie zdanie na dany temat.

Samotnia. Jedno z najstarszych schronisk w Karkonoszach. Samotnia schronisko PTTK im. Waldemara Siemaszki.

Od kiedy pamiętam zawsze chciałam tam pojechać. Najpierw jako 12latka oglądałam zdjęcia Magdy Siemaszko i jej Goldenow „ze schroniska Samotnia”. Nawet dzisiaj na ścianie w schronisku wisi jej zdjęcie z Dutch. Przypominają mi się wtedy czasy mojego początku zakochania w tej rasie psów. Lata 2000 kiedy to jeszcze mój ukochany Majko miał zaledwie kilkanaście miesięcy.

20106527_504485553222391_6428365799132645578_n

Nie wiem ile osób wie ale legendarna już strona goldenretriever.pl to właśnie strona stworzona przez Magdalenę Siemaszko (córkę Waldemara i Sylwii). Strona na której ja stawiałam pierwsze kroki. W roku 2000 poza tą stroną i książkami nie było nic innego. Nie sposób było nie znać strony z zielonym tłem oraz nie sposób było nie być subskrybentem listy dyskusyjnej także moderowanej przez Magdę.

Magdy nigdy osobiście nie poznalam natomiast choćby ze względu na to że moje początki w kynologii opierałam na jej twórczości powoduje we mnie niesamowite wspomnienie.

Uwielbiam miejsca z duszą. Miejsca urocze i pięknie położone. Odludne. Schronisko takie jest- kiedy zaczyna się zmrok. Położone nad Małym Stawem robi niesamowite wrażenie. Kto był ten wie i może podziela też moje zdanie?

20108398_504485483222398_7904952350859499351_n

Niedzielny poranek w sercu Karkonoszy i wyjście na szlak o godzinie 8 w samym centrum gór. Coś niesamowitego. Brak tłoku ludzi który robi się na szlakach po godzinie 12. Przepiękna pogoda i pasmo gór z wrażeniem jak na Maderze. Tak samo zielone.

Miałam ta przyjemność w swoim życiu podróżować w różne miejsca od Azorów po Szkocję na Tajlandii skończywszy (jak do tej pory :)). Jednak Samotnia to jest to moje miejsce w górach i tak blisko niemalże na wyciągnięcie ręki. Zamykam oczy i widzę ten staw i to schronisko a w oddali uśmiech Śnieżki. Coś pięknego. Sami zobaczcie.

20139808_504485389889074_572589560956384635_n

O Samotni można pisać dużo choć lepiej tam przybyć samemu. Położona jest tak malowniczo że widok ten mi dalej marzy się. Niestety jest mocno oblegana i rezerwacja noclegu wymaga pewnej logistyki. Cena jak to w schronisku wszak płacisz za możliwość obcowania z naturą w prawie najczystszej postaci. W tym schronisku przyjmują psy. Wtedy nocleg obowiązkowy w pokoju dwuosobowym. Opłata za psa 20zl.

20228290_504485579889055_1236951804589650170_n

Najlepiej jak trafi się okno z widokiem na staw. I bezchmurne niebo usłane dywanem gwiazd. Brak świateł miejskich i cisza dookoła powoduje że wspomnienie nabiera ogromnej mocy. Chcę się tam wrócić.

20031649_504920226512257_5259901525859722190_n

Psy w Karkonowskim Parku Krajobrazowy muszą być na smyczy. Wstęp bezpłatny dla psa. Jednodniowy bilet dla turysty do parku to 6zl.

Jeśli podobał Ci się wpis daj znać na dole 🙂
Edyta

 

Dylematy o psie czyli jak to u mnie było i jaki z tego morał?

Goldeny… nie wyobrażam sobie bez nich życia…

Zaczyna się, jak zawsze… od marzeń z dzieciństwa.  Od kiedy pamiętam chciałam mieć psa. 

majko

– Dzień dobry są szczeniaki? A po ile?

– Dzień dobry, po ile są szczeniaki?

– Dzień dobry, wyczytałem na stronie że macie Państwo szczeniaki, po ile są?

– Za ile sprzedajecie Państwo Szczeniaki?

– Dzień dobry są szczeniaki? Nie? A kiedy będą?

