Dlaczego tyle psów ma nadwagę?

Lato minęło. Spędziliście pewnie wiele weekendów w zdrowy sposób, na powietrzu, trenując i spędzając czas ze swoim psem. Być może wieczorami siedzieliście na pokładzie łodzi jedząc zdrowe sałatki i pijąc niesłodzoną mrożoną herbatę. Jak część ludzi zgubiliście kilka kilogramów, które pojawiły się przez zimę 😉 Wyglądacie i czujecie się zdrowiej (nawet jeżeli nie

jesteście zupełnie zadowoleni ze swojego wyglądu w stroju kąpielowym). To jedna z zalet bycia człowiekiem, decydujemy ile jemy i ile ćwiczymy…

Nasze psy nie mają tyle szczęścia 💣💣💣

W kwestii tego, co znajdzie się w ich misce polegają na nas.

A częściej niż rzadziej wkładamy tam za dużo! 🙈🙉🙊

Na seminarium, w którym uczestniczyłam dr Chris Zink opowiadała jak oceniała wagę setek psów różnych ras podczas wykładów w całej Ameryce Północnej. Szacując ostrożnie, że 35% psów, które widziała ma nadwagę, około 20% jest poważnie otyłe, na tyle, że zagraża to ich zdrowiu. I nie są to kanapowce, ale psy skaczące w obedience, aportujące na trudnym terenie czy startujące na krętych torach agility.

⚠️⚠️⚠️Psy sportowe z dodatkową tkanką tłuszczową są obciążone większym ryzykiem problemów mięśniowo-szkieletowych, jak zerwane więzadła krzyżowego przedniego, wczesna choroba zwyrodnieniowa stawów czy choroba zwyrodnieniowa krążka międzykręgowego.

➡️➡️➡️Dlaczego tyle psów ma nadwagę?

english bulldog laying upside down on his back with reflection on white background

Zdjęcie: pochodzi ze strony mojamiska.pl

#1 Pies jest mniej aktywny, ale dostaje taką samą ilość karmy.

Dopasuj ilość karmy do poziomu aktywności psa. Na przykład pamiętaj, że być może zimą pies trenuje mniej, więc zmniejsz odpowiednio porcje jedzenia. Za każdym razem, gdy zmierzasz do opakowania karmy, lub zamierzasz nakarmić swojego psa zastanów się ile pies ćwiczył (NIE ile możliwe, że jutro poćwiczy, jeżeli się za niego zabierzesz!) i wydziel stosowną ilość pożywienia. Karmienie psa powinno być więc czynnością analizowaną każdorazowo i dostosowywaną do aktualnej (z danego dnia) sytuacji wysiłkowej.

#2 Właściciele karmią swoje psy taką samą ilością karmy jak dostawały, gdy dorastały.

To powszechny błąd. Dorosłe psy potrzebują mniej jedzenia, dokładnie jak większość z nas nie je teraz tyle, ile jedliśmy będąc nastolatkami. Ja w wieku szkolnym jadłam 3 obiady. Codziennie! Metabolizm zwalnia z wiekiem i aby utrzymać wagę dorosłe psy potrzebują mniej karmy.

#3 Właściciele stosują się do sugerowanych na opakowaniach porcji karmy.

Porcje na opakowaniach karmy są porcjami orientacyjnymi. Natomiast psa należy obserwować i dostosować dla niego odpowiednią dawkę pożywienia w zależności od tego czy tyje czy chudnie. Doświadczony psiarz, często robi to na „oko”.

Najczęściej przeciętnej aktywności pies nie potrzebują takiej ilości jedzenia, jaką rekomenduje większość firm produkujących karmę. Potrzebują tylko tyle, aby utrzymać swoją wagę. Dwa psy tej samej rasy mogą wymagać drastycznie różnych porcji w zależności od czynników takich jak ćwiczenia, wiek, płeć, rodzaj karmy, przebytych chorób, zabiegów, operacji, kontuzji itd.

#4 Właściciele nie potrafią ocenić czy pies ma nadwagę.

To również powszechny problem. Psy różnią się wagą,

strukturą kości, umięśnieniem, więc nie ma jednej

„poprawnej” wagi dla psa danej rasy.

Najszybszym sposobem na ocenienie czy pies ma nadwagę, jest sprawdzenie grubości warstwy tłuszczowej nad ostatnimi żebrami. (Nie nie wystarczy tylko psa pomacać czy czuć mu żebra, tą ewaluację robi się w inny sposób).

W każdym razie w tym miejscu żebra znajdują się dokładnie pod skórą, więc jeżeli występuje jakakolwiek podskórna tkanka tłuszczowa, poczujesz ją pomiędzy skórą, a żebrami. Kciukiem i palcem wskazującym złap głęboko skórę i tkanki podskórne, następnie pociągnij tworząc „namiot”. Natychmiast poczujesz warstwę tłuszczu wysuwającą się spomiędzy palców.

U psów sportowych ta warstwa powinna być cienka jak chusteczka higieniczna.

Jeżeli odchudzasz swojego psa, monitoruj w ten sposób postępy w utracie wagi. Jest to wygodniejsze i tak samo dokładne jak używanie wagi.

Niektórzy z Was mogą to czytać i myśleć: „Nie chcę, żeby mój pies był tak chudy!”

Przywołajcie obraz olimpijczyków, którzy biegają na dystansie 100 m. Jeżeli chcecie, aby pies był sportowcem, to jedynym rozwiązaniem jest pomóc mu posiadać ciało, którego będzie potrzebował do startów, utrzymania zdrowia i braku kontuzji przez wiele lat.

