dr Karen Becker ” Sterylizacja i kastracja – dlaczego zmieniłam zdanie” część 2.

Kontynuacja wczorajszego wpisu pod tym samym tytułem.

Część 2 z 3.

Poniższy artykuł, został opublikowany w magazynie „Healthy Pets”, a ja dostęp do jego transkrypcji mam dzieki uczestnictwu w jednym ze szkoleń ( tutaj mowa o szkoleniu z Chris Zink).

Alternatywy dla tradycyjnej kastracji

Weterynarze w USA i Kanadzie są uczeni jedynie kastracji, co jest o tyle niefortunne, że istnieją techniki mniej inwazyjne np. podwiązanie jajników, histerektomia czy wazektomia. Są one szybkie, niezbyt trudne i na pewno efektywne. Zazwyczaj po opanowaniu jednej z nich, zabieg jest mniej ryzykowny, potencjalnie tańszy i wykonany sprawniej niż kastracja. Niestety, w USA nikt nie wie jak je wykonywać. Powodem, dla którego tak trudno się na nie natknąć jest brak edukacji o zabiegach alternatywnych w szkołach weterynaryjnych. Nie było zapotrzebowania na te metody. Więc dopóki właściciele nie zaczną się upominać o sterylizację, dopóty obecny stan będzie trwał. Pisarz Ted Kerasote rozmawiał ze mną wielokrotnie, że w wielu europejskich krajach niewykastrowane psy chodzą wolno pod komendą głosową swoich właścicieli. Kiedy suczka ma cieczkę właściciele po prostu nie wprowadzają jej na grupowe wydarzenia towarzyskie dopóki cieczka nie przejdzie. Są trzymane w domu, odosobnione od psów, prowadzane na smyczy. Ted przytoczył historię brytyjskiego weterynarza, z którym przeprowadzał wywiad, dotyczącą tego, że najwięcej próśb o kastrację pochodzi od obywateli USA i Kanady mieszkających w Londynie. Zamiast zastosować się do próśb, weterynarz rozmawia z właścicielami o faktycznej potrzebie kastracji. Np. jeżeli suka jest zawsze na smyczy i pod kontrolą właściciela, jak miałaby właściwie zajść w ciąże (lub jak pies miałby pokryć sukę), skoro jest nieustannie z właścicielem i na smyczy? Brytyjscy właściciele rzadko proszą o kastrację. Większość Amerykanów nawet nie pojmuje, że jest możliwe posiadanie niewykastrowanych psów bez milionów miotów niechcianych szczeniąt. Zostaliśmy uwarunkowani, żeby wierzyć w to, że odpowiedzialny właściciel kastruje swojego psa. Mnie też tego uczono, że posiadanie niewykastrowanego zwierzęcia jest nieodpowiedzialne, nawet jeżeli właściciel jest niezwykle ostrożny i nie pozwala na rozród. Oczywiście, ta postawa traktująca kastrację jako jedyną formę kontroli urodzeń to rezultat pokoleń nieodpowiedzialnych właścicieli i milionów niechcianych psów i kotów zabijanych corocznie w naszych schroniskach. Bardzo frustrujące jest doświadczanie tego błędnego koła. Nie będę polemizować z tym, że nieodpowiedzialni właściciele powinni mieć wykastrowanych pupili. Niestety, kastracja psów należących do tych odpowiedzialnych właścicieli, nie sprawi, że ci nieodpowiedzialni się zmienią. To oni są przyczyną źródłową kryzysu zbyt wielu miotów w tym kraju.

Niewykastrowane suki, a odpowiedzialność właściciela

Po pierwsze, należy zaznaczyć, że nie każdy nadaje się na właściciela niewykastrowanej suki. Za popularność kastracji względem innych metod sterylizacji odpowiada częściowo to, że jest po prostu wygodna dla właściciela. Kastracja nie tylko sprawia, że zwierzę nie jest zdolne do rozrodu, ale także usuwa problem nieczystości podczas cieczki oraz większość kluczowych zachowań rozrodczych u obu płci. Suki nie mają okresu co miesiąc, jak to ma miejsce u ludzi. Zazwyczaj są to dwie, może jedna cieczka w roku. Można zaobserwować, że zbliża się cieczka jeżeli srom niekastrowanej suczki powiększa się. Dokładnie jak u ludzi, występuje krwawienie, ale podczas gdy kobiety są wtedy niepłodne, u suk jest odwrotnie. Mogą zajść w ciążę jedynie podczas cieczki, przez trzy do czterech dni, gdy niezapłodnione jajeczko dojrzewa w ich ciałach. Niektóre będą to sygnalizować za pomocą unoszenia ogona do boku u jego nasady. Inne będą stały nieruchomo i mogą zostać pokryte w każdej fazie cieczki, zarówno przed i po dniach płodnych jak i przed i po zajściu w ciążę. Jeszcze inne nie będą wykazywały żadnych objawów. Właściciele powinni nauczyć się dobrze rozpoznawać te sygnały, żeby w najważniejszym momencie odseparować suki od psów. Ponadto nie wolno nie doceniać determinacji niewykastrowanych psów chcących pokryć sukę. Powtarzam, jeżeli macie sukę, psy będą ściągać w odwiedziny z odległości trzech stanów, ponieważ wydziela ona bardzo atrakcyjne feromony. Jednakże odpowiednim treningiem, wzmacnianiem i stałą kontrolą, można sprawić, że samce nauczą się przebywać w naszej obecności z sukami, nawet w cieczce, bez prób krycia. Niektórzy posiadacze niekastrowanych zwierząt nie chcą zdobywać się na taki wysiłek i po prostu wysyłają samca do domu przyjaciół lub krewnych dopóki cieczka u suki nie dobiegnie końca. Jeżeli posiadasz suczkę, która ma akurat cieczkę, nie należy jej zostawiać samej na zewnątrz nawet na sekundę. Nie ma znaczenia czy masz ogrodzone podwórko. W pobliżu może znajdować się pies bez nadzoru i istnieje ryzyko zapłodnienia przez ogrodzenia (lub nad nim, lub pod). Cykl rui trwa około trzech tygodni, ale ciężko przewidzieć kiedy wystąpi plamienie. Nie zawsze jest obfite i nie występuje codzienne, przez cały dzień. U siebie w domu instaluję bramkę ochronną dla dzieci i nasza suka w specjalnym stanie znajduje się odizolowana w kuchni. Przenosimy tam legowisko i sprzątamy podłogę mopem kilka razy dziennie.