Tak zaczyna się duża część rozmów z niektórymi ludźmi. Jednakże po wielu latach doświadczenia, ten typ pytania działa na mnie następująco. Albo odpowiadam, że są nie na sprzedaż, albo że nie ma (nawet jeśli są), a na ostatnie pytanie odpowiadam ” To nie jest towar na półce, kiedy będzie wtedy będzie”. 

Mieszkaliśmy w bloku, a w związku z tym, że moi rodzice dużo pracowali aby żyło nam się dobrze i aby niczego mi nie brakowało-  obiecano mi że pies będzie, ale wtedy jak przeprowadzimy się do domu. Obawiali się pewnie, że  cały obowiązek spadłby na nich. Wychodzenie, karmienie,  wychowanie. Nie mieli na to czasu. Pracowali więc aby spełnić moje marzenie, a ja czekałam…  Ponieważ moi rodzice zawsze dotrzymują słowa- z chwilą  kiedy  zmieniliśmy mieszkanie w bloku na dom-  tydzień później przyjechał do nas Majko…

Ale powróćmy  jeszcze do pragnienia posiadania psa. Ponieważ rodzice  chcieli abym od samego początku poczuwała się do odpowiedzialności posiadania psa-musiałam na niego i poczekać i zapracować. Był rok 1999 więc miałam zaledwie 12 lat.  Mama wyznaczyła mi budżet na zakup psa i mogłam albo zmieścić się w tym budżecie albo  zarobić pieniądze (bądź odłożyć) i kupić psa spoza budżetu wyznaczonego przez rodziców. Pojawił się problem. Chciałam Golden Retrievera, a on kosztował więcej niż  „dawała” mi mama na zakup psa.  Teraz z perspektywy czasu, muszę przyznać, że ten jeden raz- na pewno miałam tzw. farta. Choć  z drugiej strony możliwe jest , że wizualizacja mojego marzenia była tak silna ( wszystko jest stanem umysłu), że  nie czekając długo… udało się 🙂 Zdobyłam pieniążki- brakującą kwotę na zakup ulubionego psa. 

W 1999 roku Golden Retriever z rodowodem kosztował 1500 zł. Mało tego, całą logistykę  tzw. „zakupy” psa, rodzice złożyli na moje barki. Musiałam więc, znaleźć hodowlę i porozmawiać z hodowcą (12 letnia- dziewczynka) oraz przekonać ją, że mój wymarzony pies będzie miał u mnie jak w niebie.  Były to czasy kiedy powszechne nie były komórki, ani internet, a zamiast e-maili pisało się listy!  Nie mogło się więc nie udać 🙂 

i dlatego dzisiaj, kiedy ktoś dzwoni do mnie i pyta tylko o cenę w pierwszej kolejności ( po latach już wiem, kto zapyta tylko o cenę, a kto porozmawia dłużej!), bo cena jest dla niego kluczowa (i wiem też że jeśli usłyszy moją cenę to odpuści- co jest dobre bo to i naturalna selekcja!) bo nie stać go na Goldena, bo ma ochotę przyoszczędzić-  to mi przykro. Przykro mi, że dla wielu ludzi cena jest jedynym kryterium. Nie wiedzą wiele o rasie- wychodzi to w czasie rozmowy- nie są zainteresowani niczym innym aby tylko był mały piesek, mały szczeniaczek w „dobrej cenie”. W końcu ” Cena czyni cuda”. Stąd też nigdy nie zrozumiem, że ktoś myśli o kupnie psa (a pies to wydatek, stały, comiesięczny rzędu kilkuset złotych) i nie jest w stanie tego przeanalizować- nie jest w stanie dołożyć kilka stów do psa z rodowodem ( teraz i pseudohodowle sprzedają w cenach wyższych niż hodowle FCI)- bo nie ma- nie zrozumiem, bo skoro ja jako 12 latka w 1999 roku mogłam, to tym bardziej można w 2017. A jeśli już go nie stać, to dlaczego nie adpotuje Goldena? 