#5 Właściciel obawiają się, że psy będą niedożywione.

Wysokiej jakości karmy są pełne składników odżywczych. Jeżeli pies ma nadwagę, to, o ile nie ma problemów hormonalnych (np. niedoczynności tarczycy) i ma jednocześnie zapewnioną odpowiednią ilość ruchu, to najzwyczajniej w świcie dostarczmy mu ich za dużo.

Zmniejszenie porcji nie narazi go na żadne niebezpieczeństwo. Pamiętaj, że każdy pies, tak jak człowiek, ma inną przemianę materii i niektóre z nich potrzebują mniej jedzenia.

Zdjęcie pochodzi z apetete.pl

#6 Weterynarz powiedział, że pies ma prawidłową wagę (albo nawet niedowagę).

Zapytano wielu lekarzy weterynarii, czemu nie informują swoich klientów, że pies ma nadwagę i otrzymano podobne odpowiedzi „Straciłem już tylu klientów, bo poczuli się obrażeni stwierdzeniem, że ich pies jest gruby, że już więcej tego nie robię”.

Proszę, nie obrażajcie się, to nic osobistego, naprawdę. Poniższa historia jest przykładem z życia wziętym i potwierdza jak ważne jest

utrzymanie prawidłowej wagi u psów sportowych. Lata temu, Julie Daniels, znana trenerka i zawodniczka agility, prezentowała na wystawie swoją sukę rottweilera Jessy. Po uzyskaniu swoich pierwszych pięciu punktów zdecydowała, że woli startować z nią w agility. Mając świadomość, że nie jest to rasa idealna do tego sportu, odchudziła psa o 9,5 kg (tak, to nie pomyłka). Pies wyglądał

zdrowo i muskularnie, a wyniku tego procesu stracił 3,8 cm w kłębie. Dla wielu psów oznaczałoby to różnicę o 10 cm w wysokości skoków. Jessy została najbardziej nagradzanym rottweilerem

wszechczasów w agility, a w wieku 10 lat nadal była zdrowa i nadal startowała (w klasie weteranów).

Więc dlaczego by tego nie zrobić dla swojego najlepszego przyjaciela?

#7 Właściciele nie wiedzą jak odchudzić psa bez wywoływania żebrania i żałosnego wzroku mówiącego: „Jestem głodny.”

Spróbuj diety dyniowej. Zmniejsz zwyczajową porcję o 25-30% i zastąp jej podwojoną objętość dynią na przykład, jeżeli pies dostaje trzy miarki karmy, to teraz dostanie dwie i dwie miarki dyni. Psy ją uwielbiają, ponieważ ma taką sama teksturę jak karma z puszki. Zawiera witaminy i błonnik oraz powoduje uczucie sytości, a pies chudnie! Możesz tez użyć innych niskokalorycznych warzyw, które

preferuje Twój pies. Kiedy pies straci na wadze, możesz stopniowo zwiększać porcje, ale natychmiast przestań dawać taką ilość, jeżeli znów przytyje. I nie zapominaj o regularnych ćwiczeniach. Nie tylko

spalą zbędny tłuszcz, ale też zbudują masę mięśniową, która pomoże utrzymać smukła sylwetkę na dłużej.

Anestezjologia starszych psów, słów kilka o bezpieczeństwie.

Wiek pacjenta, a ryzyko

Zwyczajowo ryzyko anestezjologiczne określamy w pięciu grupach  od ASA I do ASA V. Klasyfikacja ta ocenia ryzyko zgonu pacjenta podczas znieczulenia lub po nim. Podczas przypisania pacjenta do danej grupy pod uwage brane są czynniki takie jak wiek (pacjenci młodsi i starsi obarczeni są większym ryzykiem), choroby przewlekłe (nerek, wątroby, przewlekłe zapalenie trzustki, zapalenia żołądka, choroby degeneracyjne), zaburzenia immunologiczne i hormonalne oraz stopień ich aktualnej kontroli, masa ciała (niedowaga oraz szczególnie nadwaga zwiększająca ryzyko związane ze znieczuleniem). Niezwykle istotnymi układami dla przebiegu znieczulenia są układ oddechowy i sercowo-naczyniowy, dlatego często przed znieczuleniem starszego pacjenta zalecane jest wykonanie badania echo serca oraz czasem RTG klatki piersiowej.

  • Echo serca potrafi wykryć choroby serca we wczesnym etapue, zanim w codziennym funkcjonowaniu psa czy kota dadzą one objawy kliniczne. Wczesne wykrycie chorób jest o tyle istotne, że większość anestetytków zmienia przejściowo funkcjonowanie serca i dużych naczyć krwionośnych, dlatego np. przy niedomykalności zastawki dwudzielnej< szczególnie częstej u psów małych ras unikamy jednych leków, a przy kardiomiopatii przerostowej, częstej u kotów z nadczynnośuą tarczycy- unikać musimy innych leków.
  • RTG płuc lub badanie USG klatki piersiowej udzieli nam informacji, czy w płucach nie przebiega stan zapalny , czy w opłucnej nie gromadzi sie płyn, czy nie widać zmian rozrostowych (jest to szczególnie istotna informacja u pacjentów onkologicznych). U starszych otyłych suk często wystepuje przewlekłe zapalenie oskrzelii, które również wymaga modyfikacji w sposobie znieczulenia.