Niewykastrowane samce, a odpowiedzialność właściciela

Niewykastrowane samce powinny otrzymać odpowiednie szkolenie oparte o pozytywne wzmacnianie pożądanych zachowań. Pomoże to zakończyć znaczenie moczem w domu oraz odruchy kopulacyjne, które mogą wystąpić. Lenny, niewykastrowany samiec jamnika, którego uratowaliśmy, został z pewnych oczywistych powodów nazwany po kilku dniach pobytu w naszym domu Lenny Majtek. Na ten przydomek zasłużył sobie, ponieważ znaczył dosłownie każdy narożnik każdego mebla jaki posiadamy. Żeby zmniejszyć to zupełnie niepożądane zachowanie i wzmocnić wzorzec załatwiania się poza domem, założyliśmy mu przepaskę na brzuch, którą nazwaliśmy majtkami. Jest to nieduża pielucha, która utrzymuje penis przy brzuchu. Psy instynktownie nie chcą oddać moczu na siebie, ale oznaczać obiekty. Poprzez takie podwiązanie wzmocniliśmy pożądane zachowanie, czyli wychodzenie na zewnątrz i nie znaczenie w domu. Z dumą stwierdzam, że po miesiącu udało nam się w dużej mierze wykorzenić zwyczaj znaczenia terenu. Stałe pozytywne wzmacnianie było niezwykle potrzebne Lenniemu, jak to zresztą jest ze wszystkimi psami. Odkryliśmy także pierwszego dnia pobytu Lenniego, że wykazywał zachowania kopulacyjne wobec wszystkiego w zasięgu wzroku. Preferował poduszki i psie posłania, więc po prostu zebraliśmy je z podłogi, żeby nie dawać mu dostępu do rzeczy, które nakłaniały go do niepożądanych zachowań. Przez trzy tygodnie nie doszło do żadnych prób. Tak więc istnieją sposoby na pozytywne wzmacnianie pożądanych zachowań i wygaszanie zachowań negatywnych u psów niekastrowanych, jeżeli podejmie się ten wysiłek. Niekastrowany samiec nie powinien być spuszczany ze smyczy, o ile mamy absolutną pewność, że jest pod kontrolą naszych komend przy innych psach albo nie spotka niekastrowanej suczki. Pies powinien być też pod pełną kontrolą na smyczy, nie może wyrywać się właścicielowi, gdy jest podekscytowany. Zalecam trening pozytywnego wzmacniania wszystkim psom, a w szczególności niekastrowanym. A jest to już zupełną koniecznością przy potężnie zbudowanych, niekastrowanych psach. Spędzenie pierwszych 16 miesięcy życia na szkoleniu z posłuszeństwa to doskonałe fundamenty dobrych manier na resztę życia. Jeżeli pies staje się nazbyt asertywny, kastracja może być ważnym elementem wpływającym długofalowo na radzenie sobie z problemami behawioralnymi. W przypadku psa agresywnego trzeba oszacować ryzyka względem korzyści. Korzyści zdrowotne wynikające z niewykastrowania temperamentnego psa nie przeważą nad ryzykiem, że agresywne zwierze może nie znaleźć domu, zostać wyrzucone, męczone lub wyrządzić krzywdę innemu zwierzęciu lub człowiekowi. Przy problemach behawioralnych kastracja może być rozsądnym wyborem. Lepszą sytuacją będzie pies z problemami endokrynologicznymi, ale w kochającym domu, niż pies zdrowy, ale pozostawiony z powodów behawioralnych w schronisku przeprowadzającym eutanazję. Trzeba też wziąć pod uwagę, że obecnie, przynajmniej w Ameryce Północnej, Ty i Twój niewykastrowany pies nie będziecie mogli przebierać w towarzyszach. Nie będzie można zabrać psa wszędzie tam, gdzie mogą wejść psy kastrowane. Jeżeli jesteście posiadaczami samca, przygotujcie się na morze wścibskich pytań, a nawet na złość ludzi, którzy ocenią was jako nieodpowiedzialnych. Lenny, widząc ludzi, przewraca się od razu na plecy, „Cześć, cześć, cześć!”. Ludzie pytają wskazują na jego jądra, „A co to?” oraz „Kiedy się ich pozbywacie?”

Dobrnęliście do końca opublikowanego wywiadu.

Pozdrawiam

Edyta i Goldenmajko team

Choroba Chili




Witajcie,

Kto śledzi naszego fanpage na facebooku ==> www.facebook.pl/goldenmajko

ten wie niestety, że ostatnio mamy nie zbyt mile przygody. Kolejny raz w ciągu 5 tyg niestety weterynarz… Najpierw zaczął Mojo starciem z dzikiem w czerwcu ledwo się chłopak wygoił to Chila dostała zimny ogon… Ledwo ogon się naprawił to popsuł się żołądek. Tyle tylko że Chila napędzila nam mega stracha. Dzisiaj i wczoraj (10 i 11 sierpnia) spędziłam ponad 13h łącznie w klinice weterynaryjnej. Litry kroplowek podanej glukozy zastrzyków dozylnych przeciwzapalnych, przeciwwymiotnych, rozkurczowych i chemioterapeutyków, rtg, usg, badania krwi, badania na parwowiroza. Na szczęście negatywna … Jeszcze do dzisiaj do południa pies bardzo słaby. Tak słaby że strach na poważnie zaczął zaglądać mi w oczy. Niestety 12 sierpnia Chili wcale nie czuła się lepiej. Brak poprawy.

