Zespół końskiego ogona




Witajcie,

Ostatnio pisałam o zespole „zimnego” ogona, dzisiaj pora na zespół tzw. końskiego ogona. Co ważne- obu tych chorób nie należy mylić. Mimo, że wyglądają podobnie.

Zespół końskiego ogona u psów?

pielegnacja_konskiego_ogona

Zwężenie kanału lędźwiowo-krzyżowego u psa, czyli zespół końskiego ogona.

Choroba zwana potocznie zespołem uciskowym końskiego ogona (Cauda equina syndrom) wywołana jest zwężeniem kanału kręgowego w odcinku lędźwiowo-krzyżowym, prowadzącym do ucisku ostatnich korzeni nerwów lędźwiowych, korzeni nerwów krzyżowych oraz ogonowych, czyli grupy nerwów tworzących tzw. ogon koński. Może zostać również upośledzone ukrwienie tych nerwów, poprzez uciśnięcie naczyń krwionośnych w zwężonym kanale kręgowym.

Zespół końskiego ogona jest chorobą spowodowaną uciskiem na nerwy rdzeniowe. Czasami o chorobie mówi się „zwyrodnienie kręgosłupa jak u ONa”, gdyż najczęściej spotykana jest właśnie u psów tej rasy czyli u owczarków niemieckich (ON). Choroba najczęściej występuje u psów, natomiast u kotów spotykana jest dość rzadko. Najbardziej predysponowane na postać wrodzoną choroby są psy ras małych lub średnich (border collie) w wieku 3-8 lat, natomiast postać nabyta najczęściej pojawia się u samców psów ras dużych (owczarek niemiecki, labrador, owczarek belgijski, bokser, rottweiler), a średni wiek, w którym występują pierwsze objawy wynosi 6-7 lat. Procesem chorobowym objęty jest układ nerwowy pokrywający połączenie lędźwiowo-krzyżowe, co wiąże się z pojawianiem się różnych objawów, związanych z różnego stopnia uciskiem korzeni nerwów rdzeniowych, które niekoniecznie od razu sugerują opisywane schorzenie.

Przyczyny

Przyczyną choroby jest zwężenie kanału rdzeniowego między ostatnim kręgiem lędźwiowym a kością krzyżową. Powoduje to ucisk na nerwy rdzeniowe, które prowadzi zapalenia, niedokrwienia i w końcu trwałego uszkodzenia włókien nerwowych.

Najczęstsze choroby, prowadzące do zwężenia kanału rdzeniowego:
– bakteryjne zapalenie kręgów,
– dyskopatia,
– nowotwory kręgosłupa,
– zmiany zwyrodnieniowe kręgów lędźwiowych i kości krzyżowej,
– urazy (złamania, zwichnięcia),
– wrodzone wady kręgosłupa.

Objawy

Objawy pojawiają się u psów pomiędzy 3, a 7 rokiem życia. Wyjątkiem są psy z wrodzonymi wadami budowy kręgosłupa, gdyż u nich pierwsze objawy mogą wystąpić już w 8-10 miesiącu życia.

Schorzenie to jest chorobą postępującą, z upływem czasu nacisk na nerwy zwiększa się, co jest przyczyną coraz to większych uszkodzeń. Objawy choroby pojawiają się bardzo powoli, z miesiąca na miesiąc pogarszając się. U niektórych psów występują wszystkie objawy naraz, u innych – tylko część, bądź nawet tylko 1 symptom choroby.

Zajęcie korzeni nerwu sromowego powodować może nietrzymanie moczu i kału (czemu dodatkowo mogą towarzyszyć infekcje odpowiednich układów), natomiast zajęcie nerwów ogonowych – osłabienie lub porażenie ogona (ogon zwisa bezwładnie lub jest podwinięty, a zwierzę nie może go podnieść do góry).

Spaczone czucie często może być powodem wykonywania samouszkodzeń przez zwierzę. Objawy rozwijają się wiele miesięcy i mogą być obserwowane z różnym nasileniem i kombinacjami, a po wysiłku fizycznym nasilają się znacznie z pojawieniem się ogólnej słabości zwierzęcia.

Główne objawy zespołu końskiego ogona: 
– osłabienie tylnych kończyn,
– problemy ze wstawaniem,
– problemy z chodzeniem (plątanie się nóg),
– kulawizna jednej lub obu tylnych kończyn (czasem okresowa),
– w zaawansowanym stanie: zanik mięśni, problemy z oddawaniem moczu i kału,
– całkowite porażenie (niedowład) kończyn.
– ból w okolicy lędźwiowej,
– ból jednej lub obu tylnych kończyn,
– ból podczas podnoszenia ogona powyżej zadu,
– ból podczas wysiłku (np. skok, wstawanie),
– piszczenie, skomlenie lub wycie spowodowane bólem,

Diagnoza

Ciężko jest zdiagnozować zespół końskiego ogona, gdyż objawy mogą występować również przy innych chorobach. Aby to zrobić, należy przeprowadzić ogólne badanie kliniczne, badanie ortopedyczne i neurologiczne. To ostatnie daje możliwość całkowitego potwierdzenia zespołu końskiego ogona. Następnie, wykonuje się zdjęcie RTG oraz rezonans magnetyczny, który ukazuje dokładny wygląd rdzenia kręgowego.

Jak leczyć?

W przypadku zespołu końskiego ogona leczenie można przeprowadzić w dwojaki sposób:

nieoperacyjnie (zachowawczo) lub operacyjnie.

Wybór metody zależy od objawów choroby i stopnia jej zaawansowania.

Leczenie nieoperacyjne (zachowawcze) – stosuje się je w przypadku, gdy choroba przebiega dosyć łagodnie i nie ma poważnych zaburzeń neurologicznych. Polega ono na podawaniu zwierzęciu leków przeciwbólowych i ścisłym ograniczeniu ruchu (na okres 4-6 tygodni spacery ograniczone do minimum). U psów, u których wystąpiło zapalenie kręgów, podaje się dodatkowo przez długi czas (6-8 tygodni) antybiotyki. Lekarze zalecają również wykonywanie specjalnych ćwiczeń, które wspomagają mięśnie tylnych kończyn.

Leczenie operacyjne – stosuje się je u psów, u których: choroba trwa kilka miesięcy, wystąpiły poważne zaburzenia neurologiczne, leczenie zachowawcze nie przynosi rezultatów bądź są ono krótkotrwałe, stan zdrowia szybko się pogarsza i pojawiają się kolejne, coraz bardziej poważne objawy. Zabieg polega na poszerzeniu kanału rdzeniowego i usunięciu ucisku na nerwy. Chirurg usuwa operacyjnie fragmenty kręgów i ewentualnie zmienione dyski. Najlepsze rezultaty uzyskuje się u psów z krótką historią choroby, gorsze – u tych z długą, jednak i u jednych i u drugich zabieg przynosi ulgę od bólu i całkowicie likwiduje nacisk na nerwy. W okresie rekonwalescencji stosuje się silne środki przeciwbólowe i rygorystycznie ogranicza aktywność ruchową psa na okres 6 tygodni.

 Wpis powstał na podstawie informacji ze strony https://www.vetopedia.pl/article87-1-Zespol_konskiego_ogona_.html

Pozdrawiam,

Edyta Gajewska

Co z tym ogonem??? Syndrom „zimnego ogona”

Witajcie,

U Was też tak gorąco? Czy w weekend byliście nad wodą? My podczas niedzielnych odwiedzin u szczeniaków co prawda nie byliśmy nad wodą ale nie powstrzymało to, Chili od odkrycia basenu dla dzieci. Chili nie potrafi się powstrzymać jak widzi wodę- nie ważne ile tej wody jest. Jak widać Mojo także wziął udział w niecnym czynie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby Chili od tych wodnych szaleństw (4 h w basenie), nie skończyła z syndromem… zimnego ogona.

IMG_6799

W kręgu właścicieli psów myśliwskich, psów dowodnych mówi się o tym syndromie i jest im znany, a co ciekawe wielu lekarzy weterynarii nie spotkało się z tą jednostką. Geneza choroby ewentualnie przypadłości nie jest poznana. Na dziś dzień wiadomo jedynie, iż często u psów dowodnych dochodzi do prosto mówiąc 'porażenia’ ogona, co wiąże się z miejscowym zapaleniem mięśni i najprawdopodobniej nerwów. Najczęściej syndrom pojawia się u psów przy dużej różnicy temperatur ( gorąco na zewnątrz, zimna woda) lub np zimą podczas zabaw w wysokim śniegu, w upalne dni tarzanie się w zimnej chłodnej mokrej trawie.

Objawy choroby są bardzo charakterystyczne gdyż dochodzi do silnego porażenia ogona co objawia się tym, iż zwierzę nie chce poruszać ogonem, ogon na ogół zwisa w dół. Pies dotknięty syndromem nie chce nim poruszać, jest osowiały i często miewa problemy ze znalezieniem odpowiedniej pozycji do leżenia czy siedzenia.