Pacjenci geriatryczni klasyfikowani są do grup wyższego ryzyka (zazwyczaj ASA II lub wyżej) dlatego, że czesto towarzyszą im choroby przewlekłe, w organach wewnętrznych widoczne są zmiany zwyrodnieniowe zmniejszające ich funkcjonalność. Serce i płuca mają mniejszą możliwość adaptacji w zmiennych warunkach niż u pacjentów młodych, jednak duża wiedza o znieczulanym pacjencie, całościowe spojrzenie na jego choroby i historię pozwalają tak dobrać znieczulenie aby zredukować ryzyko do minimum. Przy odpowiedniej współpracy lekarzy weterynarii i opiekunów zwierzęcia jest to możliwe.

Częste choroby starszych psów.

Największą grupą geriatrycznych pacjentów przygotowanych do znieczulenia są pacjenci pilnie wymagający zabiegu stomatologicznego. Są to choroby obniżające komfort życia psów. Niestety przez to, że rozwijają się powoli psy adaptują się do życia z bólem w jamie ustnej i nie okazują tego w jasny sposób. Kolejną liczną grupą znieczulanych starszych psów są pacjenci onkologiczny. Wbrew obiegowej opinii, że nowotwór boi się noża- każdy nowotów należałoby usunąć chirirgicznie najwcześniej jak to możliwe.Tylko w ten sposób ewentualnie w połączeniu z chemioterapią, radioterapią lub terapią przeciwciałami monoklonalnymi zapobiegamy rozprzestrzenianiu się komórek w obrębie pierwotnego guza oraz uniemożliwiamy powstawanie przerzutów odległych (choć jest to dużo bardziej skomplikowany temat, dla potrzeb tego wpisu dość mocno uproszczony).  Zaniechanie decyzji o zabiegu w obawie przed znieczuleniem może kosztować życie naszego zwierzaka.

Jakie choroby przewlekłe są istotne dla przebiegu znieczulenia starszego psa ?

Są to przede wszystkim :

  • Choroby serca- kardiomiopatia, niedomykalność zastawek, arytmie, wady wrodzone, nadciśnienie tętnicze i płucne, zwężenie dużych tętnic
  • Choroby układu oddechowego- zapalenia płuc i oskrzelii, niedodma, gromadzenie sie płynu w opłucnej, zmiany rozrostowe,
  • Choroby wątroby i trzustki- zapalenia, stłuszczenia, marskość, zwyrodnienia, zapalenia układu żółciowego, zaleganie zółci w drogach ;
  • Choroby nerek- przewlekła choroba nerek, kamica
  • Zaburzenia hormonalne- niedoczynnośc tarczycy, nadczynność lub niedoczynność kory nadnerczy
  •  

Dodatkowo koniecznie trzeba poinformować anestezjologa o wszystkich przyjmowanych lekach, ziołach, suplementach, ponieważ mogą one wchodzić w reakcje z anestetykami. {2}

Anestezjologia w weterynarii kilkadziesiąt lat temu wyglądała zupełnie inaczej. Obecnie ta dziedzina weterynarii zmienia się na naszych oczach. Śmiertelność podczas zabiegów wśród psów i kotów zbliża się do śmiertelności w medycynie człowieka {1}

Życie w dobrostanie, a nie długość życia.

Lek. Wet. Kinga Kłoczko, mówi, że główną wartością dla lekarza weterynarii jest komfort życia zwierzęcia. Według aktualnej wiedzy zwierzę nie jest w stanie uzasadnić sobie własneg cierpienia, odczuwa jedynie ból, który pogarsza jego stan psychiczny i fizyczny. Dlatego ze względu na etykę swojego zawodu nie proponujemy opiekunom naszych pacjentów zabiegów lub badań diagnostycznych wykonywanych w zniecuzleniu dla własnej ciekawości i zapewnienia sobie zajęcia, lecz dlatego, że widzimy szansę na pomoc podopiecznemu i ulżenie mu w cierpieniu. Nie bójcie się zaufać naszej wiedzy i umiejętnościom, ponieważ wasze zwierzęta, po otrzymaniu odpowiedniego leczenia, pokażą, że warto.  {1}

{1} lek.wet. Kinga Kłoczko, SpecVet

{2} Pupil 27 ; 3/2022

„Kastracja, a inne kwestie zdrowotne. Gonadektomia – ponowne przemyślenie długo utrzymywanych przekonań” Chris Zink

« Ci z nas, którzy są odpowiedzialni za zdrowie psów, muszą nieustannie czytać i oceniać nowe badania, aby upewnić się, że dbamy o naszych psich towarzyszy w najbardziej odpowiedni sposób. Niniejszy artykuł zawiera przegląd dowodów naukowych, które łącznie sugerują, że lekarze weterynarii i właściciele psów powinni zrewidować obecne powszechne zalecenie, aby wszystkie psy nieprzeznaczone do hodowli miały usuwane gonady w wieku 6 miesięcy lub wcześniej. Krótko podsumowano wyniki szeregu badań dotyczących wpływu usunięcia jajników lub jąder (gonadektomii) na ortopedię, nowotwory, zachowanie i inne kwestie zdrowotne, a także przedstawiono alternatywy dla gonadektomii w celu zapobiegania prokreacji. »

Chris Zink DVM PhD, DACVP, DACVSMR, CCRT, CVSMT, CVA Canine Sports Productions – http://www.caninesports.com © Chris Zink 2018

• Samice, a czasami samce psów, które są kastrowane przed okresem dojrzewania, mają zwiększone ryzyko nietrzymania moczu i jest ono bardziej nasilone u suk kastrowanych wcześniej.(37-40)

• Wysterylizowane suki wykazywały znacznie wyższe ryzyko wystąpienia niedoczynności tarczycy w porównaniu z nienaruszonymi samicami.(41) Badanie stanu zdrowia kilku tysięcy Golden Retrieverów wykazało, że wysterylizowane lub wykastrowane psy były bardziej narażone na rozwój niedoczynności tarczycy. Wysterylizowane samce i samice wykazywały wyższe względne ryzyko rozwoju niedoczynności tarczycy niż nienaruszone samice.(42)

• Wysterylizowane samice miały 22-krotnie zwiększone ryzyko rozwoju śmiertelnego ostrego zapalenia trzustki w porównaniu do samic niekastrowanych(43).