Chila niestety dalej nie ma apetytu. Stan zapalny jelit opanowany, natomiast żoładek dalej pozostaje problemem. To już trzecia doba leczenia. Udało się ustalić, że to nie wirusowe a bakteryjne podłoże (przynajmniej tak mówi wet).

Przy okazji zastanawiam się co ewentualnie może być. Moje oba psy jedzą to samo, chodzą na spacerach razem. Jeden chory drugi zdrowy.

Pomyślałam, może to rośliny trujące w ogrodzie? Jednak, jak otworzyłam ten artykuł, stwierdziłam, że ogród powinnam zrównać w pień, i zostawić same kamienie i trawę.

Chila na szczęscie nie je roślin ogrodowych poza bratkami, a jak mówi jej hodowca- wszystko wyszłoby na wynikach wątroby- więc porzuciłam opcje zatrucia rośliną z ogrodu.

W każdym razie, bardzo BARDZO ważna lektura! Poczytajcie, a się… przerazicie!
Lista jest ogromna! ==> http://www.swiatczarnegoteriera.republika.pl/a-zdrowie_profilaktyka_szkodliwe.html

13 sierpnia spanikowana brakiem poprawy zmieniłam klinikę weterynaryjną, zjechałam cały Wrocław z jednego końca na drugi aby w końcu dotrzeć do innego lekarza. Zmiana leczenia i oczekiwanie…

15 sierpnia Zmiana leczenia pomogla!!! Chila wraca do zdrowia. Czeka nas kontynuacja leczenia przynajmniej do końca tyg a potem zobaczymy jak wyniki. Chila je pije chodzi na spacery ma apetyt i generalnie poprawa jest olbrzymia. Kamień z serca! Było mnóstwo strachu.

16 sierpnia 

W obliczu ostatnich wydarzeń, troszkę Was zaniedbałam. Jednakże, głowa jest ciągle pełna pomysłów i przemyśleń także, nie martwcie się wszystko nadrobimy!

Wiadomość z pierwszej chwili, Chilunia czuje się już zdecydowanie lepiej. Kontrola stanu nerek nastąpi w piątek, jednakże ten okropny wynik ostrego zapalenia który zdiagnozowano w niedzielę (w czwartek jeszcze wszystkie parametry biochemiczne organów były bardzo dobre), w poniedziałek był już o połowę niższy.

Dla tych, którzy nie wiedzą. Za nerki odpowadają m.in takie parametry jak stęzenie mocznika i kreatyniny.

U psa kreatynina w parametrzach normy to 0,8-1,7 md/dl, mocznika zaś od 20-50 mg/dl.

W niedzielę wieczorem nasza Chili miała mocznik powyżej 300, kreatyninę 3,19.

Po podaniu leków i kroplówki (0,75 l płynu Ringera) wynik w poniedziałek rano to kreatynina 2,1 mg/dl, mocznik zaś spadł do 141,1 mg/dl. Ulga ogromna, ale nie całkowita.

Kontynuacja leczenia to antybiotyki plus leki ograniczające zapalenie błony śluzowej. Wszystko domięsniowo i podskórnie. Nie podajemy jej doustnie leków aby ominąć i tak słaby żołądek.
Zresztą, po uprzednich wymiotach podanie doustne byłoby wielce ryzykowne.

Przez cały ten tydzień Chilunia dostaje kroplówki plus swoje lekarstwa.

W piątek będziemy znów badać krew i w zależności od tego zastosowane będą kolejne kroki- oby nie konieczne się okazały.

Trzustka, wątroba, poziom cukru już wszystko w normie.

Apetyt dopisuje, jednak dieta musi być zachowana. Ponieważ Chila nam baaaaardzo schudła (nie przyjmowała żadnego pokarmu przez 5 dni) wylądowała na specjalistycznej weterynaryjnej karmie aby odciążyć żołądek jednak dostarczyć jej skłądników niezbędnych do powrotu do zdrowia.

Dostaje także tzw. nutri drinki czyli RC Convalescence- który podawany jest psom po operacjach, anorektykom i psom niedożywionym.

Mojo jest bardzo zdziwiony dlaczego jego koleżanka, je tak czesto w obecnej chwili- a on biedny nie. Wyczekuje więc, aż Chila zostawi resztę jedzenia w misce i czyści po niej na błysk zastawę z której młoda spożywała pokarm. Jednym słowem mam w domu psa zabidzonego wychudzonego i drugiego który nie dość że jego kupa futra dodaje mu conajmniej 5 kg to jeszcze ucztuje on ponad normę ze względu na obecną sytuację zdrowotną w rodzinę. Mojo narzekać nie może… 😉

Pozdrawiamy Was.

Edyta

Szczeniak w stanie INSTANT kwarantanna czy socjalizacja?

Witajcie,

O szczeniętach i to jak zacząć z nimi koegzystować napisałam tutaj na tym blogu chyba najwięcej artykułów. Jest to zdecydowanie największy Wasz dylemat na grupach dyskusyjnych zaraz po pytaniu „Jaką hodowlę polecacie”… Szczenię dość szybko zazwyczaj adaptuje się w nowym domu i rodzi się pytanie co z takim maluchem można robić. Sprawę komplikuje w dodatku kwarantanna- która mimo, że obowiązkowa- jako obowiązkowa przez niektórych nie jest traktowana. Bez komentarza nie może pozostać również fakt, że tydzień 4-16 są to najbardziej newralgiczne tygodnie w życiu szczeniaka, a w wielu publikacjach stawia się wręcz tylko na jeden tydzień i  celuje się w tydzień 8. 