Więcej niż połowę swojego życia przeżyłam z psem.  
Majko, mój pierwszy ukochany Golden Retriever.  
Towarzyszył mi prawie przez 10 lat.  
Spędziłam z nim całe dzieciństwo.  
Przegrałam walkę z jego chorobą i musiałam dać mu odejść. ​

Majko zmarł 14 sierpnia 2009 roku. Jaką lekcję wyciągnęłam z tego? Pies to ogromna odpowiedzialność- tego nauczyli mnie rodzice i to wyniosłam z domu. Ponieważ, na początku tej historii wspomniałam, że moi rodzice zawsze dotrzymują słowa, za nim Majko do nas przyjechał usłyszałam słowa, których nigdy nie zapomnę: „Wiemy, że zawsze chciałaś mieć Psa. Dbaj o niego więc i ucz go pilnie aby nie sprawiał kłopotów, ale żebyś mogła być  z niego dumna. Musisz go wyprowadzać i karmić bo to Twój pies. Jeśli go zaniedbasz, no cóż oddamy go komuś, kto będzie się lepiej nim opiekował, jeśli Ty nie dasz rady”. Przypomnę tylko, że miałam 12 lat! To było wychowanie i niezależnie od tego jak srogo to brzmiało- działało. I działa do dzisiaj. Pies to członek rodziny.  Od zawsze i na zawsze. Cokolwiek by się nie działo- pamiętaj, że masz obowiązek (i radość) w postaci Psa. 

Dlatego z obawą słucham o rodzicach, którzy kupują psa dla dziecka. Nie wszyscy rodzice są na tyle odpowiedzialni jak moi rodzice. Nie każde dziecko zaś pragnie psa i będzie o niego tak dbało i rozumiało zasady odpowiedzialności jak ja rozumiałam. Stąd obawa. Stąd też obawy wielu hodowców. Niektórzy bardzo niechętnie sprzedają szczenięta do domów z dziećmi. Sami przerabialiśmy sytuację, w której musieliśmy odebrać psa od rodziny, bo żona została sama z dwójką dzieci w Polsce, a mąż pracował za granicami- kobieta nie była w stanie opiekować się jeszcze dodatkowo psem. Cóż życie pisze różne scenariusze. Pies został odebrany i znaleziono mu wspaniały kochający dom. Ta historia skończyła się szczęśliwie, nie wszystkie jednak tak się kończą.
 
W Goldenie urzeka mnie przede wszystkim temperament. I to on zawsze będzie na pierwszym miejscu. Psy żyją z nami, nie obok nas. Zawsze chciałam mieć w domu typowego angielskiego lorda. Złotego. I jest… Mojo, prosto z New Milton. 

 

goldenmajko
W mojej dorosłości najpierw był On, On czyli Mojo (w dzieciństwie też był On- Majko). Przyjechał do mnie  na wariata.  I nie, żeby to było nieprzemyślane- bo było tysiąckrotnie. Na wariata, dlatego że były to wariackie czasy. Byłam na studiach i mieszkałam w mieszkaniu studenckim. Mojo więc rozpoczął swoją młodość w bardzo ciekawy i intensywny sposób. Co ciekawa, tu historia zatoczyła koło, ponieważ na Mojo, także zarobiłam pieniądze sobie sama. A jak 🙂 Można w wieku 12 to i można w wieku 22 🙂 Od  2016 roku do naszego domu dołaczyła  Chili.  Ach Chili,  jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli- czyli tak jak sobie założyliśmy- będzie założycielką naszej hodowli. Chili i Mojo, taki będzie układ idealny. Goldeny  miałam przyjemność obserwować w całej Europie. Mieszkając w Belgii i przez chwilę w Anglii. Oglądając Goldeny na europejskich ringach, wiem i mam wyobrażenie jaki w 100% powinien być golden.
Moje takie są. Ale  moje Goldeny do mojego domu dołączają po zdecydowanej i przemyślanej chęci zaangażowania się w kolejnego domownika.
A jak wygląda to u Ciebie?
Zastanów się więc, jak bardzo chcesz mieć psa, czy jest to marzenie czy słomiany zapał. Na każde marzenie trzeba pracować aby się spełniło. Życzę Ci powodzenia w spełnianiu Twoich marzeń.Pozdrawiam Cię serdecznie,
Edyta

PS. Dziękuję, że poświęciłeś swój czas na przeczytanie tego wpisu. Dopinguj mnie do pracy, będzie mi bardzo miło jak zostawisz komentarz 🙂

Golden Retriever zimą- ogólnie o bezpieczeństwie!