• Ryzyko wystąpienia niepożądanych reakcji na szczepionki jest od 27 do 38% większe u psów wykastrowanych w porównaniu z nienaruszonymi.(44)

 • W badaniu samic rottweilerów stwierdzono silny pozytywny związek między retencją jajników a długowiecznością.(45)

• Badanie przeprowadzone na 90 090 psach wykazało, że psy wykastrowane i wykastrowane miały znacznie zwiększone ryzyko atopowego zapalenia skóry, autoimmunologicznej niedokrwistości hemolitycznej, niedoczynności kory nadnerczy, niedoczynności tarczycy, małopłytkowości immunologicznej i nieswoistego zapalenia jelit niż psy nienaruszone(46).

Podsumowanie

Oczywiście praktyka weterynaryjna zalecająca każdemu psu, który nie jest przeznaczony do hodowli, usunięcie gonad w wieku 6 miesięcy lub wcześniej, nie jest kwestią czarno-białą. Należy przeprowadzić więcej badań w celu oceny szerszego wpływu kastracji i sterylizacji na zdrowie, a w szczególności w celu zbadania alternatywnych metod zapobiegania prokreacji, takich jak wazektomia i histerektomia. Oczywiste jest, że gonady są ważne nie tylko dla reprodukcji, ale produkowane przez nie hormony odgrywają kluczową rolę we wzroście, rozwoju i długoterminowym zdrowiu. Jedno z badań wykazało, że kastrowane suki miały 30-krotnie wyższy poziom hormonu luteinizującego niż suki nienaruszone (47), a biorąc pod uwagę, że hormon ten ma receptory w różnych tkankach w całym organizmie, a wiązanie LH z jego receptorami może indukować kaskady zapalne i podział komórek (48), możliwe jest, że brak pętli sprzężenia zwrotnego dla tego hormonu może przyczyniać się do niektórych negatywnych skutków gonadektomii, przynajmniej u samic.

Zapobieganie prokreacji

SAMCE

W przypadku samców stosunkowo łatwo jest wykonać wazektomię. Jedną z możliwych wad jest to, że wazektomia nie zapobiega niektórym niepożądanym zachowaniom związanym z samcami, takim jak znakowanie,kopulowanie i wędrowanie. Z drugiej strony, samice i wykastrowane samce również często znakują i kopulują. Trening jest skutecznym rozwiązaniem dla tych zachowań. Odpowiednio przeprowadzona wazektomia jest rozwiązaniem. Jednym z potencjalnych problemów jest znalezienie lekarza weterynarii, który może wykonać tę procedurę. Szkoły weterynaryjne nie uczą obecnie studentów, jak wykonywać wazektomię. Jednak metodologia została opisana (49) i każdy lekarz weterynarii może nauczyć się tej techniki.

SAMICE

 W przypadku samic kwestie są bardziej złożone, ponieważ posiadanie suki w rui jest niewygodne, a pozostawienie nienaruszonej macicy znacznie zwiększa ryzyko ropomacicza, które może być poważne i potencjalnie śmiertelne. Jednym z rozwiązań jest wykonanie histerektomii (usunięcie macicy), pozostawiając nienaruszone jajniki. Jak dotąd jednak wpływ tej techniki na samice psów nie został dokładnie zbadany. Istnieją pewne sugestie, że psy poddane histerektomii nadal owulują i mogą wykazywać zmiany w zachowaniu, obrzęk sromu, a w niektórych przypadkach niewielką wydzielinę. Co więcej, psy poddane tej operacji będą miały nienaruszone jajniki, więc lekarze weterynarii musieliby ustanowić skuteczny system monitorowania w celu wczesnego wykrywania raka sutka u nienaruszonych suk, tak jak jest to dostępne dla kobiet. Ponadto istnieje możliwość, że u psa rozwinie się ropomacicze, jeśli podczas histerektomii pozostaną niewielkie ilości tkanki macicy. Temu potencjalnemu problemowi można jednak zapobiec poprzez ostrożne usunięcie całej macicy. Należy mieć nadzieję, że efekty tej techniki zostaną odpowiednio zbadane w przyszłości.

Zachowane jądra

 W przypadku samców z zachowanymi jądrami istnieje logiczne rozwiązanie oparte na faktach. Duże prospektywne badanie wykazało, że częstość występowania raka jąder u psów z wnętrostwem wynosiła 12,7/1000 psich lat ryzyka.(50) Innymi słowy, jeśli 100 psów z zatrzymanymi jądrami dożyje 10 lat, u około 13 z nich rozwinie się rak w zatrzymanym jądrze. Średni wiek, w którym rozwijają się guzy w niezstąpionych jądrach wynosi 8,7 lat.(51) Guzy te są zwykle łagodne, choć mogą rosnąć dość duże. Na podstawie tego badania zaleca się, aby psy z z a t r z y m a n y m i j ą d r a m i poddawały się badaniu ultrasonograficznemu jamy brzusznej co dwa lata w celu ustalenia, czy w zatrzymanym jądrze (jądrach) rozwija się guz. W przypadku wykrycia guza, co zdarza się u mniejszości psów, można go wówczas usunąć. Ponadto psy z tylko jednym zstąpionym jądrem powinny zostać poddane wazektomii na tym powrózku nasiennym. Rozwiązanie to pozwala psu korzystać z hormonów płciowych, ale zapobiega przekazywaniu tej prawdopodobnej choroby genetycznej potomstwu.