1688746_orig

Zarówno kwarantanna jak i socjalizacja powinny być bardzo ważnymi pojęciami dla każdego właściciela psa. Na jednej ze stron natknęłam się na taki wpis „Niestety oba terminy niejako się wykluczają, ponieważ występują w tym samym okresie życia szczeniaka.  Wpis ten ma odpowiedzieć na pytanie, co jest ważniejsze ? kwarantanna czy socjalizacja?”. Moje zdanie w tej kwestii jest niezmienne. Jedno nie wyklucza drugiego. Pamiętać należy, że szczenie to nie jest produkt instant, a co za tym idzie jego socjalizacja TRWA CAŁE ŻYCIE. PSA SOCJALIZUJEMY CALE ŻYCIE. Owszem z logicznego nawet założenia najwięcej bodźców pies poznaje jako psi dzidziuś i jest to oczywiste, ponieważ młody pies w naszym domu uczy się najzwyczajniej w świecie życia. Nie jest jednak prawdą, że przestrzeganie kwarantanny sprawi że wychowamy w domu dzikusa. A pojawiają się i tego typu komentarze.

Kwarantanna to okres ochronny szczeniaka, który zazwyczaj trwa do drugiego tygodnia po trzecim szczepieniu. Według wskazań weterynarzy pies nie powinien w tym czasie uczęszczać do miejsc, gdzie bywają inne zwierzęta. Odporność poszczepienna przychodzi z czasem,  więc zakłada się, że w okresie tzw. kwarantanny szczenię jest zdecydowanie bardziej podatne na choroby takie jak chociażby nosówka czy niezwykle groźna parwowiroza. Szczenię trafia do nowego domu najczęściej po pierwszym z serii dwóch lub trzech szczepień przeciwko chorobom zakaźnym. Oczywiste jest, że do czasu przyjęcia ostatniego z nich, a także kilku dni po nim, narażone jest na niebezpieczeństwo zarażenia chorobą zakaźną. Większość weterynarzy tłumaczy właścicielom, że do czasu zakończenia kwarantanny nie powinni wychodzić z malcem z domu. Po uwzględnieniu terminu ostatniego szczepienia i okresu ochronnego po nim wychodzi na to, że szczeniak nie powinien opuszczać domu do ukończenia 11-14 tygodnia życia

Zacznijmy od początku czyli zacznijmy od szczepień oraz wyjaśnienia kilku pojęć.

Odporność przeciwzakaźna jest jednym z podstawowych mechanizmów umożliwiających organizmowi funkcjonowanie w warunkach środowiska naturalnego.

Podstawowe zadania układu odpornościowego w zakresie ochrony przed chorobami zakaźnymi

* rozpoznanie czynnika infekcyjnego jako obcego ustrojowi
* uruchomienie szybkiej i skutecznej reakcji obronnej
* przekazanie informacji o rozpoznanych antygenach komórkom potomnym

Prof. dr. hab. n. med. Janusz Marcinkiewicz jest immunologiem, z wykształcenia lekarzem, kierownikiem Katedry Immunologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prezes Polskiego Towarzystwa Immunologii Doświadczalnej i Klinicznej:

Przede wszystkim musimy wytłumaczyć, że przed chorobotwórczymi drobnoustrojami chroni skutecznie układ immunologiczny (odpornościowy), ale tylko wtedy, gdy nabył tę właściwość poprzez wcześniejszy kontakt z danym zarazkiem. Powinniśmy jasno wytłumaczyć, dlaczego szczepienia są najlepszą drogą do nabycia odporności na infekcje bakteryjne i wirusowe, a szczepionka jest preparatem biologicznym zawierającym unieczynniony lub znacznie osłabiony wirus, bakterię lub ich istotne fragmenty. Warto również uświadomić, że szczepienia są formą profilaktyki zdrowotnej, czyli zachowania dobrego zdrowia, a antybiotyki jedynie próbą leczenia, czyli już naprawiania szkód wywołanych chorobą, co więcej, w przypadku zakażeń wirusowych – próbą nieskuteczną.

Odporność dzielimy na nieswoistą

* bardzo szybka, nie wymaga wstępnej aktywacji
* receptory rozpoznające antygen są niezmienne
* są dziedziczone z pokolenia na pokolenie
* celem ataku nie są własne struktury organizmu
* nie pozostawia trwałej pamięci immunologicznej
* rozwija się niezależnie od odporności swoistej

Odporność dzielimy również na swoistą

* rozwija się powoli, wymaga kontaktu z antygenem
* receptory rozpoznające antygen wykształcają się na nowo w każdej pierwotnej reakcji immunologicznej
* nie są dziedziczone
* może dojść do autoagresji
* pozostawia trwałą pamięć immunologiczną
* do rozwinięcia prawie zawsze wymaga odporności nieswoistej

Inaczej mówiąc odporność nieswoista czyli naturalna, wrodzona. 

Elementy odporności nieswoistej zapobiegające wtargnięciu patogenów do organizmu

  • bariery mechaniczne (skóra, błony śluzowe układu pokarmowego, oddechowego, moczowo-płciowego)
  • bariery czynnościowe (perystaltyka jelit, aparat rzęskowy dróg oddechowych, wydzielanie śluzu przez nabłonek, kaszel, kichanie)
  • bariery chemiczne (kwasy tłuszczowe na powierzchni skóry, enzymy – lizozym, pepsyna, kwas solny żołądka, peptydy o działaniu antybakteryjnym – kryptydyna jelitowa)
  • bariery mikrobiologiczne (fizjologiczna flora bakteryjna)
  • przeciwciała IgM wytwarzane przez limfocyty B1 (obecne w wydzielinie śluzowo-surowiczej nabłonka)

Elementy odporności nieswoistej działające po przerwaniu ciągłości zewnętrznych barier ochronnych: makrofagi, komórki NK (naturalne komórki cytotoksyczne), układ dopełniacza, granulocyty obojętnochłonne (neutrofile), komórki dendryczne. A więc jak widzimy cała masę „żołnierzy” jest gotowa walczyć w obronie zdrowia naszego pupila. Przejdźmy zatem do drugiego typu odporności (O odporności dużo więcej będę pisać w następnym artykule).