Dochodzi do ostrej miopatii objawiającej się bólem podstawy ogona, co może wywołać trudność przy siadaniu lub kładzeniu się. Sam ogon wydaje się być odłączony od reszty ciała, stąd zagraniczni lekarze weterynarii przyrównują go do ugotowanego makaronu (wet noodle), natomiast sam zespół określają terminem: dead tail (martwy ogon). Wiadomo iż sprawia to duży dyskomfort i ból. Na ogół sprawność ogona wraca od kilku do kilkunastu dni (nawet trzech tygodni) i raczej nie wymaga leczenia, w skrajnych przypadkach konieczna jest wizyta u lekarza weterynarii.

W przypadku Chili, ból jest bardzo duży, biedna Chila piszczy a czasami nawet zawodzi z bólu. Mamy za sobą nieprzespaną noc i wizytę u weterynarza. Chila dostała zastrzyk przeciwbólowy, tabletki przeciwbólowe na kolejne dni oraz nasada ogona została rozgrzana laserem. W zaleceniach jest także rozgrzewanie nasady ogona co kilka godzin. Mam nadzieję, że syndrom zimnego ogona Chiluni szybko minie.

Co ciekawe Mojo taki syndrom miał dwa razy. Za każdym razem po kąpielach w zimnej wodzie. Od tego momentu zabraniam mu wchodzić do wody przy bardzo dużym ryzyku róznicy temperatur. U Mojo porażenie ogona nie było, aż tak bolesne, przechodziło po trzech dniach. Chili być może przez to, że totalnie wyliniała i nie ma chroniącego jej podszerstka skończyła swoją wodną zabawę z takim nieprzyjemnym efektem.

A czy Wy macie doświadczenia z syndromem zimnego ogona? (Nie mylić z syndromem końskiego ogona).

Pozdrawiam Was trzymajcie kciuki za powrót Chili do zdrowia i oby ją bardzo nie bolało.

Edyta

Ps, Mówi się, że jest to ostry skurcz mięsni. Nie chcę myśleć jak wygląda szok termiczny u człowieka płynącego w morzu, rzece w jeziorze… skoro ogon wydaje się odłączony od reszty ciała… jak wyraźne zdaje się być ryzyko utonięcia w przypadku owego skurczu. Uważajcie na siebie.

Szczeniak w stanie INSTANT kwarantanna czy socjalizacja?

Witajcie,

O szczeniętach i to jak zacząć z nimi koegzystować napisałam tutaj na tym blogu chyba najwięcej artykułów. Jest to zdecydowanie największy Wasz dylemat na grupach dyskusyjnych zaraz po pytaniu „Jaką hodowlę polecacie”… Szczenię dość szybko zazwyczaj adaptuje się w nowym domu i rodzi się pytanie co z takim maluchem można robić. Sprawę komplikuje w dodatku kwarantanna- która mimo, że obowiązkowa- jako obowiązkowa przez niektórych nie jest traktowana. Bez komentarza nie może pozostać również fakt, że tydzień 4-16 są to najbardziej newralgiczne tygodnie w życiu szczeniaka, a w wielu publikacjach stawia się wręcz tylko na jeden tydzień i  celuje się w tydzień 8. 

1688746_orig

Zarówno kwarantanna jak i socjalizacja powinny być bardzo ważnymi pojęciami dla każdego właściciela psa. Na jednej ze stron natknęłam się na taki wpis „Niestety oba terminy niejako się wykluczają, ponieważ występują w tym samym okresie życia szczeniaka.  Wpis ten ma odpowiedzieć na pytanie, co jest ważniejsze ? kwarantanna czy socjalizacja?”. Moje zdanie w tej kwestii jest niezmienne. Jedno nie wyklucza drugiego. Pamiętać należy, że szczenie to nie jest produkt instant, a co za tym idzie jego socjalizacja TRWA CAŁE ŻYCIE. PSA SOCJALIZUJEMY CALE ŻYCIE. Owszem z logicznego nawet założenia najwięcej bodźców pies poznaje jako psi dzidziuś i jest to oczywiste, ponieważ młody pies w naszym domu uczy się najzwyczajniej w świecie życia. Nie jest jednak prawdą, że przestrzeganie kwarantanny sprawi że wychowamy w domu dzikusa. A pojawiają się i tego typu komentarze.

Kwarantanna to okres ochronny szczeniaka, który zazwyczaj trwa do drugiego tygodnia po trzecim szczepieniu. Według wskazań weterynarzy pies nie powinien w tym czasie uczęszczać do miejsc, gdzie bywają inne zwierzęta. Odporność poszczepienna przychodzi z czasem,  więc zakłada się, że w okresie tzw. kwarantanny szczenię jest zdecydowanie bardziej podatne na choroby takie jak chociażby nosówka czy niezwykle groźna parwowiroza. Szczenię trafia do nowego domu najczęściej po pierwszym z serii dwóch lub trzech szczepień przeciwko chorobom zakaźnym. Oczywiste jest, że do czasu przyjęcia ostatniego z nich, a także kilku dni po nim, narażone jest na niebezpieczeństwo zarażenia chorobą zakaźną. Większość weterynarzy tłumaczy właścicielom, że do czasu zakończenia kwarantanny nie powinni wychodzić z malcem z domu. Po uwzględnieniu terminu ostatniego szczepienia i okresu ochronnego po nim wychodzi na to, że szczeniak nie powinien opuszczać domu do ukończenia 11-14 tygodnia życia

Zacznijmy od początku czyli zacznijmy od szczepień oraz wyjaśnienia kilku pojęć.

Odporność przeciwzakaźna jest jednym z podstawowych mechanizmów umożliwiających organizmowi funkcjonowanie w warunkach środowiska naturalnego.

Podstawowe zadania układu odpornościowego w zakresie ochrony przed chorobami zakaźnymi

* rozpoznanie czynnika infekcyjnego jako obcego ustrojowi
* uruchomienie szybkiej i skutecznej reakcji obronnej
* przekazanie informacji o rozpoznanych antygenach komórkom potomnym

Prof. dr. hab. n. med. Janusz Marcinkiewicz jest immunologiem, z wykształcenia lekarzem, kierownikiem Katedry Immunologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prezes Polskiego Towarzystwa Immunologii Doświadczalnej i Klinicznej:

Przede wszystkim musimy wytłumaczyć, że przed chorobotwórczymi drobnoustrojami chroni skutecznie układ immunologiczny (odpornościowy), ale tylko wtedy, gdy nabył tę właściwość poprzez wcześniejszy kontakt z danym zarazkiem. Powinniśmy jasno wytłumaczyć, dlaczego szczepienia są najlepszą drogą do nabycia odporności na infekcje bakteryjne i wirusowe, a szczepionka jest preparatem biologicznym zawierającym unieczynniony lub znacznie osłabiony wirus, bakterię lub ich istotne fragmenty. Warto również uświadomić, że szczepienia są formą profilaktyki zdrowotnej, czyli zachowania dobrego zdrowia, a antybiotyki jedynie próbą leczenia, czyli już naprawiania szkód wywołanych chorobą, co więcej, w przypadku zakażeń wirusowych – próbą nieskuteczną.

Odporność dzielimy na nieswoistą

* bardzo szybka, nie wymaga wstępnej aktywacji
* receptory rozpoznające antygen są niezmienne
* są dziedziczone z pokolenia na pokolenie
* celem ataku nie są własne struktury organizmu
* nie pozostawia trwałej pamięci immunologicznej
* rozwija się niezależnie od odporności swoistej

Odporność dzielimy również na swoistą

* rozwija się powoli, wymaga kontaktu z antygenem
* receptory rozpoznające antygen wykształcają się na nowo w każdej pierwotnej reakcji immunologicznej
* nie są dziedziczone
* może dojść do autoagresji
* pozostawia trwałą pamięć immunologiczną
* do rozwinięcia prawie zawsze wymaga odporności nieswoistej

Inaczej mówiąc odporność nieswoista czyli naturalna, wrodzona. 

Elementy odporności nieswoistej zapobiegające wtargnięciu patogenów do organizmu

  • bariery mechaniczne (skóra, błony śluzowe układu pokarmowego, oddechowego, moczowo-płciowego)
  • bariery czynnościowe (perystaltyka jelit, aparat rzęskowy dróg oddechowych, wydzielanie śluzu przez nabłonek, kaszel, kichanie)
  • bariery chemiczne (kwasy tłuszczowe na powierzchni skóry, enzymy – lizozym, pepsyna, kwas solny żołądka, peptydy o działaniu antybakteryjnym – kryptydyna jelitowa)
  • bariery mikrobiologiczne (fizjologiczna flora bakteryjna)
  • przeciwciała IgM wytwarzane przez limfocyty B1 (obecne w wydzielinie śluzowo-surowiczej nabłonka)

Elementy odporności nieswoistej działające po przerwaniu ciągłości zewnętrznych barier ochronnych: makrofagi, komórki NK (naturalne komórki cytotoksyczne), układ dopełniacza, granulocyty obojętnochłonne (neutrofile), komórki dendryczne. A więc jak widzimy cała masę „żołnierzy” jest gotowa walczyć w obronie zdrowia naszego pupila. Przejdźmy zatem do drugiego typu odporności (O odporności dużo więcej będę pisać w następnym artykule).