Medycyna zindywidualizowana

Większość dzieci w dekadach po II wojnie światowej miała usuwane migdałki, gdy cierpiały na ból gardła. Obecnie procedura ta jest wykonywana znacznie rzadziej, ponieważ liczne badania wykazały, że usunięcie tego narządu odpornościowego wiąże się zarówno z krótkoterminowym, jak i długoterminowym ryzykiem dla pacjenta i zapewnia wątpliwe korzyści (52). Podobnie, biorąc pod uwagę przedstawione tutaj dowody, oczywiste jest, że usunięcie gonad wiąże się ze znacznym ryzykiem dla psów. Jest to szczególnie prawdziwe, biorąc pod uwagę, że procedura nie jest wymagana w celu zapobiegania prokreacji, co jest głównym powodem, dla którego rozważa się gonadektomię. Dlatego przed wykonaniem gonadektomii ważne jest, abyśmy indywidualnie ocenili każdego psa i jego sytuację życiową, rozważając ryzyko i korzyści związane z usunięciem gonad. Bardzo ważne jest również, abyśmy omówili z naszymi klientami zalety i wady procedur oraz ich alternatywy. Nie ma jednego rozwiązania, które pasowałoby do każdego psa.

Literatura:

37. Stocklin-Gautschi NM, Hassig M, Reichler IM, Hubler M, Arnold S. Związek nietrzymania moczu z wczesną kastracją u suk. J. Reprod. Fertil. Suppl. 57:233-6, 2001.

38. Aaron A, Eggleton K, Power C, Holt PE. Niewydolność mechanizmu zwieracza cewki moczowej u samców psów: retrospektywna analiza 54 przypadków. Vet Rec 1996;139:542-6.

39. Thursfield MV. Związek między nietrzymaniem moczu a kastracją u suk. Vet Rec. 1985;116:695.

40. Thrusfield MV, Hold PE, Muirhead RH. Nabyte nietrzymanie moczu u suk: częstość występowania i związek z praktykami kastracji. J Small Anim Pract 1998;39:559-66.

41. Milne KL, Hayes HM Jr. Epidemiologiczne cechy niedoczynności tarczycy u psów. Cornell Vet. 1981;71:3-14.

42. Panciera DL. Niedoczynność tarczycy u psów: 66 przypadków (1987-1992). JAVMA 1994;204:761-7.

43. Hess RS, Kass PH, Shofer FS, Can Winkle TJ, Washabau RJ. Ocena czynników ryzyka śmiertelnego ostrego zapalenia trzustki u psów. JAVMA. 1999;214:46-51.

44. Moore GE, Guptill LF, Ward MP, Glickman NW, Faunt KK, Lewis HB, Glickman LT. Zdarzenia niepożądane zdiagnozowane w ciągu trzech dni od podania szczepionki u psów. JAVMA 2005;227:1102-8.

45. Waters DJ, Kengeri SS, Clever B, Booth JA, Maras AH, Schlittler DL, Hayek MG. Odkrywanie mechanizmów różnic płciowych w długowieczności: dożywotnia ekspozycja na jajniki i wyjątkowa długowieczność u psów. Aging Cell 2009;8:752-5.

46. Sundburg CI, Belanger JM, Bannasch DL, Famula TR, Oberbauer AM. Wpływ gonadektomii na ryzyko zaburzeń immunologicznych u psów: badanie retrospektywne. BMC Veterinary Research 2016;12:278.

47. Beijerink NJ, Buijtels JJ, Okkens AC, Kooistra HS, Dieleman SJ. Podstawowe i indukowane GnRH wydzielanie FSH i LH u suk bezrujowych i po owariektomii. Theriogenology 2007;67:1039-45.

48. Zwida K, Kutzler MA. Niereptrodukcyjne długoterminowe powikłania zdrowotne usunięcia gonad u psów oraz możliwe związki przyczynowe z podwyższonym stężeniem hormonu luteinizującego (LH) po gonadektomii. J. etiology An Health 2016;11-11.

49.https://lib.dr.iastate.edu/cgi/viewcontent.cgi?referer=https://www.google.com/&httpsredir=1&article=2855&context=iowastate_ weterynarz

50. Reif JS, Maquire TG, Kenny RM, Brodey RS. Badanie kohortowe nowotworów jąder u psów. JAVMA 1979;175:719-23.

51. Nieto JM, Pizarro M, Balaguer LM, Romano J. Canine testicular tumors in descended and cryptorchid testes. Dtsch Tierarztl Wochenschr. 1989;96:186-9.

52. Liczne odniesienia można znaleźć na stronie https://en.wikipedia.org/wiki/Tonsillectomy

dr Karen Becker ” Sterylizacja i kastracja – dlaczego zmieniłam zdanie” część 2.

Kontynuacja wczorajszego wpisu pod tym samym tytułem.

Część 2 z 3.