Elementy odporności swoistej: działanie ukierunkowane na antygeny charakterystyczne dla poszczególnych gatunków drobnoustrojów. 

  • Limfocyty T
  • Limfocyty B
  • Przeciwciała (immunoglobuliny)

Pamięć immunologiczna jest to skłonność organizmu do przyspieszonej i bardziej efektywnej odpowiedzi immunologicznej podczas ponownego kontaktu z antygenem, nawet po wielu latach od pierwszego kontaktu.

Szczeniak w stanie instant! 

Bez wątpienia pierwsze dni pobytu szczenięcia w naszym domu to czas najważniejszy dla kształtowania jego osobowości i relacji z otoczeniem. Jednak nie zapominajmy, że kluczowy jest też moment socjalizacji w hodowli. Najczęściej odbieramy szczenię od hodowcy, gdy ma ono 7-8 tygodni. To optymalny czas dla nawiązania bliskich relacji z domownikami, ale także okres, gdy układ odpornościowy malucha nie jest jeszcze w pełni sprawny. Uwaga, w niektórych publikacjach mówi się, że 8 tydzień jest najbardziej newralgicznym tygodniem w życiu psa.

Większość weterynarzy tłumaczy właścicielom, że do czasu zakończenia kwarantanny nie powinni wychodzić z malcem z domu.

Przeglądając artykuły w internecie nt. socjalizacji i kwarantanny natrafiam na sformułowania „W ten sposób szczeniak wyrasta z okresu najlepszego dla socjalizacji i oswajania się ze światem, praktycznie całkowicie nie poznając bodźców, z którymi będzie musiał radzić sobie potem przez kilkanaście lat. W efekcie może wyrosnąć na osobnika w najlepszym razie lękliwego, w najgorszym reagującego agresją na rzeczy, które zrównoważony pies traktuje bez emocji.” I szczerze odpowiem, że owszem jest to jeden z najlepszych etapów do socjalizacji psa, która trwa przez całe jego życie bo szczeniak to nie produkt instant, ale bzdurą jest, że szczeniak którego właściciel będzie przestrzegał kwarantanny i nie będzie prowadzał go na smyczy po osiedlu będzie totalnym dzikusem- co wynika z cytowanej opinii powyżej. Dlaczego?

Ponieważ o ile osobiście nie pokusiłabym się na spacerowanie ze szczeniakiem po osiedlu na smyczy, bez smyczy czy też na jego własnych nogach, o tyle z takim szczeniakiem spokojnie można spacerować po mieście na rękach lub w sportowej torbie, tak aby mógł oglądać świat. Przebywanie w ogrodzie, na balkonie, na domowym ogródku w apartamencie na parterze, jazda samochodem, autobusem czy tramwajem w tym wieku będzie jak najbardziej wskazana, a wręcz obowiązkowa. Mieszkając już w większym miasteczku na jakimkolwiek osiedlu jesteś w stanie dostarczyć szczeniakówi odpowiednich bodźców nie narażając go przy tym na utratę zdrowia czy życia. Podczas tego rodzaju spacerów mały pies może oswajać się z hałasem oraz obecnością obcych ludzi. Im więcej tego rodzaju doświadczeń będzie jego udziałem, tym większa szansa, że jako dorosły będzie reagował otwartością i zainteresowaniem na nowe zjawiska i osoby. Wystarczy odrobina wyobraźni. A jeśli nie wiesz jak, poczytaj inne artykuły z cyklu o socjalizacji, podajemy tam kilka przykładów.

Możemy również zaprosić świat do siebie – organizując spotkania w naszym domu. Ważne jest przy tym, by goście nie wchodzili do naszego mieszkania w butach, gdyż na ich podeszwach mogą przynieść niechciane zarazki. Nie wolno też pozwolić szczenięciu oblizywać, zwłaszcza podeszw butów, w których chodzimy po ulicy. Zapraszając gości możemy zadbać o to, by maluch poznał różnych ludzi – w szczególności dorosłych, postawnych mężczyzn, małe dzieci (zwłaszcza takich raczkujących), młodzież i osoby starsze.

Większe ryzyko zachorowanie niesie za sobą spotkanie z innym psem. Jeśli jednak jest on dorosły, zaszczepiony i zdrowy, ryzyko jest kontrolowane. Korzyści z takiego spotkania trudno przecenić. Szczenię w okresie podatności na socjalizację musi nauczyć się psiego języka. My właściciele nie jesteśmy w stanie zaspokoić tej potrzeby. Warto zatem zaprosić do siebie znajomych z dorosłym, zrównoważonym i zdrowym psem lub odwiedzić ich ogrodzony ogród do którego nie mają wstępu zwierzęta bezdomne lub zaniedbane.

Wielu właścicieli szczeniąt czeka ze szkoleniem na zakończenie kwarantanny. Warto jednak pamiętać, że mały pies uczy się każdego dnia. Jeśli zajęcia przedszkola dla szczeniąt odbywają się w pomieszczeniu, ryzyko zarażenia chorobą zakaźną jest ograniczone. Chociaż wciąż istnieje i trzeba sobie z niego zdawać sprawę. Wszyscy uczestnicy zajęć są jednak w tej samej sytuacji – w trakcie kwarantanny. Uważać jednak należy, ponieważ to że my jesteśmy ostrożni, Ty jesteś ostrożny nie oznacza, że maluch, który przyszedł na zajęcia ma tak samo ostrożnego właściciela. Co chwila słyszy się o szczeniaczkach umierających na parwowirozę.