Elementy odporności swoistej: działanie ukierunkowane na antygeny charakterystyczne dla poszczególnych gatunków drobnoustrojów. 

  • Limfocyty T
  • Limfocyty B
  • Przeciwciała (immunoglobuliny)

Pamięć immunologiczna jest to skłonność organizmu do przyspieszonej i bardziej efektywnej odpowiedzi immunologicznej podczas ponownego kontaktu z antygenem, nawet po wielu latach od pierwszego kontaktu.

Szczeniak w stanie instant! 

Bez wątpienia pierwsze dni pobytu szczenięcia w naszym domu to czas najważniejszy dla kształtowania jego osobowości i relacji z otoczeniem. Jednak nie zapominajmy, że kluczowy jest też moment socjalizacji w hodowli. Najczęściej odbieramy szczenię od hodowcy, gdy ma ono 7-8 tygodni. To optymalny czas dla nawiązania bliskich relacji z domownikami, ale także okres, gdy układ odpornościowy malucha nie jest jeszcze w pełni sprawny. Uwaga, w niektórych publikacjach mówi się, że 8 tydzień jest najbardziej newralgicznym tygodniem w życiu psa.

Większość weterynarzy tłumaczy właścicielom, że do czasu zakończenia kwarantanny nie powinni wychodzić z malcem z domu.

Przeglądając artykuły w internecie nt. socjalizacji i kwarantanny natrafiam na sformułowania „W ten sposób szczeniak wyrasta z okresu najlepszego dla socjalizacji i oswajania się ze światem, praktycznie całkowicie nie poznając bodźców, z którymi będzie musiał radzić sobie potem przez kilkanaście lat. W efekcie może wyrosnąć na osobnika w najlepszym razie lękliwego, w najgorszym reagującego agresją na rzeczy, które zrównoważony pies traktuje bez emocji.” I szczerze odpowiem, że owszem jest to jeden z najlepszych etapów do socjalizacji psa, która trwa przez całe jego życie bo szczeniak to nie produkt instant, ale bzdurą jest, że szczeniak którego właściciel będzie przestrzegał kwarantanny i nie będzie prowadzał go na smyczy po osiedlu będzie totalnym dzikusem- co wynika z cytowanej opinii powyżej. Dlaczego?

Ponieważ o ile osobiście nie pokusiłabym się na spacerowanie ze szczeniakiem po osiedlu na smyczy, bez smyczy czy też na jego własnych nogach, o tyle z takim szczeniakiem spokojnie można spacerować po mieście na rękach lub w sportowej torbie, tak aby mógł oglądać świat. Przebywanie w ogrodzie, na balkonie, na domowym ogródku w apartamencie na parterze, jazda samochodem, autobusem czy tramwajem w tym wieku będzie jak najbardziej wskazana, a wręcz obowiązkowa. Mieszkając już w większym miasteczku na jakimkolwiek osiedlu jesteś w stanie dostarczyć szczeniakówi odpowiednich bodźców nie narażając go przy tym na utratę zdrowia czy życia. Podczas tego rodzaju spacerów mały pies może oswajać się z hałasem oraz obecnością obcych ludzi. Im więcej tego rodzaju doświadczeń będzie jego udziałem, tym większa szansa, że jako dorosły będzie reagował otwartością i zainteresowaniem na nowe zjawiska i osoby. Wystarczy odrobina wyobraźni. A jeśli nie wiesz jak, poczytaj inne artykuły z cyklu o socjalizacji, podajemy tam kilka przykładów.

Możemy również zaprosić świat do siebie – organizując spotkania w naszym domu. Ważne jest przy tym, by goście nie wchodzili do naszego mieszkania w butach, gdyż na ich podeszwach mogą przynieść niechciane zarazki. Nie wolno też pozwolić szczenięciu oblizywać, zwłaszcza podeszw butów, w których chodzimy po ulicy. Zapraszając gości możemy zadbać o to, by maluch poznał różnych ludzi – w szczególności dorosłych, postawnych mężczyzn, małe dzieci (zwłaszcza takich raczkujących), młodzież i osoby starsze.

Większe ryzyko zachorowanie niesie za sobą spotkanie z innym psem. Jeśli jednak jest on dorosły, zaszczepiony i zdrowy, ryzyko jest kontrolowane. Korzyści z takiego spotkania trudno przecenić. Szczenię w okresie podatności na socjalizację musi nauczyć się psiego języka. My właściciele nie jesteśmy w stanie zaspokoić tej potrzeby. Warto zatem zaprosić do siebie znajomych z dorosłym, zrównoważonym i zdrowym psem lub odwiedzić ich ogrodzony ogród do którego nie mają wstępu zwierzęta bezdomne lub zaniedbane.

Wielu właścicieli szczeniąt czeka ze szkoleniem na zakończenie kwarantanny. Warto jednak pamiętać, że mały pies uczy się każdego dnia. Jeśli zajęcia przedszkola dla szczeniąt odbywają się w pomieszczeniu, ryzyko zarażenia chorobą zakaźną jest ograniczone. Chociaż wciąż istnieje i trzeba sobie z niego zdawać sprawę. Wszyscy uczestnicy zajęć są jednak w tej samej sytuacji – w trakcie kwarantanny. Uważać jednak należy, ponieważ to że my jesteśmy ostrożni, Ty jesteś ostrożny nie oznacza, że maluch, który przyszedł na zajęcia ma tak samo ostrożnego właściciela. Co chwila słyszy się o szczeniaczkach umierających na parwowirozę.

Dla maluchów kontakty z innymi szczeniakami to cenne doświadczenie. Uczą się grzecznej zabawy, psiego języka, uczą się też od siebie nawzajem, jak zrozumieć polecenia człowieka. Szczenię w wieku 9-12 tygodni przyswaja sobie nowe polecenia w tempie, które jest zaskakujące dla większości właścicieli. By nauczyć malca siadania wystarczy dosłownie kilka mądrze przeprowadzonych ćwiczeń. W ciągu jednego wieczoru można nauczyć go kilku komend, które zapamięta na całe życie.

Rozsądny właściciel podczas kwarantanny nie będzie pozwalał szczenięciu chodzić po ogólnie dostępnym podłożu. Będzie unikał kontaktów z psami, których sytuacja zdrowotno-szczepienna nie jest mu dokładnie znana. Powinien dbać o to, by maluch nie miał kontaktu z obuwiem używanym na zewnątrz. Jednocześnie jednak zadba o socjalizację swojego pupila. Jej brak naraża go na spędzenie kilkunastu lat z nieszczęśliwym, zestresowanym osobnikiem, którego zachowanie może być uciążliwe i nieprzewidywalne w skutkach.

Jeśli tylko wszystko zrobimy z rozsądkiem i będziemy pamiętać o ryzyku jakie niesie ze sobą okres międzyszczepienny oraz zdamy sobie sprawę z tego, że pies socjalizuje się owszem najefektywniej do 14-16 tygodnia życia, jednak jego socjalizacja trwa przez całe życie (np. pies zawsze może przestraszyć się czegoś tak bardzo że będzie pamiętał to do końca życia i będzie niepewny danej sytuacji w każdym wieku) to nie powinniśmy mieć problemów. Pamiętajmy, że za dużo bodźców też nie jest dobre dla takiego malucha, a efekt może być wręcz odwrotny. Obserwuj swojego szczeniaka i zwracaj uwagę czy dany trening to już maksimum jego możliwości na tą chwilę, czy jeszcze nie.
Teraz w obecnych czasach konsumpcjonizmu kiedy wszystko dostarczane nam jest w ekspresowym tempie często zapomina się o tym aspekcie, że wychowanie psa to nie tylko pierwsze 16 tygodnii jego życia. Ten trening to życie. Masz zatem kilka solidnych konsekwentnych lat przed sobą, dopilnuj więc z głową tej dyscypliny. Szczeniak to nie produkt w stanie instant. 
Pozdrawiam,
Edyta

 

 

 

 

 

 

Układ odpornościowy

Witajcie,
Za nim przejdę do artykuły nt. kwarantanny i szczepień, który pojawi się w drugiej kolejności, należałoby omówić co to w zasadzie jest układ immunologiczny. Układ odpornościowy lub limfatyczny, to system organizmu odpowiedzialny za zwalczanie infekcji wirusów, bakterii, pierwotniaków, a także zwalczanie obcych tkanek i nowotworów. 
Immunologia-okładka-1

W skład układu odpornościowego wchodzą:

Umożliwiają one działanie mechanizmów mających na celu ochronę organizmu przed chorobami, poprzez identyfikację i likwidowanie patogenów i komórek nowotworowych. Wykrywane są różnorakie odmiany czynników chorobotwórczych, od wirusów po robaki pasożytnicze, więc układ odpornościowy musi rozróżniać zdrowe komórki i tkanki organizmu, w celu jego prawidłowego funkcjonowania. Wykrywanie patogenów jest skomplikowane, gdyż dzięki ewolucji przystosowują się, zmieniając swoje zachowanie.