Poniższy artykuł, został opublikowany w magazynie „Healthy Pets”, a ja dostęp do jego transkrypcji mam dzieki uczestnictwu w jednym ze szkoleń ( tutaj mowa o szkoleniu z Chris Zink).

Alternatywy dla tradycyjnej kastracji

Weterynarze w USA i Kanadzie są uczeni jedynie kastracji, co jest o tyle niefortunne, że istnieją techniki mniej inwazyjne np. podwiązanie jajników, histerektomia czy wazektomia. Są one szybkie, niezbyt trudne i na pewno efektywne. Zazwyczaj po opanowaniu jednej z nich, zabieg jest mniej ryzykowny, potencjalnie tańszy i wykonany sprawniej niż kastracja. Niestety, w USA nikt nie wie jak je wykonywać. Powodem, dla którego tak trudno się na nie natknąć jest brak edukacji o zabiegach alternatywnych w szkołach weterynaryjnych. Nie było zapotrzebowania na te metody. Więc dopóki właściciele nie zaczną się upominać o sterylizację, dopóty obecny stan będzie trwał. Pisarz Ted Kerasote rozmawiał ze mną wielokrotnie, że w wielu europejskich krajach niewykastrowane psy chodzą wolno pod komendą głosową swoich właścicieli. Kiedy suczka ma cieczkę właściciele po prostu nie wprowadzają jej na grupowe wydarzenia towarzyskie dopóki cieczka nie przejdzie. Są trzymane w domu, odosobnione od psów, prowadzane na smyczy. Ted przytoczył historię brytyjskiego weterynarza, z którym przeprowadzał wywiad, dotyczącą tego, że najwięcej próśb o kastrację pochodzi od obywateli USA i Kanady mieszkających w Londynie. Zamiast zastosować się do próśb, weterynarz rozmawia z właścicielami o faktycznej potrzebie kastracji. Np. jeżeli suka jest zawsze na smyczy i pod kontrolą właściciela, jak miałaby właściwie zajść w ciąże (lub jak pies miałby pokryć sukę), skoro jest nieustannie z właścicielem i na smyczy? Brytyjscy właściciele rzadko proszą o kastrację. Większość Amerykanów nawet nie pojmuje, że jest możliwe posiadanie niewykastrowanych psów bez milionów miotów niechcianych szczeniąt. Zostaliśmy uwarunkowani, żeby wierzyć w to, że odpowiedzialny właściciel kastruje swojego psa. Mnie też tego uczono, że posiadanie niewykastrowanego zwierzęcia jest nieodpowiedzialne, nawet jeżeli właściciel jest niezwykle ostrożny i nie pozwala na rozród. Oczywiście, ta postawa traktująca kastrację jako jedyną formę kontroli urodzeń to rezultat pokoleń nieodpowiedzialnych właścicieli i milionów niechcianych psów i kotów zabijanych corocznie w naszych schroniskach. Bardzo frustrujące jest doświadczanie tego błędnego koła. Nie będę polemizować z tym, że nieodpowiedzialni właściciele powinni mieć wykastrowanych pupili. Niestety, kastracja psów należących do tych odpowiedzialnych właścicieli, nie sprawi, że ci nieodpowiedzialni się zmienią. To oni są przyczyną źródłową kryzysu zbyt wielu miotów w tym kraju.

Niewykastrowane suki, a odpowiedzialność właściciela

Po pierwsze, należy zaznaczyć, że nie każdy nadaje się na właściciela niewykastrowanej suki. Za popularność kastracji względem innych metod sterylizacji odpowiada częściowo to, że jest po prostu wygodna dla właściciela. Kastracja nie tylko sprawia, że zwierzę nie jest zdolne do rozrodu, ale także usuwa problem nieczystości podczas cieczki oraz większość kluczowych zachowań rozrodczych u obu płci. Suki nie mają okresu co miesiąc, jak to ma miejsce u ludzi. Zazwyczaj są to dwie, może jedna cieczka w roku. Można zaobserwować, że zbliża się cieczka jeżeli srom niekastrowanej suczki powiększa się. Dokładnie jak u ludzi, występuje krwawienie, ale podczas gdy kobiety są wtedy niepłodne, u suk jest odwrotnie. Mogą zajść w ciążę jedynie podczas cieczki, przez trzy do czterech dni, gdy niezapłodnione jajeczko dojrzewa w ich ciałach. Niektóre będą to sygnalizować za pomocą unoszenia ogona do boku u jego nasady. Inne będą stały nieruchomo i mogą zostać pokryte w każdej fazie cieczki, zarówno przed i po dniach płodnych jak i przed i po zajściu w ciążę. Jeszcze inne nie będą wykazywały żadnych objawów. Właściciele powinni nauczyć się dobrze rozpoznawać te sygnały, żeby w najważniejszym momencie odseparować suki od psów. Ponadto nie wolno nie doceniać determinacji niewykastrowanych psów chcących pokryć sukę. Powtarzam, jeżeli macie sukę, psy będą ściągać w odwiedziny z odległości trzech stanów, ponieważ wydziela ona bardzo atrakcyjne feromony. Jednakże odpowiednim treningiem, wzmacnianiem i stałą kontrolą, można sprawić, że samce nauczą się przebywać w naszej obecności z sukami, nawet w cieczce, bez prób krycia. Niektórzy posiadacze niekastrowanych zwierząt nie chcą zdobywać się na taki wysiłek i po prostu wysyłają samca do domu przyjaciół lub krewnych dopóki cieczka u suki nie dobiegnie końca. Jeżeli posiadasz suczkę, która ma akurat cieczkę, nie należy jej zostawiać samej na zewnątrz nawet na sekundę. Nie ma znaczenia czy masz ogrodzone podwórko. W pobliżu może znajdować się pies bez nadzoru i istnieje ryzyko zapłodnienia przez ogrodzenia (lub nad nim, lub pod). Cykl rui trwa około trzech tygodni, ale ciężko przewidzieć kiedy wystąpi plamienie. Nie zawsze jest obfite i nie występuje codzienne, przez cały dzień. U siebie w domu instaluję bramkę ochronną dla dzieci i nasza suka w specjalnym stanie znajduje się odizolowana w kuchni. Przenosimy tam legowisko i sprzątamy podłogę mopem kilka razy dziennie.