Dla maluchów kontakty z innymi szczeniakami to cenne doświadczenie. Uczą się grzecznej zabawy, psiego języka, uczą się też od siebie nawzajem, jak zrozumieć polecenia człowieka. Szczenię w wieku 9-12 tygodni przyswaja sobie nowe polecenia w tempie, które jest zaskakujące dla większości właścicieli. By nauczyć malca siadania wystarczy dosłownie kilka mądrze przeprowadzonych ćwiczeń. W ciągu jednego wieczoru można nauczyć go kilku komend, które zapamięta na całe życie.

Rozsądny właściciel podczas kwarantanny nie będzie pozwalał szczenięciu chodzić po ogólnie dostępnym podłożu. Będzie unikał kontaktów z psami, których sytuacja zdrowotno-szczepienna nie jest mu dokładnie znana. Powinien dbać o to, by maluch nie miał kontaktu z obuwiem używanym na zewnątrz. Jednocześnie jednak zadba o socjalizację swojego pupila. Jej brak naraża go na spędzenie kilkunastu lat z nieszczęśliwym, zestresowanym osobnikiem, którego zachowanie może być uciążliwe i nieprzewidywalne w skutkach.

Jeśli tylko wszystko zrobimy z rozsądkiem i będziemy pamiętać o ryzyku jakie niesie ze sobą okres międzyszczepienny oraz zdamy sobie sprawę z tego, że pies socjalizuje się owszem najefektywniej do 14-16 tygodnia życia, jednak jego socjalizacja trwa przez całe życie (np. pies zawsze może przestraszyć się czegoś tak bardzo że będzie pamiętał to do końca życia i będzie niepewny danej sytuacji w każdym wieku) to nie powinniśmy mieć problemów. Pamiętajmy, że za dużo bodźców też nie jest dobre dla takiego malucha, a efekt może być wręcz odwrotny. Obserwuj swojego szczeniaka i zwracaj uwagę czy dany trening to już maksimum jego możliwości na tą chwilę, czy jeszcze nie.
Teraz w obecnych czasach konsumpcjonizmu kiedy wszystko dostarczane nam jest w ekspresowym tempie często zapomina się o tym aspekcie, że wychowanie psa to nie tylko pierwsze 16 tygodnii jego życia. Ten trening to życie. Masz zatem kilka solidnych konsekwentnych lat przed sobą, dopilnuj więc z głową tej dyscypliny. Szczeniak to nie produkt w stanie instant. 
Pozdrawiam,
Edyta

 

 

 

 

 

 

Zawód weterynarza od zaraz- jak nie diagnozować przez internet!

Witajcie,

I teraz pytanie do Was? Kto pisze na forach internetowych? Te osoby, u których lekarz dokładnie wytłumaczył co i jak… czy te, które nie uzyskały wystarczających informacji?

darmowe-zdjecia-1

Pies choruje, jest apatyczny, ma nagłe dolegliwości, niepokoją nas wyniki badań czy też zauważamy jakieś zmiany w zachowaniu, a w zasadzie cokolwiek co mogłoby w nas wywołać obawy o zdrowie naszych czworonożnych podopiecznych… Co robisz?* Szukasz rozwiązania na własną rękę? Pytasz znajomych, rodziny? Odpalasz internet i googlujesz? Rejestrujesz się na forach lub logujesz na tych na których jesteś zarejestrowany? Piszesz na grupach na FB szukając odpowiedzi na pytanie? Czy zapinasz psa na smycz i biegniesz do wterynarza?

*Niepotrzebne skreślić.

Możliwości jest wiele, prawda? Kto z Was, przyznać mi się tu szybciutko- korzystał z porad w sprawie zdrowia przez internet? Domyślam się, że jest nas sporo. Tak zgadza się, ja też tak robiłam. I dalej robię. przy dolegliwościach różnego rodzaju, szukam informacji w internecie.

No dobrze, więc skoro już wiemy jak byśmy się zachowali, przeanalizujmy taką sytuację…

Zaraz, wróć, od początku. Skąd pomysł na ten post? A stąd, że zazwyczaj nie biorę udziału w tego rodzaju „diagnozach internetowych”, jednakże tym razem byłam o to poproszona. Wiadomo, zrozumiałe- jak siła wyższa to i wszędzie szukamy pomocy, a może ktoś inny ma podobne doświadczenie i wpadnie na pomysł szybciej niż lekarz? A bo to, mało jest sytuacji, kiedy (nie odejmując kompetencji wszystkim) lekarz weterynarii jest, mówiąc delikatnie „taki sobie” i irytuje nas brak jego zaangażowania albo szukanie rozwiązania tam gdzie go nie ma? Zdarza się, prawda? W końcu jedną z najwazniejszych rzeczy w posiadaniu psa- to mieć dobrego weta!

No to, teraz powracając do tematu, zostałam poproszona o możliwą pomoc, bardziej pod kątem, doświadczenia „Czy spotkałam się z taką sytuacją gdzie pies ma takie i takie objawy”. Pomyślałam, podałam swoje propozycje i ok. Jednakże zainteresował mnie wątek. Symptomy były poważne, pierwsze diagnozy obalone przez weterynarza, no to szukaj wiatru w polu, psu się nie poprawia. Po kilku dniach pieseczek dalej chorował. Na szczęscie zrobiono wyniki krwi. Wyniki krwi, szybko przejżałam (no skoro już zainteresował mnie ten wątek, byłam ciekawa- dla własnego doświadczenia- co to może być) wynik i myślę sobie jasna cholera, nie ciekawe, bardzo nie ciekawie. Wiec udzialiłam się w dyskusji, gdzie właściciele – szukali (można to tak nazwać) poniekąd- informacji co to może być. Wyszukałam nawet publikacji naukowej na ten temat (lubie mieć twarde dowody, a nie jakieś takie pitu pitu) przesłałam, napisałąm jeszcze raz co to może być i co ja bym zrobiła. I okej.