Zestawienie elementów układu immunologicznego
Wrodzony układ odpornościowy Adaptacyjny układ odpornościowy
Odpowiedź nieswoista (wrodzona) Swoista odpowiedź na patogeny i antygeny
Ekspozycja prowadzi do natychmiastowej odpowiedzi Brak natychmiastowej odpowiedzi na ekspozycję
Elementy odporności komórkowej i humoralnej Elementy odporności komórkowej i humoralnej
Brak pamięci immunologicznej Ekspozycja prowadzi do powstania pamięci immunologicznej

 

Pamięć immunoloiczna

Skłonność organizmu do przyspieszonej i bardziej efektywnej odpowiedzi immunologicznej podczas ponownego kontaktu z antygenem, nawet po wielu latach od pierwszego kontaktu.

Hipotezy tłumaczące długotrwałość pamięci immunologicznej

limfocyty pamięci są długowieczne
antygen wywołujący odpowiedź pierwotną pozostaje przez długi okres związany na powierzchni komórek dendrytycznych – nieustannie stymulując rozpoznające go limfocyty
limfocyty pamięci są nieustannie pobudzane przez antygeny reagujące krzyżowo

Limfocyty B pamięci

powstają w trakcie pierwotnej odpowiedzi immunologicznej
są liczniejsze od limfocytów B dziewiczych
ich receptory immunoglobulinowe mają większe powinowactwo do antygenu
mają więcej cząsteczek MHC klasy II
łatwiej ulegają aktywacji
dłużej żyją
Picture1

Powstawanie limfocytów B pamięci

Limfocyty T pamięci

powstają w trakcie pierwotnej odpowiedzi immunologicznej
ich receptory immunoglobulinowe mają takie samo powinowactwo do antygenu jak receptory dziewiczych limfocytów T
charakteryzują się zwiększoną ekspresją cząsteczek powierzchniowych biorących udział w adhezji do komórek prezentujących antygen
•łatwiej ulegają aktywacji
•szybciej proliferują
•wydzielają więcej cytokin
Picture2
Powstawanie limfocytów T pamięci

Istotą odporności zbiorowiskowej jest zmniejszenie się szans zachorowania osobnika nieuodpornionego wraz ze wzrostem ilości osobników uodpornionych w danej populacji

  • pojęcie to ma zastosowanie jedynie do chorób szerzących się drogą zakażenia jednych osobników przez innych
  • próg odporności zbiorowiskowej – odsetek istot uodpornionych w populacji, po osiągnięciu którego liczba nowych zakażonych zaczyna się zmniejsza.

Odpowiedź odpornościowa nieswoista – oparta jest na mechanizmach wcześnie powstałych w filogenezie i istniejących u wszystkich organizmów wielokomórkowych. Ten typ odpowiedzi stanowi pierwszą linię obrony organizmów przed patogenami. Za nieswoistą obronę odpowiadają czynniki komórkowe, takie jak monocytymakrofagigranulocyty oraz inne, bliżej niezwiązane z układem odpornościowymkomórki, np. nabłonkowe. Zidentyfikowano także szereg nieswoiście działających białek: układ dopełniaczadefenzynylaktoferynękatepsynę itp.

Mechanizmy odporności nieswoistej mogą działać praktycznie natychmiast po kontakcie z antygenem i często wystarczają do eliminacji patogenu. Niemniej jednak ich działanie nie jest tak precyzyjne jak w przypadku mechanizmów swoistych i nie zawsze daje możliwość usunięcia obcych antygenów. Ponadto odporność nieswoista nie może wytworzyć pamięci immunologicznej.

Należy jednak zdawać sobie sprawę z faktu, iż mechanizmy nieswoiste umożliwiają „rozruch” mechanizmów swoistych.

Do najważniejszych procesów należą:

Odporność swoistaukład swoistej odpowiedzi immunologicznej – typ odporności zależny od rozpoznawania antygenów przez przeciwciała i receptory rozpoznające antygen limfocytów T i limfocytów B. Na wytworzenie tego typu odporności potrzebne jest kilka dni, lecz mechanizmy raz uruchomione skutecznie zwalczają patogeny. Proces jest swoisty, czyli działa na konkretny czynnik patogenny.

Podział odporności swoistej:

  • bierna:
    • naturalna (przeciwciała matczyne)
    • sztuczna (surowice ozdrowieńców)
  • czynna:
    • naturalna (przechorowanie)
    • sztuczna (szczepienie)

Mechanizmy odpowiedzi swoistej (nabytej):

  • odporność komórkowa – warunkowana przez komórki (limfocyty T), polegająca na bezpośrednim atakowaniu patogenów przez limfocyty
  • odporność humoralna – warunkowana przez przeciwciała, polegająca na wytwarzaniu przez limfocyty przeciwciał, których zadaniem jest niszczenie komórek patogennych

Limfocyty T: pochodzą z komórek macierzystych szpiku kostnego. W drodze do tkanki limfatycznej dojrzewają w grasicy. Tam dochodzi do różnicowania się limfocytów, stają się one immunologicznie kompetentne – zdolne do odpowiedzi immunologicznej. Reagują one na specyficzne antygeny na powierzchni komórek zaatakowanych przez patogeny. Rozróżnia się trzy główne klasy limfocytów T:

  • cytotoksyczne – rozpoznają i niszczą komórki z obcym antygenem
  • pomocnicze – uwalniają związki aktywujące odpowiedź immunologiczną lub ją wzmacniającą)
  • supresyjne – hamują odpowiedź immunologiczną, uwalniają cytokiny hamujące aktywność innych limfocytów T i B.

Jak wyjaśnić nabywanie odporności przez układ odpornościowy?

Układ odpornościowy można porównać do przemysłu zbrojeniowego. Ponieważ nie wiadomo, co nas zaatakuje, mamy przygotowane tysiące różnych matryc (limfocytów, komórek układu immunologicznego) zdolnych do wyprodukowania różnych nabojów (przeciwciał) dopasowanych do określonego przeciwnika (zarazka). W ciągu życia wykorzystamy z tego arsenału maksymalnie tylko 1%. Organizm rodzi się ze wszystkimi rodzajami matryc, czyli limfocytów. Są one nietrwałe, krótko żyjące, ale uzupełniane w ciągu całego życia przez szpik kostny. Żeby organizm był zabezpieczony przed infekcją, musi jednak dojść do kontaktu z danym drobnoustrojem, np. gronkowcem. Jeśli do tego nie dojdzie, matryca dla gronkowca zaniknie jako niepotrzebna. Natomiast w przeciwnym wypadku matryca (tzn. limfocyty rozpoznające gronkowce) się powieli. Dzięki temu po kontakcie z bakterią organizm dysponuje ogromną liczbą tzw. limfocytów pamięci immunologicznej. I jeśli z gronkowcem spotka się ponownie, to ilość wyprodukowanych przez te limfocyty naboi (przeciwciał) wystarczy mu do obrony, ale co równie ważne – ta produkcja zostanie bardzo szybko uruchomiona. Edukacja układu odpornościowego polega więc na kontakcie ze światem zewnętrznym. 

Dla  bezpieczeństwa kluczowa jest odporność na zakażenia bakteryjne i wirusowe, co zapewnia nabycie wielu limfocytów pamięci. Pytanie – jak je nabyć? Można na dwa sposoby – zachorować lub się zaszczepić, czyli przyjąć bakterię, wirusa czy toksynę w wersji spreparowanej, niechorobotwórczej.

Opisując sytuację na przykładzie szczepień u ludzi można zacytować słowa Prof. dr. hab. n. med. Janusz Marcinkiewicza

Jak to więc – boimy się szczepionki, a nie boimy się dzikiego wirusa, który może spowodować ciężkie zachorowanie, powikłania, a nawet śmierć? W przypadku niektórych chorób czekanie na działanie natury wiąże się z ogromnym ryzykiem. Wybór szczepionki jako drogi zabezpieczania przed chorobą jest słuszny z wielu względów. Przeciwciała można porównać do naboi, które precyzyjnie trafiają przeciwnika (bakterię lub wirusa), ale w różne elementy ich struktury. Każdy drobnoustrój ma swoją „piętę achillesową”. Najlepiej więc dysponować nabojami celowanymi – takimi przeciwciałami, które są najskuteczniejsze, na przykład likwidując toksynę produkowaną przez bakterię, albo w przypadku wirusów, blokując białko odpowiedzialne za jego przyczepianie się do naszych komórek. Efekt taki zapewnia odpowiednio spreparowana szczepionka, która zawiera tylko istotne fragmenty wirusa lub bakterii, lub same toksoidy.