Niewykastrowane samce, a odpowiedzialność właściciela

Niewykastrowane samce powinny otrzymać odpowiednie szkolenie oparte o pozytywne wzmacnianie pożądanych zachowań. Pomoże to zakończyć znaczenie moczem w domu oraz odruchy kopulacyjne, które mogą wystąpić. Lenny, niewykastrowany samiec jamnika, którego uratowaliśmy, został z pewnych oczywistych powodów nazwany po kilku dniach pobytu w naszym domu Lenny Majtek. Na ten przydomek zasłużył sobie, ponieważ znaczył dosłownie każdy narożnik każdego mebla jaki posiadamy. Żeby zmniejszyć to zupełnie niepożądane zachowanie i wzmocnić wzorzec załatwiania się poza domem, założyliśmy mu przepaskę na brzuch, którą nazwaliśmy majtkami. Jest to nieduża pielucha, która utrzymuje penis przy brzuchu. Psy instynktownie nie chcą oddać moczu na siebie, ale oznaczać obiekty. Poprzez takie podwiązanie wzmocniliśmy pożądane zachowanie, czyli wychodzenie na zewnątrz i nie znaczenie w domu. Z dumą stwierdzam, że po miesiącu udało nam się w dużej mierze wykorzenić zwyczaj znaczenia terenu. Stałe pozytywne wzmacnianie było niezwykle potrzebne Lenniemu, jak to zresztą jest ze wszystkimi psami. Odkryliśmy także pierwszego dnia pobytu Lenniego, że wykazywał zachowania kopulacyjne wobec wszystkiego w zasięgu wzroku. Preferował poduszki i psie posłania, więc po prostu zebraliśmy je z podłogi, żeby nie dawać mu dostępu do rzeczy, które nakłaniały go do niepożądanych zachowań. Przez trzy tygodnie nie doszło do żadnych prób. Tak więc istnieją sposoby na pozytywne wzmacnianie pożądanych zachowań i wygaszanie zachowań negatywnych u psów niekastrowanych, jeżeli podejmie się ten wysiłek. Niekastrowany samiec nie powinien być spuszczany ze smyczy, o ile mamy absolutną pewność, że jest pod kontrolą naszych komend przy innych psach albo nie spotka niekastrowanej suczki. Pies powinien być też pod pełną kontrolą na smyczy, nie może wyrywać się właścicielowi, gdy jest podekscytowany. Zalecam trening pozytywnego wzmacniania wszystkim psom, a w szczególności niekastrowanym. A jest to już zupełną koniecznością przy potężnie zbudowanych, niekastrowanych psach. Spędzenie pierwszych 16 miesięcy życia na szkoleniu z posłuszeństwa to doskonałe fundamenty dobrych manier na resztę życia. Jeżeli pies staje się nazbyt asertywny, kastracja może być ważnym elementem wpływającym długofalowo na radzenie sobie z problemami behawioralnymi. W przypadku psa agresywnego trzeba oszacować ryzyka względem korzyści. Korzyści zdrowotne wynikające z niewykastrowania temperamentnego psa nie przeważą nad ryzykiem, że agresywne zwierze może nie znaleźć domu, zostać wyrzucone, męczone lub wyrządzić krzywdę innemu zwierzęciu lub człowiekowi. Przy problemach behawioralnych kastracja może być rozsądnym wyborem. Lepszą sytuacją będzie pies z problemami endokrynologicznymi, ale w kochającym domu, niż pies zdrowy, ale pozostawiony z powodów behawioralnych w schronisku przeprowadzającym eutanazję. Trzeba też wziąć pod uwagę, że obecnie, przynajmniej w Ameryce Północnej, Ty i Twój niewykastrowany pies nie będziecie mogli przebierać w towarzyszach. Nie będzie można zabrać psa wszędzie tam, gdzie mogą wejść psy kastrowane. Jeżeli jesteście posiadaczami samca, przygotujcie się na morze wścibskich pytań, a nawet na złość ludzi, którzy ocenią was jako nieodpowiedzialnych. Lenny, widząc ludzi, przewraca się od razu na plecy, „Cześć, cześć, cześć!”. Ludzie pytają wskazują na jego jądra, „A co to?” oraz „Kiedy się ich pozbywacie?”

Dobrnęliście do końca opublikowanego wywiadu.

Pozdrawiam

Edyta i Goldenmajko team

dr Karen Becker ” Sterylizacja i kastracja – dlaczego zmieniłam zdanie”

Nie odnalazłam danych liczbowych ile razy słowo kastracja i sterylizcja były wpisywane w wyszukiwarkę w google w ostatnim roku, zakładam, że byłyby to interesujące informacje- ale śmiało mogę stwierdzić, że dyskusje na ten temat są ciągle żywe i być może każdy właściciel psa przeznaczonego nie do hodowli zastanawiał się nad tym terminem chociaż raz…

Poniższy artykuł, został opublikowany w magazynie „Healthy Pets”, a ja dostęp do jego transkrypcji mam dzieki uczestnictwu w jednym ze szkoleń ( tutaj mowa o szkoleniu z Chris Zink).