Jednocześnie właścicielka pieska, jak się okazało nie przekazywała nam (może nie mogla poprostu bo sama miała utrudnione zadanie) wszystkich informacji. Wszystko to spowodowało dwie rzeczy. 1) Sytuacja psa była poważna, a wszyscy chcieliśmy pomóc. 2) nie mieliśmy pełnych danych przez co byliśmy skołowani i wprowadzeni w błąd. Skutkowało to tym, że osoby udzielające „pomocy” miały wrażenie, że wterynarz nie ma pojęcia co psu jest, podaje psu cyt. „jakieś leki”, pies ma bardzo słabe wyniki i w dodatku podejżewaliśmy najgorszego- Babeszejozy. O Babeszejozie pisałąm TUTAJ. Jak wiecie w przypadku tej choroby, należy działać błyskawicznie. Nie ma czasu na zastanawianie sie weta „hmmmm co tu zrobić” bo liczy się każda godzina.

Ponaglaliśmy więc właścicielke aby czym prędzej udała się do weta, zrobić rozmaz i podać lek- jeśli rozmaz potwierdzi choroby odkleszczowe. Przerażeni, czekaliśmy. Jak się po chwili okazało piesek już od kilku dni dostawał „jakiś lek” i włąśnie w kierunku chorób odkleszczowych.

Poprostu, nie mieliśmy pełnych informacji i stąd całe zamieszanie w okół sprawy.

Jaka lekcja z tego płynie? Po pierwsze szukajcie informacji ze sprawdzonych źródeł, najlepiej jakieś publikacje medyczne- czesto są to bazy naukowe. Pytajcie weterynarza o wszystko, nie dajcie się zostawić w takiej „bezwiedzy”. Jeśli pytacie na forach czy w innych miejscach w internecie o porady, to udzielajcie pełnego kompletu informacji. To pomaga w dwie strony. Bo zawsze ktoś, kto ma doświadczenie w danym kierunku może podsunąc rozwiązanie- a dla was to lepiej bo „hura” wiemy co dolega. Jednakże przede wszystkim w razie jakichkolwiek wątpliwośći radzę bezwzględnie zasięgnąc porady lekarza weterynarii. 

Dobry weterynarz to podstawa, w końcu psy nie mówią i nie piszą smsów.

Szukanie informacji jest normalnym zachowaniem, jednak nie można sugerować się  tylko tym co ludzie napiszą lub podpowiedzą- jeśli nie są fachowcami w danej dziedzinie. W dziedzinie zdrowia psów- fachowcem jest weterynarz.

Podsumowując:
1) w razie wątpliwości idź do weterynarza
2) pytaj, szukaj ale podawaj pełne informacje nie wprowadzając w bład innych (tym samym wprowadzasz w błąd siebie- ludzie podają Ci wtedy błędne rozwiązania)
3) szukaj w ksiązkach, publikacjach naukowych, na sprawdzonych stronach z gruntowną wiedzą

Pozdrawiam,
Edyta

PS. Jeśli podobał Ci się wpis, udostępniaj i komentuj. Dzięki!

Zdrowie u Golden Retrievera

Psy z hodowli wł. Edyta Gajewska

Dzisiejszy wpis zapoczątkuje moją małą sagę wpisów dotyczących zdrowia u psów rasy Golden Retriever. 

Bo zdrowy pies to szczęśliwy pies…

Dzisiaj zrobimy tylko krótki wstęp do tak obszernego tematu jakim jest zdrowotności naszych złociaków, tym bardziej, że psy tej rasy uznawane są za rasę dość chorowitą- oczywiście będzie to kwestia osobnicza i zależna od każdego z osobna, natomiast jako społeczeństwo- jeśli można tak powiedzieć- Goldeny w większości mają skłonności do chorób różnego rodzaju.

Jeśli zatem planujesz zakup psa tej rasy, ten wpis jest dla Ciebie…

Selektywna hodowla doprowadziła do udoskonalenia pozytywnych cech, ale jednocześnie zwiększyła częstotliwość występowania w populacji genów kodujących określone choroby dziedziczne. Zwykle są to choroby stawów, oczu, oraz układu pokarmowego.  Goldeny są nieco bardziej długowieczne niż inne rasy, żyją mniej więcej 13-15 lat. Nie są jednak wolne od sporej ilości chorób dziedzicznych. Zapobiegać im można tylko przez pieczołowite dobieranie zwierząt hodowlanych. Choroby dziedziczne są na razie nieuleczalne, można psu ulżyć odpowiednio dobranymi środkami farmakologicznymi.

W bardzo wielkim skrócie wygląda to następująco…

DYSPLAZJA BIODROWA

O dysplazji biodrowej napisałam dość długi artykuł Dysplazja stawu biodrowego i łokciowego u psów rasy Golden Retriever. Dysplazja oczywiście jest cechą dziedziczną, ale zależy też od wagi i aktywności fizycznej w okresie rozwoju. Oznaką choroby mogą być słabe mięśnie tyłu i trudności przy wstawaniu. Lekarze weterynarii wspólnie z organizacjami kynologicznymi opracowali system oceny stawów biodrowych, jako kryterium dopuszczania do hodowli. W Polsce i Europie (poza UK) kwalifikuję się według następującego schematu:

A – normalne stawy biodrowe, wolne od dysplazji 
B – prawie normalne stawy biodrowe, wolne od dysplazji 
C – podejrzane, przy czym u dorosłych psów nie uznaje się tego niejednoznacznego wyniku, podczas gdy w innych krajach podejrzenie o dysplazję jest traktowane jako wynik ostateczny. 
D – dysplazja 
E – dysplazja ciężka 

CHOROBY OCZU

U goldenów występuje ryzyko wystąpienia dwóch dziedzicznych chorób oczu prowadzących do ślepoty: katarakty i postępującego zaniku siatkówki (choroby w której występuje stopniowe zanikanie siatkówki). Wszystkie dopuszczane do hodowli psy powinny przejść specjalne badania oczu. Przygotowane są już testy genetyczne, które pozwalają ujawnić nosicieli tych chorób.