Kontakt z tak złożoną strukturą antygenową jak bakteria sprawia, że układ immunologiczny zareaguje produkcją setek przeciwciał, zarówno istotnych, jak i nieistotnych w jej eliminacji. Ponadto, w niektórych przypadkach zakażeń bakteryjnych nie dochodzi do naturalnej produkcji przeciwciał przeciwko toksynom bakteryjnym. 

Podsumowując:

Układ immunologiczny składa się z bilionów komórek odpornościowych, które znajdują się we krwi, limfie i wszystkich psich narządach. Ta potężna armia stale broni go przed docierającymi z zewnątrz szkodliwymi czynnikami (takimi jak np. wirusy, bakterie, toksyny itp.)

Różne narządy i tkanki ciała odgrywają różne role w obronie organizmu.

Na powierzchni, wielokrotnie większej od powierzchni psiego ciała, miliardy komórek odpornościowych walczą o każdy milimetr jelit. Już w stanie zdrowia psa – czyli równowagi organizmu – jest to trudny do wyobrażenia rząd wielkości, a co dopiero w czasie np. zjedzenia nieczystości.

Idźmy dalej – wątroba, nerki odpowiedzialne są za filtrowanie toksyn i odpadów z krwi.

Skóra jest pierwszą linią obrony przed bakteriami i innymi zagrożeniami pochodzącymi ze środowiska.

Krew przenosi przeciwciała, tlen i substancje odżywcze do miejsc, gdzie są one potrzebne, aby walczyć przeciwko inwazji.

Po wyczerpującej walce śledziona staje się swoistym filtrem – pomagającym odbudowywać czerwone krwinki oraz wyłapuje bakterie i wirusy z krwi. Mało tego, odkryto, że śledziona magazynuje również białe krwinki, które odpowiedzialne są za usuwanie z organizmu martwych tkanek

I wreszcie układ limfatyczny – zwalcza infekcje wywołane przez mikroorganizmy oraz oczyszcza krew z drobnoustrojów chorobotwórczych.

 

Pozdrawiam,

Edyta

Nienawiść do psów

Wszystko-jest-trucizną-i-nic-nią-nie-jest-2

Polska. Kraj pełen wartości chrześcijańskich, nie tylko w stosunku do ludzi ale i dla zwierząt.

Brzmi jak żart. Dla mnie na pewno. O co więc chodzi? Chodzi o podkładanie na ulicach i w parkach lub w innych miejscach jedzenia z trutką na szczury, nafaszerowanych gwoździami albo z pokruszonym szkłem. We Wrocławiu, gdzie mieszkamy, takie incydenty zdarzają się regularnie, siejąc postrach wśród psiarzy. I wiem, że problem dotyczy nie tylko Wrocławia.

Jak mówi Marcin Wierzba z Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego, prywatnie właściciel pięciu psów – Kiedyś sam o mało nie straciłem swojego border coolie, po tym jak zjadł chleb z trutką. To było w okolicach ulicy Nowowiejskiej. Poszliśmy na wieczorny spacer, mój pies zjadł chleb z ulicy. Na drugi dzień krew leciała mu ze wszystkich możliwych otworów ciała. Ledwo uszedł z życiem. 10 dni spędził w szpitalu. Miał uszkodzoną wątrobę. To była trutka na szczury. W zatrutym chlebie znalazłem kulki, które były identyczne jak te, które leżą w piwnicach – mówi Wierzba. Dodaje także, że to nie pierwszy razy, gdy trutki w pożywieniu są porozrzucane po całym mieście. – Oczywiście można psu założyć kaganiec, ale jak pies coś wywęszy i połknie, to już nie ma odwrotu. Marcin Wierzba przypomina również, że prawo nie zabrania wyprowadzania psów, zaś szantażowanie właścicieli (tak jak to ma miejsce w przypadku ulicy Deszczowej) śmiercią psa jest karalne i wynika z ustawy o ochronie zwierząt.

Liczba informacji o takich incydentach w Polsce jest przerażająca. Zdarzają się też trutki wyłożone nawet na wybiegach dla psów. Miejscu, które przecież specjalnie przeznaczone jest dla zwierząt, i w dodatku jest ogrodzone.

Zastanawiam się ile trzeba mieć w sobie nienawiści aby skazywać niczemu nie winne psy na bolesną śmierć. Ile trzeba mieć w sobie nienawiści, żeby w poniższy sposób w ogóle móc się wypowiadać. 

Capture

W Polsce przewiduje się kary nawet do 3 lat więzienia za znęcanie się nad zwierzętami. Media za każdym razem podają informację, że „sprawą zajmuje się policja”, ale nigdy z tego „zajmowania się” nic nie wynikło.

Norbert Ziemnicki z wrocławskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przyznaje, że przypadki podkładania trutek na szczury w jedzeniu dla psów są częste. – Zdaję sobie sprawę, że nie każdy właściciel sprząta po swoim psie, jednak to nie oznacza, że zwierzę trzeba od razu wybić – oburza się inspektor TOZ-u. – Ekstremalnymi przypadkami są gwoździe oraz szpilki w kiełbasie i mięsie. Rok temu we Wrocławiu mieliśmy taki przypadek zgłoszony. Niestety, ludzie często alarmują nas, że w mieście rozkładane jest zatrute jedzenie. Weterynarze z Krzyków i Ołbina stwierdzają, że i owszem, trafiają do nich psy z objawami biegunki, jednak po dwóch czy trzech dniach ciężko stwierdzić, czy pies zjadł trutkę na szczury czy po prostu zepsute jedzenie. Tomasz Tarkowski, lekarz z przychodni weterynaryjnej przy ulicy Krzyckiej przyznaje, że do tej pory przypadków zatruć trutką na szczury nie miał. – Pies niekoniecznie zje mięso, w którym są widoczne kulki trutki. Jeżeli się już tak zdarzy, a trutka będzie w śladowych ilościach, to nic poważniejszego psu nie grozi. Jednak w przypadku spożycia znacznej ilości trutki, w ilości: garść mięsa i garść ziaren trutki, nie ma niestety odwrotu. Taka trutka niszczy wątrobę i nerki, a pies umiera – przestrzega. Lekarz weterynarii Sylwia Dżugaj, z przychodni weterynaryjnej EVETA (tuż przy Parku Św. Edyty Stein na Ołbinie), przyznaje, że słyszała od klientów o kilku zatrutych psach w okolicach Parku Tołpy, jednak osobiście nie może takiego faktu potwierdzić.

Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/krzyki/a/nasza-cierpliwosc-sie-skonczyla-psy-beda-padac,10592833/

Mało tego, jeżeli trutka znalazła się na trawniku np. w płynie, to po spacerze może dojść do zatrucia, po tym jak pies obliże sobie łapki. Zatrute zwierzę bardzo cierpi, ponieważ może dojść do krwotoku np. z dziąseł czy oczu. Jeżeli pomoc nie przyjdzie na czas, zwierzę kona w męczarniach.

Można zapisać się do lokalnych grup psiarzy na facebooku. Najczęściej tam pojawiają się pierwsze informacje. Można zakładać psu kaganiec, można chodzić po okolicy i nerwowo wypatrywać trutek, ale nie jesteśmy przecież w stanie wszystkiego upilnować. Należy reagować i zgłaszać jakiekolwiek przypadki próby zatruć psów na policję, a jeśli już nie chcemy tego robić czy tak trudno takie jedzenie po prostu wyrzucić do śmietnika, gdzie żadne zwierzę się do tego nie dobierze? 

To naprawdę nic nie kosztuje, a można uratować czyjegoś psiego przyjaciela. Uważajmy na swoje psiaki. Jeśli widziałeś, że Twój pies zjadł coś na spacerze i zaczyna z nim dziać się coś niedobrego- szybko reaguj! Warto również wyćwiczyć z psem komendę „nie” i stosować ją zawsze, gdy pies podbiega do czegoś podejrzanego na ulicy. 

Przykro czytać jaka postawa króluje wśród Polaków. Czym się kierują uważając, że można bezkarnie bez szkody dla kogokolwiek truć zwierzęta. Od zwierząt się zaczyna, potem przychodzi kolej na zatrucie ludzi. Zwierzę jak i człowiek zasługuje na to aby żyć. Brak mi słów na zachowanie i postawę, a przede wszystkim tłumaczenia i postępowanie trucicieli. 

4

3

Pozdrawiam Was i życzę spokojnych spacerów.

