Zawód weterynarza od zaraz- jak nie diagnozować przez internet!

Witajcie,

I teraz pytanie do Was? Kto pisze na forach internetowych? Te osoby, u których lekarz dokładnie wytłumaczył co i jak… czy te, które nie uzyskały wystarczających informacji?

darmowe-zdjecia-1

Pies choruje, jest apatyczny, ma nagłe dolegliwości, niepokoją nas wyniki badań czy też zauważamy jakieś zmiany w zachowaniu, a w zasadzie cokolwiek co mogłoby w nas wywołać obawy o zdrowie naszych czworonożnych podopiecznych… Co robisz?* Szukasz rozwiązania na własną rękę? Pytasz znajomych, rodziny? Odpalasz internet i googlujesz? Rejestrujesz się na forach lub logujesz na tych na których jesteś zarejestrowany? Piszesz na grupach na FB szukając odpowiedzi na pytanie? Czy zapinasz psa na smycz i biegniesz do wterynarza?

*Niepotrzebne skreślić.

Możliwości jest wiele, prawda? Kto z Was, przyznać mi się tu szybciutko- korzystał z porad w sprawie zdrowia przez internet? Domyślam się, że jest nas sporo. Tak zgadza się, ja też tak robiłam. I dalej robię. przy dolegliwościach różnego rodzaju, szukam informacji w internecie.

No dobrze, więc skoro już wiemy jak byśmy się zachowali, przeanalizujmy taką sytuację…

Zaraz, wróć, od początku. Skąd pomysł na ten post? A stąd, że zazwyczaj nie biorę udziału w tego rodzaju „diagnozach internetowych”, jednakże tym razem byłam o to poproszona. Wiadomo, zrozumiałe- jak siła wyższa to i wszędzie szukamy pomocy, a może ktoś inny ma podobne doświadczenie i wpadnie na pomysł szybciej niż lekarz? A bo to, mało jest sytuacji, kiedy (nie odejmując kompetencji wszystkim) lekarz weterynarii jest, mówiąc delikatnie „taki sobie” i irytuje nas brak jego zaangażowania albo szukanie rozwiązania tam gdzie go nie ma? Zdarza się, prawda? W końcu jedną z najwazniejszych rzeczy w posiadaniu psa- to mieć dobrego weta!

No to, teraz powracając do tematu, zostałam poproszona o możliwą pomoc, bardziej pod kątem, doświadczenia „Czy spotkałam się z taką sytuacją gdzie pies ma takie i takie objawy”. Pomyślałam, podałam swoje propozycje i ok. Jednakże zainteresował mnie wątek. Symptomy były poważne, pierwsze diagnozy obalone przez weterynarza, no to szukaj wiatru w polu, psu się nie poprawia. Po kilku dniach pieseczek dalej chorował. Na szczęscie zrobiono wyniki krwi. Wyniki krwi, szybko przejżałam (no skoro już zainteresował mnie ten wątek, byłam ciekawa- dla własnego doświadczenia- co to może być) wynik i myślę sobie jasna cholera, nie ciekawe, bardzo nie ciekawie. Wiec udzialiłam się w dyskusji, gdzie właściciele – szukali (można to tak nazwać) poniekąd- informacji co to może być. Wyszukałam nawet publikacji naukowej na ten temat (lubie mieć twarde dowody, a nie jakieś takie pitu pitu) przesłałam, napisałąm jeszcze raz co to może być i co ja bym zrobiła. I okej.

Jednocześnie właścicielka pieska, jak się okazało nie przekazywała nam (może nie mogla poprostu bo sama miała utrudnione zadanie) wszystkich informacji. Wszystko to spowodowało dwie rzeczy. 1) Sytuacja psa była poważna, a wszyscy chcieliśmy pomóc. 2) nie mieliśmy pełnych danych przez co byliśmy skołowani i wprowadzeni w błąd. Skutkowało to tym, że osoby udzielające „pomocy” miały wrażenie, że wterynarz nie ma pojęcia co psu jest, podaje psu cyt. „jakieś leki”, pies ma bardzo słabe wyniki i w dodatku podejżewaliśmy najgorszego- Babeszejozy. O Babeszejozie pisałąm TUTAJ. Jak wiecie w przypadku tej choroby, należy działać błyskawicznie. Nie ma czasu na zastanawianie sie weta „hmmmm co tu zrobić” bo liczy się każda godzina.

Ponaglaliśmy więc właścicielke aby czym prędzej udała się do weta, zrobić rozmaz i podać lek- jeśli rozmaz potwierdzi choroby odkleszczowe. Przerażeni, czekaliśmy. Jak się po chwili okazało piesek już od kilku dni dostawał „jakiś lek” i włąśnie w kierunku chorób odkleszczowych.

Poprostu, nie mieliśmy pełnych informacji i stąd całe zamieszanie w okół sprawy.

Jaka lekcja z tego płynie? Po pierwsze szukajcie informacji ze sprawdzonych źródeł, najlepiej jakieś publikacje medyczne- czesto są to bazy naukowe. Pytajcie weterynarza o wszystko, nie dajcie się zostawić w takiej „bezwiedzy”. Jeśli pytacie na forach czy w innych miejscach w internecie o porady, to udzielajcie pełnego kompletu informacji. To pomaga w dwie strony. Bo zawsze ktoś, kto ma doświadczenie w danym kierunku może podsunąc rozwiązanie- a dla was to lepiej bo „hura” wiemy co dolega. Jednakże przede wszystkim w razie jakichkolwiek wątpliwośći radzę bezwzględnie zasięgnąc porady lekarza weterynarii. 

Dobry weterynarz to podstawa, w końcu psy nie mówią i nie piszą smsów.

Szukanie informacji jest normalnym zachowaniem, jednak nie można sugerować się  tylko tym co ludzie napiszą lub podpowiedzą- jeśli nie są fachowcami w danej dziedzinie. W dziedzinie zdrowia psów- fachowcem jest weterynarz.

Podsumowując:
1) w razie wątpliwości idź do weterynarza
2) pytaj, szukaj ale podawaj pełne informacje nie wprowadzając w bład innych (tym samym wprowadzasz w błąd siebie- ludzie podają Ci wtedy błędne rozwiązania)
3) szukaj w ksiązkach, publikacjach naukowych, na sprawdzonych stronach z gruntowną wiedzą

Pozdrawiam,
Edyta

PS. Jeśli podobał Ci się wpis, udostępniaj i komentuj. Dzięki!