Polska. Kraj pełen wartości chrześcijańskich, nie tylko w stosunku do ludzi ale i dla zwierząt.
Brzmi jak żart. Dla mnie na pewno. O co więc chodzi? Chodzi o podkładanie na ulicach i w parkach lub w innych miejscach jedzenia z trutką na szczury, nafaszerowanych gwoździami albo z pokruszonym szkłem. We Wrocławiu, gdzie mieszkamy, takie incydenty zdarzają się regularnie, siejąc postrach wśród psiarzy. I wiem, że problem dotyczy nie tylko Wrocławia.
Jak mówi Marcin Wierzba z Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego, prywatnie właściciel pięciu psów – Kiedyś sam o mało nie straciłem swojego border coolie, po tym jak zjadł chleb z trutką. To było w okolicach ulicy Nowowiejskiej. Poszliśmy na wieczorny spacer, mój pies zjadł chleb z ulicy. Na drugi dzień krew leciała mu ze wszystkich możliwych otworów ciała. Ledwo uszedł z życiem. 10 dni spędził w szpitalu. Miał uszkodzoną wątrobę. To była trutka na szczury. W zatrutym chlebie znalazłem kulki, które były identyczne jak te, które leżą w piwnicach – mówi Wierzba. Dodaje także, że to nie pierwszy razy, gdy trutki w pożywieniu są porozrzucane po całym mieście. – Oczywiście można psu założyć kaganiec, ale jak pies coś wywęszy i połknie, to już nie ma odwrotu. Marcin Wierzba przypomina również, że prawo nie zabrania wyprowadzania psów, zaś szantażowanie właścicieli (tak jak to ma miejsce w przypadku ulicy Deszczowej) śmiercią psa jest karalne i wynika z ustawy o ochronie zwierząt.
Liczba informacji o takich incydentach w Polsce jest przerażająca. Zdarzają się też trutki wyłożone nawet na wybiegach dla psów. Miejscu, które przecież specjalnie przeznaczone jest dla zwierząt, i w dodatku jest ogrodzone.
Zastanawiam się ile trzeba mieć w sobie nienawiści aby skazywać niczemu nie winne psy na bolesną śmierć. Ile trzeba mieć w sobie nienawiści, żeby w poniższy sposób w ogóle móc się wypowiadać.
W Polsce przewiduje się kary nawet do 3 lat więzienia za znęcanie się nad zwierzętami. Media za każdym razem podają informację, że „sprawą zajmuje się policja”, ale nigdy z tego „zajmowania się” nic nie wynikło.
Norbert Ziemnicki z wrocławskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przyznaje, że przypadki podkładania trutek na szczury w jedzeniu dla psów są częste. – Zdaję sobie sprawę, że nie każdy właściciel sprząta po swoim psie, jednak to nie oznacza, że zwierzę trzeba od razu wybić – oburza się inspektor TOZ-u. – Ekstremalnymi przypadkami są gwoździe oraz szpilki w kiełbasie i mięsie. Rok temu we Wrocławiu mieliśmy taki przypadek zgłoszony. Niestety, ludzie często alarmują nas, że w mieście rozkładane jest zatrute jedzenie. Weterynarze z Krzyków i Ołbina stwierdzają, że i owszem, trafiają do nich psy z objawami biegunki, jednak po dwóch czy trzech dniach ciężko stwierdzić, czy pies zjadł trutkę na szczury czy po prostu zepsute jedzenie. Tomasz Tarkowski, lekarz z przychodni weterynaryjnej przy ulicy Krzyckiej przyznaje, że do tej pory przypadków zatruć trutką na szczury nie miał. – Pies niekoniecznie zje mięso, w którym są widoczne kulki trutki. Jeżeli się już tak zdarzy, a trutka będzie w śladowych ilościach, to nic poważniejszego psu nie grozi. Jednak w przypadku spożycia znacznej ilości trutki, w ilości: garść mięsa i garść ziaren trutki, nie ma niestety odwrotu. Taka trutka niszczy wątrobę i nerki, a pies umiera – przestrzega. Lekarz weterynarii Sylwia Dżugaj, z przychodni weterynaryjnej EVETA (tuż przy Parku Św. Edyty Stein na Ołbinie), przyznaje, że słyszała od klientów o kilku zatrutych psach w okolicach Parku Tołpy, jednak osobiście nie może takiego faktu potwierdzić.
Mało tego, jeżeli trutka znalazła się na trawniku np. w płynie, to po spacerze może dojść do zatrucia, po tym jak pies obliże sobie łapki. Zatrute zwierzę bardzo cierpi, ponieważ może dojść do krwotoku np. z dziąseł czy oczu. Jeżeli pomoc nie przyjdzie na czas, zwierzę kona w męczarniach.
Można zapisać się do lokalnych grup psiarzy na facebooku. Najczęściej tam pojawiają się pierwsze informacje. Można zakładać psu kaganiec, można chodzić po okolicy i nerwowo wypatrywać trutek, ale nie jesteśmy przecież w stanie wszystkiego upilnować. Należy reagować i zgłaszać jakiekolwiek przypadki próby zatruć psów na policję, a jeśli już nie chcemy tego robić czy tak trudno takie jedzenie po prostu wyrzucić do śmietnika, gdzie żadne zwierzę się do tego nie dobierze?
To naprawdę nic nie kosztuje, a można uratować czyjegoś psiego przyjaciela. Uważajmy na swoje psiaki. Jeśli widziałeś, że Twój pies zjadł coś na spacerze i zaczyna z nim dziać się coś niedobrego- szybko reaguj! Warto również wyćwiczyć z psem komendę „nie” i stosować ją zawsze, gdy pies podbiega do czegoś podejrzanego na ulicy.
Przykro czytać jaka postawa króluje wśród Polaków. Czym się kierują uważając, że można bezkarnie bez szkody dla kogokolwiek truć zwierzęta. Od zwierząt się zaczyna, potem przychodzi kolej na zatrucie ludzi. Zwierzę jak i człowiek zasługuje na to aby żyć. Brak mi słów na zachowanie i postawę, a przede wszystkim tłumaczenia i postępowanie trucicieli.
Pozdrawiam Was i życzę spokojnych spacerów.
Edyta