Edyta

Pasożyty psów- Nicienie

Ostatnio, opublikowałam dwa artykuły na temat psich pasożytów takich jak pierwotniaki i przywry. Wszystkie wymienione to pasożyty wewnętrzne. Trzecią grupą takich pasożytów są Nicienie, o których na pewno uczyliście się na lekcjach biologii w szkole.

bez tytułu

* Dirofilarioza skórna i sercowa.

Dorosłe nicienie z rodzaju Dirofilaria pasożytują w tkance łącznej lub w układzie sercowo- naczyniowym. Larwy nicieni, zwane mikrofilariami pasożytują we krwi skąd mogą zostać pobrane przez komary, które przenoszą pasożyta. W ciele komara larwy dojrzewają, a następnie podczas picia krwi wraz ze śliną komara mogą zostać przekazane kolejnemu psu. Larwy D. immitis wędrują do tętnic płucnych oraz serca gdzie dojrzewają i zaczynają się rozmnażać „rodząc” mikrofilarie. Natomiast larwy D. repens wędrują do powięzi łącznotkankowych znajdujących się pod skórą i między mięśniami. Tam dojrzewają i także zaczynają się rozmnażać. W polsce problem stanowi D.repens, która występuje u 25-50% psów co zostało stwierdzone na podstawie mikroskopowych badań krwi.

Nieliczne przypadki dirofilariozy sercowej stwierdzone na terenie naszego kraju w ciągu ostatnich lat były przypadkami zawleczonymi a nie rodzimymi. D. immitis jest powszechna w krajach południowej Europy.

Objawy tej chorowy odmiany sercowej mogą rozwijać się miesiącami. Zwykle zaczynają się od kaszlu, następnie pojawia się dzuszność i omdlenia po wysiłku, a także szmery sercowe. W przebiegu dirofilariozy skórnej można zaobserwować podskórne, zimne i niebolesne guzki, które zawierają dorosłe nicienie.

Rozpoznanie zarażenia opiera się na badaniach mikroskopowych krwi, która powinna być pobrana od psów w godzinach popołudniowych lub wieczornych. W rozmazach krwi poszukuje się mikrofilarii. W celu różnicowania gatunków nicieni należy wykonać badanie wykorzystujące techniki biologii molekularnej czyli metodę PCR. Dirofilarioza jest także zaraźliwa dla człowieka. Należy pamiętać że nie zarazimy się bezpośrednio od naszego psa, nawet jeśli on jest zakażony.

* Angiostrongyloza

Chorobę wywołują nicienie A.vasorum. Dorosłe pasożyty umiejscawiają się w tętnicach płucnych oraz prawej komorze serca. Żywicielami ostatecznymi s,ą psy oraz psowate. Żywicielami pośrednimi są lądowe ślimaki, a wśród nich znany ślimak winniczek oraz liczne ślimaki bezskorupowe jak pomrów wielki. Psy zarażają się nicieniem poprzez zjedzenie żywiciela pośredniego w którym znajduje się inwazyjna larwa pasożyta. larwa w przewodzie pokarmowym przebija ścianę jelita, a następnie wraz z krwią wędruje do węzłów chłonnych gdzie linieje. Po kilku dniach przemieszcza się do tętnicy płucnej i dojrzewa płciowo.

Dorosłe samice produkują jaja, które z krwią dostają się do naczyć włosowatych płuc. W płucach z jaj wykluwają się larwy. larwy wraz ze ślizem z dróg oddechowych są odksztuszane, połykane oraz wydalane z kałem do środowiska. Larwy obecne w kale wnikają do ciała ślimaka. przypuszcza się że mogą w nim żyć nawet kilka lat. U zarażonych psów można obserwować kaszel, duszność, omdlenia i przyspieszenie pracy serca. Rozpoznanie zarażenia opiera się na badaniu plwociny psów lub kału, w któym mogą znajdować się larwy pasożyta. Można także wykonać badanie krwi na obecność antygenów pasożyta.

* Kapilarioza ukłądu oddechowego

Za chorobę odpowiedzialny jest nicień Capillaria aerophila powszechnie występujący u lisów, ale także stwierdzany u psó i kotów. Dorosłe nicienie umiejscawione są w płucach i oskrzelach, gdzie produkują jaja, któe odksztuszane ze śluzem i plwociną, połykane i wydalane z kałem. Jaja w środowisku zewnętrznym stają się inwazyjne po około dwóch miesiącach. Z połkniętego jaja uwalniana jest w jelitach larwa, która przebija ścianę jelita, wraz z krwią wędruje do płuc i tam dojrzewa. Przy intensywnej inwazji obserwuje się zapalenie płuc i/lub oskrzeli, wyniszczenie, niedokrwistość, kaszel, duszności. Rozpoznanie zarażenia polega na wykonaniu badań kału i poszukiwaniu charakterystycznych jaj.

* Kapilarioza dróg moczowych

Psy i psowate zarażają się nicieniem przez zjedzenie żywiciela pośredniego którym zwykle są dżdżownice zawierające inwazyjne larwy pasożyta. U zarażonych psów obserwuje się częste oddawanie moczu, ból przy oddawaniu moczu, krwiomocz. Rozpoznanie opiera się na badaniu mikroskopowym osadu moczu.

compost_worm

* Włośnica

Dobrze znana choroba ludzi i zwierząt mięsożernych, wszystkożernych a nawet roślinożernych. Larwy pasożyta umiejscawiają się głownie w tkance mięsniowej, która w postaci surowej jest źródłem zarażenia. Do zarażenia dochodzi poprzez zjedzenie mięsa z larwami włośni. W początkowej fazie zarażenia u psa może pojawić się gorączka oraz biegunka. Z czasem otorbione larwy w mięsniach ulegają zwapnieniu, wówczas pojawiają się bóle mięsniowe i sztywnośc mięśni oraz problem z motoryką. Mięso dopuszczone do sprzedaży jest przebadane na obecność włośni. Większy problem stanowią dzikie zwierzęta lub ich tkanki, które nie były badane w kierunku włośnicy. Dlatego nie zaleca się podawania psom surowego mięsa, szczególnie nieznanego pochodzenia.

[Lek.Wet. Dawid Jańczak. Instytut zdrowia publicznego- państwowy zakład higieny, zakłąd parazytologii]

Źródło: Pies 1 (365) 2017.

Pasożyty psów- Przywry

Opistrochoza

Jest rzadko spotykaną chorobą wywoływaną przez małą przywrę kocią Opistrochis felineus, która lokalizuje się w przewodach żółciowych wątroby żywicieli ostatecznych (kotów, psów, lisów). Cykl rozwojowy przywry jest złożony i związany ze środowiskiem wodnym. Jaja przywry wydalone z kałem zarażonych psów lub kotów muszą trafić do wody, gdzie zostają zjedzone przez wodne ślimaki.

Let's go all out to celebrate

W ciele ślimaków rozwijają się różne stadia larw pasożyta: miracydia, sporocysty, redie i cerkarie. Cerkarie opuszczją ciało ślimaka, a nastepnie wnikają do ciała kolejnego żywiciela pośredniego- ryby (głównie płoci, leszczy). W mięśniach ryby powstają metacerkarie, które się inwazyjne dla żywicieli ostatecznych. Do zarażania dochodzi poprzez zjedzenie surowegio lub niedogotowanego mięsan ryb. Przy małej inwazji pasożytów, nie obserwuje się objawów klinicznych. Dużą liczba pasożytów w wątrobie może powodować stany zapalne wątroby, żółtaczkę lub wodobrzusze. Diagnostyka zakażenia przywrą kocią opiera się na mikroskopowym badaniu kału.

[Lek. Wet. Dawid Jańczak, Instytut zdrowia publicznego- państwowy zakład higieny, zakład parazytologii]

Pasożyty psów- pierwotniaki

Witajcie,

Słowem wstępu w tkance nerwowej, wątrobie i sercu może umiejscawiać się pierwotniak. Neospora caninum. We krwi może pasażytować bardzo niebezpieczna Babesia canis, wywołująca powszechnie znaną babeszejozę. Wśród przywr na uwagę zasługuje przywra kocia Opistorchis felineus pasożytująco u kotów, a także u psów i lisów. Zdecydowanie najwięcej wśród pasożytów tkanek i narządów można uwzględnić nicienie skórne i sercowe z rodzaju Dirofilaria, nicień sercowy Angiostrongylus vasorum, nicień układu oddechowego Capillaria aerophila, nicień układu moczowego Capillaria plica. W tkance mięsniowej psów karmionych surowym mięsem dzikich zwierząt, które nie były badane pod kątem włośnicy mogą ulokować się nicienie z rodzaju Trichinella.