OTEOCHONDROZA  

Istotą tej często występującej choroby jest stopniowe obumieranie tkanki chrzęstnej w stawach. Może ona dotknąć dowolny staw, ale u goldenów zwykle atakuje łokciowy. Silny ból sprawia, że pies kuleje, a w późniejszym wieku zapada na artretyzm. Chorobę diagnozuje się na podstawie zdjęcia rentgenowskiego, a leczy operacyjnie usuwając martwą tkankę.    

GŁUCHOTA  

Głuchota nie jest rzadka u starzejących się goldenów. Zmiany dotyczą ucha środkowego i stopniowo zanikającego nerwu słuchowego. Na szczęście goldeny łatwo uczą się komend wydawanych gestem. 

STANY ZAPALNE JELIT  

Goldeny mają znacznie większą skłonność niż inne rasy skłonność do zapalenia okrężnicy i jelita grubego na tle pokarmowym. Chore psy mają śluzowate biegunki, często podbarwione krwią, czasem wymioty. Odpowiednie leczenie i dieta są niezwykle ważne w złagodzeniu przebiegu choroby. 

NIEWYDOLNOŚĆ NEREK

Goldeny mają  skłonność do tej choroby. Wcześnie wykryta pozwoli zapobiec w odpowiedni sposób rozwojowi choroby. Nie leczona prowadzi do śmierci w szybkim okresie czasu. Okresowe badania krwi na poziom mocznika i kreatyniny są w takim razie bardzo wskazane.   

NOWOTWORY UKŁADU POKARMOWEGO

Goldeny mają dużą skłonność do nowotworów żołądka, wątroby, trzustki, śledziony, jelit. Niestety jest to tak przykra choroba, że w zasadzie kiedy właściciel jest w stanie zauważyć objawy i zdecyduje się iść z psem do weterynarza, jest już za późno ponieważ nowotwory są już w zaawansowanym stadium i mogą dawać przeżuty. Jedyną racjonalną rzeczą w takim razie byłoby profilaktyczne prześwietlenie RTG lub USG narządów wewnętrznych. Należy również pamiętać o regularnych badaniach krwi.  Przykro to mówić, ale pies u którego okaże się, że wystąpił nowotwór złośliwy na tych narządach prędzej czy później będzie uśpiony dla jego dobra. Przeżywalność po operacji mniej więcej okres 4 miesięcy.

 Będąc odrobinę bardziej szczegółowym…

Schorzenia typowe dla rasy, które są (lub mogą być) genetycznie uwarunkowane:

  • oczy:
      • kilka rodzajów dziedzicznej zaćmy (katarakta)- niektóre widoczne juz od urodzenia, inne objawiające się poźniej, nawet w wieku kilku lat,
      • schorzenia siatkówki: centralna postępująca atrofia siatkówki, uogólniona postępująca atrofia siatkówki, dysplazja siatkówki, wieloogniskowa dysplazja siatkówki,
      • jaskra,
      • lipidoza rogówki,
      • podwinięcie lub wywinięcie powieki.
  • kości i stawy:
    • dysplazja stawu biodrowego lub łokciowego,
    • panosteitis (stany zapalne kości),
    • osteoathritis (zapalenie kości, wiązadeł i stawów),
    • pęknięcie wiązadła krzyżowego (stawu kolanowego)

Inne schorzenia (najprawdopodobniej pochodzenia genetycznego):

  • schorzenia skóry:
    • atopowe zapalenie skóry, czesto współistniejące z wtórną infekcją staphylococcus intermedius (gronkowiec) i problemami z uszami,
    • astma,
    • egzema,
    • skłonności do alergii.

W tych przypadkach terapia sterydowa daje szybką poprawę, ale jest powodem nawrotów wymagających ponownego stosowania sterydów! Stwarza to błędne koło nawrotów objawów.

  • choroby układu nerwowego:
    • syndrom furii (napady szału, złości),
    • padaczka,
  • choroby układu trawiennego:
    • wzdęcia prowadzące do skrętu jelit,
    • biegunki spowodowane schorzeniami trzustki – niedoczynność, nietolerancja pokarmowa z przerostem flory bakteryjnej jelit,
    • stany zapalne jelit,
    • nowotwory,
    • niedostateczna produkcja soków żołądkowych lub żółci,
  • choroby układu mięśniowego (choroby genetycznie uwarunkowane):
    • miopatie i dystrofie mięśniowe powodujace stopniowy zanik mieśni, a więc możliwości ruchowych

A teraz coś z innej beczki, informację przydatne, bo ważne i bardzo ciekawe…

Miska na podwyższeniu a skręt jelit

Goldeny to rasa predysponowana do skrętu jelit. Jest to przypadłość, która wymaga natychmiastowej interwencji chirurgicznej i niestety dość często kończy się tragicznie.
Jeszcze do niedawna stosowanie stojaków na miski umożliwiających psu jedzenie z poziomu pyska było zalecane przez wielu weterynarzy jako sposób na unikniecia skrętu jelit. Wyniki najnowszych badań wskazują jednak, że przy zastosowaniu takiego podwyższenia ryzyko wystąpienia sktętu jelit wzrasta nawet o 110%. 

Wiek, wzrost a waga goldena (na podstawie książki Brigitte Rauth-Widmann )

WIEK (w tygodniach) Waga dla suki (kg) Waga dla psa (kg)
8 5-6 6-8
12 9-10 10-12
24 20-24 22-25
52 28-34 34-40

Powyżej przedstawiłam w kilku słowach ogólny zarys tematyki związanej ze zdrowiem u psów tej rasy.

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę powiedz mi o tym. Dziękuję za Twój poświęcony czas. 😉