Witajcie,

Jest sobota wieczór, poczułam, że dzisiejszy wpis jest konieczny. Dzisiejszy wpis jest spowodowany tragicznymi wydarzeniami jakie miały miejsce w Poznaniu nad rzeką Wartą. Ciężko mi o tym pisać, ponieważ temat dotyczy mnie pośrednio… Temat jest bardzo ciężko dla mnie, ale bardziej dla właściciela psiaka i jego hodowcy- jednak jeśli to pozwoli aby nieszczęścia uniknęło jakieś psie życie – przeczytajcie proszę koniecznie.

1384149_886259451408494_8965624050522306610_n

Od zawsze jestem zwolennikiem psiej dyscypliny. Moje psy, zawsze były bardzo dobrze wychowane. Do tego stopnia, że bez wstydu można było zabrać je w miejsce publiczne, restauracja, hotel, w gości. Goście też z chęcią przychodzą do nas- między innymi dlatego, że mam tak wspaniale wychowanego psa.

Wychowanie psa jest ważne. Pies musi być prowadzony w konsekwentny solidny sposób inaczej może zdarzyć się dramat. Dramat też może się zdarzyć jeśli nie będziemy przwidywać pewnych kwestii.  Psy wpadają pod samochody, psy zjadają zatrute jedzenie, psy zjadają ze stołu jedzenie, które dla nich jest szkodliwe, psy, które mają problemy ze swoją psychiką, biorą udział w agresywnych bójkach itd…

W Poznaniu w czwartek zdarzył się dramat… Synek, mojego Mojo utopił się.

Bruno miał skończone 2 lata, przed sobą co najmniej 8 lat życia… Niestety jego, życie skończyło się za szybko. Za bardzo tragicznie. Bruno nie miał szans.

Bruno urodził się pod poznaniem, był synkiem mojego Mojo. Bruno miał fantastycznego właściciela i bardzo kochający dom. Miał też, kochającego hodowcę.

Bruno w czwartkowy poranek poszedł ze swoim panem na spacer nad Wartę. Warta była zamarznięta- a na jej tafli lodowej spacerowały kaczki. Bruno pobiegł za kaczkami na lód…

Niestety, Bruno nie miał szczęścia. Lód załamał się. Bruno wpadł do wody. Tafla lodu przykryła go, a nurt rzeki porwał w głąb pod lód. Reszty możecie domyśleć się sami… Przyjechała straż jednakże bezskutecznie.

Wielki dramat właściciela. Ogromny żal mój i hodowcy.

Czy można takim sytuacjom zapobiec?

Tak…

Pamiętajcie, za psa trzeba przewidywać.

Idziesz w sylwestra na spacer- spodziewaj się wystrzałów i faktu, że Twój pies się przestraszy i ucieknie- wystarczy zapiąć smycz…

Przewiduj… naucz psa komendy „stop”. U nas taką komendą jest siad…

Kilka dni temu, Mojo prawie wpadł pod samochód na przejściu dla pieszych- Mojo często chodzi bez smyczy- celem wybiegania. Mojo zobaczył psa na drugim końcu polany i wyrwał do przodu… 10 metrów od przejścia. Wprost pod nadjeżdżający samochód. Było popołudnie. Ciemno. Przejście średnio oświetlone. Kierowca niemiałby szans zareagować. Na szczęście nas ratuje komenda SIAD… Dlaczego siad jest tak ważne? Bo siad to stop. Pies jest niegrzeczny, chcesz odwrócić jego uwagę? Pies gdzieś biegnie? Pies skacze na ludzi? Wydaj mu komendę siad.

Nas „siad” uratowało… Siad jest prawie bezwarunkowe. Siad słyszane powoduje że pies automatycznie stawia tyłek na ziemi. Jest hamulcem. Jest bardzo proste i skuteczne. Jest ratunkiem.

Czy siad uratowałoby Bruna? Nie wiem… Golden ma silną chęć pogoni za ptactwem…

Pamiętajcie, że zimą psom pękają opuszki od zimnej powierzchni. Smarujcie im zatem opuszki kremem do rąk, witaminą A lub wazeliną. Pilnujcie swoich psów.

Pamiętajcie:

1) przewidujcie
2) nauczcie swojego psa komendy „stop”
3) nie pozwalajcie psu wbiegać na lód zimą, i na rozgrzany asfalt latem
4) bądźcie konsekwentni
5) nauczcie swoje psy posłuszeństwa