PIERWOTNIAKI

1) Neosporoza
Chorobę wywołuje Neospora caninum, pierwotniak zaliczany do tej samej grupy co Toxoplasma gondii występująca u kotów. Psy oraz psowate zarażają się neosporozą zjadając pasożyta. Żywicielami pośrednimi mogą być bydło, owce, kozy, konie, dzikie zwierzeta. Szczególnie owce i kozy zarażone Neospora caninum. W tkankach żywicieli pośrednich znajdują się cysty pasożyta, z których po zjedzeniu przez psa uwalniane są w jelitach formy inwazyjne, tzw. zoity. Wnikają one do białych krwinek i wraz z krwią rozprzestrzeniają się po całym organizmie. Głównie wnikają do układu nerwowego, serca i wątroby. Zoity mają też zdolność przenikania przez łożysko. Jeśli suka zarazi się neosporozą w trakcie ciąży, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zoity przenikną do rozwijających się płodów, co może zakończyć się nawet poronieniem. Jeśli dojdzie do porodu, zarażone szczenięta zwykle chorują.

Neospora01

W przebiegu choroby u szczeniąt obserwuje się zaburzenia neurologiczne w tym porażenia i drgawki, zaburzenia ruchu, a także zaniki mięsniowe. Psy mogą być zarówno żywicielem pośrednim jak i ostatecznym pasożyta. Neospora caninum rozwija się także w nabłodnku jelitowym psów, gdzie przechodzi cykl rozwojowy z wytworzeniem oocyst. Są one wydalane wraz z kałem do środowiska, gdzie dojrzewają i stają się inwazyjne dla wielu zwierząt w tym także psów.

Fig-1-Life-cycle-of-Neospora-caninum-From-Dubey-JP-Review-of-Neospora-caninum-and

Z badań eksperymentalnych nad rozwojem pasożyta wynika, że w warunkach naturalnych pierwotniak ten posiada dwóch żywicieli. Żywicielem ostatecznym jest pies, w organizmie którego pierwotniak przechodzi rozwój płciowy prawdopodobnie w nabłonku jelitowym. Zarażony pies wydala do środowiska oocyty, które stanowią materiał zakaźny dla żywicieli pośrednich, którymi najczęściej są zwierzęta roślinożerne, rzadziej inne zwierzęta. Zakażenie żywiciela pośredniego, którym może być krowa lub inne zwierzę, np. owca, koza, a także pies, następuje drogą pokarmową po zjedzeniu paszy zanieczyszczonej psim kałem. Źródłem zakażenia żywiciela ostatecznego mogą być błony płodowe, poronione płody, wody płodowe. Po zjedzeniu oocyt przez żywiciela pośredniego uwalniają się z nich zoity, gwałtownie dzielące się, które wędrują do narządów i tkanek, między innymi do układu nerwowego, układu rozrodczego, dobrze ukrwionych mięśni. Podkreślić należy, że możliwe jest także zarażenie potomstwa poprzez łożysko, a także za pośrednictwem mleka, tj. drogą laktogenną.

2) Babeszejoza

O Babeszejozie pisałam już TUTAJ. 

Jest to obecnie chyba najbardziej znana choroba wśród właścicieli psó. Ma ona bowiem bardzo cięzki przebieg i późno zdiagnozowana często kończy się śmiercią naszych czworonogów. Babeszejozę wywołują pierwotniaki Babesia. W Polsce u psów stwierdzany jest gatunek Babesia canis. Pasożyt przenoszony przez kleszcze Dermatocentor reticulatus oraz Ixodes ricinus. Nie trzeba spoecjalnie jechać do lasu aby złapać kleszcza. Znajdują się one w miastach również w bardzo masywnej ilości. Do zarażenia dochodzi poprzez wniknięcie pierwotniaka wraz ze śliną kleszcze. pasożyt we krwi psa ulega przekształceniom i podziałom komórkowym we wnętrzu erytrocytów. Po podziale opuszcza krwinki i atakuje kolejne. Babeszejoza może przebiegać w postaci ostrej, nadostrej lub przewlekłej. Objawy, które powinny nas zaniepokoić sto senność, brak apetytu, osowiałość, wymioty. Niekiedy mocz zarażonych pierwotniakiem psów przybiera kolor rdzawy lub ciemnobrązowy, wówczas należy jak najszybciej udać się do lekarza weterynarii.

B9781437707953000752_f75-01-9781437707953

W badaniach laboratoryjnych chorych psów bardzo specyficzne są niedokrwistość, obniżona liczba płytek krwi oraz białych krwinek (głownie neutrofili). Zakażenie można potwierdzić badaniem mikroskopowym krwi i wykryciem form pierwotniaka w czerwonych krwinkach lub badaniem przy użyciu PCR (łańcuchowa reakcja polimerazy). Późno rozpoznana choroba może zakończyć się śmiercią w skutek niedotlenienia i rozwoju niewydolności nerek. 

Wiedząc, że kleszcze są wektorem pasożyta powinniśmy zabezpieczać psy przed nimi przez cały rok. Niestety mroźne zimy nie powodują wymarcia pierwotniaka.

Strzyżaki

 

Strzyżaki (Lipoptena spp.) Muchówki, prawie jak kleszcze.

Przeglądając internet w kierunku znalezienia ciekawego tematu na bloga ale związanego z psami, natknęłam się przypadkiem na temat Strzyżaka.
Z tego co udało mi się dowiedzieć rodzina strzyżaków jest bardzo duża. Jak wszystkie tego typu małe paskud- jest paskudny i upierdliwy.

Wikipedia dzieli się swoja wiedza na temat strzyżaka w następujący sposób:  gatunek owada z rodziny narzępikowatych, rzędu muchówek. Pospolicie występuje na obszarach o klimacie umiarkowanym w Europie, północnych Chinach i na Syberii, został także zaintrodukowany do Ameryki Północnej.

Z tego co zdążyłam się zorientować, aktywne są jesienią, „Jesień jest bardzo przyjemna: las z żółciami i odrobiną czerwieni wygląda ciekawiej niż latem. Poza tym trochę liści już opadło i widać więcej. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to zwierzę, a raczej te zwierzęta. To zwierzę nie tyle mnie bierze, ile obłazi dziesiątkami, gdy tylko wejdę do lasu. Chodzi o strzyżaki. Które dokładnie, nie wiem, ale prawdopodobnie obłażą nas już na większej części obszaru Polski dwa gatunki. Jeden to strzyżak jelenica, zwany też sarnim. Drugi zaś, Lipoptena fortisetosa , nie ma polskiej nazwy, a pojawił się w naszym kraju pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Rozpoznanie tych gatunków przez zwykłego zjadacza chleba jest niemożliwe. Mimo że jelenica jest nieco większy, to żeby być tego pewnym, i tak trzeba dobrego mikroskopu – zasadnicza różnica to liczba włosków na śródpiersiu.”

[http://wyborcza.pl/1,145452,19009288,to-zwierze-mnie-bierze-strzyzaki-mnie-oblaza.html]

Fińskie badania wskazują, że mogą one przenosić pewną chorobotwórczą bakterię zwaną Bartonella schoenbuchensis wywołującą nieprzyjemne zmiany skórne. Jednym słowem nic przyjemnego. Najprostszy opis strzyżaka to po prostu kleszcz ze skrzydłami. One nie dość, że potrafią latać, to jeszcze dzięki spłaszczonemu ciału potrafią wcisnąć się niemal wszędzie. Żadne ubranie przed nimi nie zabezpieczy, bo wejdą przez najmniejszą szczelinkę. Gorzej, bo czasami potrafią pchać się pod powiekę i wtedy są wyjątkowo nieprzyjemne. Mało tego, gdy już na nas wylądują i za pomocą łapek zaopatrzonych w haczyki uczepią się włosów, to bardzo trudno je wyciągnąć. Do tego spłaszczone ciało i twardy pancerzyk jak u kleszczy powoduje, że rozgnieść je jest dość trudno.

Strzyżak jelenica

To małe stworzonko spotkałem będąc nad jeziorem, otoczonym przez lasy Trzeba przyznać, że kiedy wyląduje na kimś, jest bardzo ruchliwe (Cud, że udało mi się mu zrobić tą fotkę na moich spodniach). Na pierwszy rzut oka, osoba która zbytnio mu się nie przyjrzy może go pomylić z kleszczem W odróżnieniu od kleszcza, ma jednak sześć nóg, trzyczęściowe ciało, i skrzydła, jak owad a nie roztocz, którą jest kleszcz. Choć akurat z tymi skrzydłami, sprawa nie jest taka prosta. Muchówki te, latając po lesie szukają dużych ssaków takich jak jelenie, sarny, dziki, choć nie pogardzą również i nami. Kiedy znajdą się na ciele, ich skrzydła automatycznie odłamują się, gdyż spełniły już swoje zadanie. Teraz owadowi zależy jedynie na tym, by znaleźć szybko odpowiednie miejsce, i wbić się w ciało swoją kłujką, by móc zacząć ssać krew. Strzyżaki dodatkowo często tworzą chmary, które mogą być wyjątkowo dokuczliwe (O czym wiele razy przekonałem się na własnej skórze), szczególnie gdy włażą w włosy, skąd trudno je wytrzepać, a nawet jak się już je złapie, trudno im zrobić krzywdę. Dzieje się tak za sprawą klasycznych przystosowań tego stworzenia do pasożytniczego trybu życia, czyli pazurkom na odnóżach, którymi mogą mocno wczepić się np. w włosy, oraz mocno zbudowanemu, chitynowemu oskórkowi, pokrywającego całe ciało owada.

[https://skorpion20.flog.pl/wpis/1797213/strzyzak-jeleni–mucha-jak-kleszcz]

1797213_strzyzyk-jeleni--mucha-jak-kleszcz

[https://skorpion20.flog.pl/wpis/1797213/strzyzak-jeleni–mucha-jak-kleszcz]

 Co prawda, strzyżaki nie są dobrymi lotnikami, ale ze swych czatowni potrafią przelecieć kilkadziesiąt metrów. Gdy tylko znajdą się w gęstej sierści, tracą swoje skrzydełka i zaczynają żyć niczym wesz. A więc chłepcą krew żywiciela, kopulują i rodzą larwy, ponieważ należą do owadów jajożyworodnych, czyli takich, u których jajo rozwija się w ciele samicy. Jedna samica może dać początek 20-30 larwom. Larwy spadają z ofiary i czekają w ziemi na lato lub wczesną jesień, by się przepoczwarzyć i zaatakować. Bardzo długo potrafią też trzymać się dorosłe owady. Bez jedzenia wytrzymują nawet do 50 dni, a siedzieć na jeleniu potrafią do 10 miesięcy! Nawet w mroźnej Finlandii odnajdowano strzyżaki na reniferach w marcu, co oznaczało, że przetrwały na swych żywicielach zimę. A ile może ich siedzieć na takim biedaku, który próbuje się ich pozbyć, tarzając się i gryząc? Rekord należy do pewnego fińskiego łosia, na którym naukowcy naliczyli 17 tysięcy strzyżaków.

[http://wyborcza.pl/1,145452,19009288,to-zwierze-mnie-bierze-strzyzaki-mnie-oblaza.html]

Podobno strzyżaki atakują ciemne ubarwienie, jest więc dla naszych Goldenów szansa bo z reguły są jasne. Obalamy też mit nt. kleszczy. Kleszcze nie rozpoznają kolorów nie ma więc znaczenia, że ubierzesz się do lasu na ciemno aby nie „wabic kleszczy”.

Jeśli zaciekawił Cię materiał, lub chciałbys podzielić się jakimś doświadczeniem, pisz śmiało 🙂

Pozdrawiam,
Edyta

Zawód weterynarza od zaraz- jak nie diagnozować przez internet!

Witajcie,

I teraz pytanie do Was? Kto pisze na forach internetowych? Te osoby, u których lekarz dokładnie wytłumaczył co i jak… czy te, które nie uzyskały wystarczających informacji?

darmowe-zdjecia-1

Pies choruje, jest apatyczny, ma nagłe dolegliwości, niepokoją nas wyniki badań czy też zauważamy jakieś zmiany w zachowaniu, a w zasadzie cokolwiek co mogłoby w nas wywołać obawy o zdrowie naszych czworonożnych podopiecznych… Co robisz?* Szukasz rozwiązania na własną rękę? Pytasz znajomych, rodziny? Odpalasz internet i googlujesz? Rejestrujesz się na forach lub logujesz na tych na których jesteś zarejestrowany? Piszesz na grupach na FB szukając odpowiedzi na pytanie? Czy zapinasz psa na smycz i biegniesz do wterynarza?

*Niepotrzebne skreślić.

Możliwości jest wiele, prawda? Kto z Was, przyznać mi się tu szybciutko- korzystał z porad w sprawie zdrowia przez internet? Domyślam się, że jest nas sporo. Tak zgadza się, ja też tak robiłam. I dalej robię. przy dolegliwościach różnego rodzaju, szukam informacji w internecie.

No dobrze, więc skoro już wiemy jak byśmy się zachowali, przeanalizujmy taką sytuację…

Zaraz, wróć, od początku. Skąd pomysł na ten post? A stąd, że zazwyczaj nie biorę udziału w tego rodzaju „diagnozach internetowych”, jednakże tym razem byłam o to poproszona. Wiadomo, zrozumiałe- jak siła wyższa to i wszędzie szukamy pomocy, a może ktoś inny ma podobne doświadczenie i wpadnie na pomysł szybciej niż lekarz? A bo to, mało jest sytuacji, kiedy (nie odejmując kompetencji wszystkim) lekarz weterynarii jest, mówiąc delikatnie „taki sobie” i irytuje nas brak jego zaangażowania albo szukanie rozwiązania tam gdzie go nie ma? Zdarza się, prawda? W końcu jedną z najwazniejszych rzeczy w posiadaniu psa- to mieć dobrego weta!

No to, teraz powracając do tematu, zostałam poproszona o możliwą pomoc, bardziej pod kątem, doświadczenia „Czy spotkałam się z taką sytuacją gdzie pies ma takie i takie objawy”. Pomyślałam, podałam swoje propozycje i ok. Jednakże zainteresował mnie wątek. Symptomy były poważne, pierwsze diagnozy obalone przez weterynarza, no to szukaj wiatru w polu, psu się nie poprawia. Po kilku dniach pieseczek dalej chorował. Na szczęscie zrobiono wyniki krwi. Wyniki krwi, szybko przejżałam (no skoro już zainteresował mnie ten wątek, byłam ciekawa- dla własnego doświadczenia- co to może być) wynik i myślę sobie jasna cholera, nie ciekawe, bardzo nie ciekawie. Wiec udzialiłam się w dyskusji, gdzie właściciele – szukali (można to tak nazwać) poniekąd- informacji co to może być. Wyszukałam nawet publikacji naukowej na ten temat (lubie mieć twarde dowody, a nie jakieś takie pitu pitu) przesłałam, napisałąm jeszcze raz co to może być i co ja bym zrobiła. I okej.

Jednocześnie właścicielka pieska, jak się okazało nie przekazywała nam (może nie mogla poprostu bo sama miała utrudnione zadanie) wszystkich informacji. Wszystko to spowodowało dwie rzeczy. 1) Sytuacja psa była poważna, a wszyscy chcieliśmy pomóc. 2) nie mieliśmy pełnych danych przez co byliśmy skołowani i wprowadzeni w błąd. Skutkowało to tym, że osoby udzielające „pomocy” miały wrażenie, że wterynarz nie ma pojęcia co psu jest, podaje psu cyt. „jakieś leki”, pies ma bardzo słabe wyniki i w dodatku podejżewaliśmy najgorszego- Babeszejozy. O Babeszejozie pisałąm TUTAJ. Jak wiecie w przypadku tej choroby, należy działać błyskawicznie. Nie ma czasu na zastanawianie sie weta „hmmmm co tu zrobić” bo liczy się każda godzina.

Ponaglaliśmy więc właścicielke aby czym prędzej udała się do weta, zrobić rozmaz i podać lek- jeśli rozmaz potwierdzi choroby odkleszczowe. Przerażeni, czekaliśmy. Jak się po chwili okazało piesek już od kilku dni dostawał „jakiś lek” i włąśnie w kierunku chorób odkleszczowych.

Poprostu, nie mieliśmy pełnych informacji i stąd całe zamieszanie w okół sprawy.

Jaka lekcja z tego płynie? Po pierwsze szukajcie informacji ze sprawdzonych źródeł, najlepiej jakieś publikacje medyczne- czesto są to bazy naukowe. Pytajcie weterynarza o wszystko, nie dajcie się zostawić w takiej „bezwiedzy”. Jeśli pytacie na forach czy w innych miejscach w internecie o porady, to udzielajcie pełnego kompletu informacji. To pomaga w dwie strony. Bo zawsze ktoś, kto ma doświadczenie w danym kierunku może podsunąc rozwiązanie- a dla was to lepiej bo „hura” wiemy co dolega. Jednakże przede wszystkim w razie jakichkolwiek wątpliwośći radzę bezwzględnie zasięgnąc porady lekarza weterynarii. 

Dobry weterynarz to podstawa, w końcu psy nie mówią i nie piszą smsów.

Szukanie informacji jest normalnym zachowaniem, jednak nie można sugerować się  tylko tym co ludzie napiszą lub podpowiedzą- jeśli nie są fachowcami w danej dziedzinie. W dziedzinie zdrowia psów- fachowcem jest weterynarz.

Podsumowując:
1) w razie wątpliwości idź do weterynarza
2) pytaj, szukaj ale podawaj pełne informacje nie wprowadzając w bład innych (tym samym wprowadzasz w błąd siebie- ludzie podają Ci wtedy błędne rozwiązania)
3) szukaj w ksiązkach, publikacjach naukowych, na sprawdzonych stronach z gruntowną wiedzą

Pozdrawiam,
Edyta

PS. Jeśli podobał Ci się wpis, udostępniaj i komentuj. Dzięki!