Zapytania o zalety i wady zabiegu wciąż także pojawiają się na grupach dotyczących mojej rasy, postanowiłam podzielić ten temat na 3 osobne wpisy, choćby z tego względu, że „za jednym zamachem” mogłyby być nie do przerobienia dla przeciętnego czytelnika.

Kim jest dr Karen Becker?

Dr Karen Becker umożliwia właścicielom zwierząt domowych stanienie się kompetentnymi zwolennikami dobrostanu swoich pupili. Promuje stosowanie medycyny funkcjonalnej, która polega na dokonywaniu wyborów dotyczących diety i stylu życia, aby pomóc zwierzętom rozwijać się i zapobiegać występowaniu chorób, zamiast po prostu leczyć objawy po wystąpieniu choroby.

Dr Becker, posiadająca licencję federalną na rehabilitację dzikich zwierząt z ponad 30-letnim stażem, założyła pierwszy proaktywny szpital dla zwierząt w USA po ukończeniu szkoły weterynaryjnej w 1997 r. Później otworzyła klinikę dla zwierząt egzotycznych w 2001 r. oraz klinikę rehabilitacji i leczenia bólu w 2011 r. Dr Becker jest także pierwszym weterynarzem, który wygłosił wykład TEDx na temat żywienia odpowiedniego dla gatunku. 

Kiedyś byłam wielką zwolenniczką kastracji psów w młodym wieku

W wieku 13 lat zostałam wolontariuszką w schronisku dla zwierząt. Rozpoczęłam tam pracę w wieku 14 lat. Sprzątałam klatki. Do 17 roku życia uzyskałam dyplom technika ds. eutanazji Wyższej Szkoły Medycyny Weterynaryjnej stanu Iowa (Iowa State College of Veterinary Medicine). Spędziłam dziesięć lat w schronisku, w którym usypiano zwierzęta, i natknęłam się tam podczas mojej pracy weterynarza na takich właścicieli i przypadki, które nauczyły mnie więcej niż bym chciała lub mogła pokazać w tym nagraniu o niechcianych, maltretowanych i zaniedbanych zwierzętach. Kiedy otworzyłam mój pierwszy szpital dla zwierząt byłam bardzo stanowcza w sprawie kastracji. Sprawiało mi wręcz przykrość, jeżeli właściciele nie stosowali się do mojej porady, aby kastrować suczki przed pierwszą cieczką. Nie okazywałam tego wprost, ale sugerowałam im wybranie innego weterynarza, który nie miał tak zdecydowanych poglądów na kastrację jak ja. To był mój sposób na zakomunikowanie, w sposób politycznie poprawny, „Może powinni państwo udać się do innego weterynarza”, ponieważ dosłownie nie byłam w stanie zasnąć ze świadomością, że mam niewykastrowanych pacjentów. Kastrowałam tysiące moich pacjentów będących w bardzo, bardzo młodym wieku, przekonana, że spełniam swój etyczny obowiązek.

Pięć lat od otwarcia własnego gabinetu wielu moich pacjentów zaczęło wykazywać objawy zaburzeń hormonalnych i schorzeń pokrewnych

Około pięciu lat po otwarciu własnego gabinetu u wielu moich pacjentów zaczęły rozwijać się problemy hormonalne. Oczywiście bardzo mnie to zaniepokoiło, ponieważ nie były to zwierzęta, które przyjęłyby zbyt wiele szczepień. Wszystkie były na świeżej, biologicznie odpowiedniej diecie. Pierwsza lampka zapaliła mi się, gdy zaczęłam szukać informacji dlaczego 90% fretek umiera z powodu zaburzeń hormonalnych, szczególnie choroby nadnerczy i choroby Cushinga. Fretki na sprzedaż, z hodowli masowych, są kastrowane w wieku ok. trzech tygodni. Teoria tłumacząca zaburzenia hormonalne u fretek mówiła, że młodociana kastracja powoduje braki hormonów płciowych, co finalnie obciąża ostatnie pozostałe tkanki ciała zdolne do produkcji małych ilości hormonów płciowych – gruczoły nadnerczy. Zaczęłam się zastanawiać… czy ten właśnie fenomen dotyczył też moich psich pacjentów? Do 2006 liczba psów, które diagnozowałam z niedoczynnością tarczycy była najwyższa w mojej historii. Rozpoznanie niedoczynności tarczycy jest bardzo łatwe w porównaniu do złożonych badań nadnerczy, które potwierdzają ich chorobę. Zastanawiało mnie czy niedoczynność tarczycy nie była objawem poważniejszych zaburzeń hormonalnych u wielu z moich pacjentów, ponieważ nawet po wyrównaniu poziomu hormonów tarczycy psy nadal nie tryskały zdrowiem. Skontaktowałam się z dr Jackiem Oliverem, który prowadził laboratorium ds. chorób nadnerczy na Uniwersytecie Tennessee i przedstawiłam mu moją teorię. Osłupiałam, gdy potwierdził, że choroba nadnerczy postępowała wręcz epidemicznie u psów w USA i z całą pewnością była powiązana z zaburzeniem równowagi hormonów płciowych. A to czy weterynarze badali i identyfikowali tę epidemię, to już zupełnie inna sprawa.

Olśniło mnie, że optowanie za kastracją wszystkich moich pacjentów w młodym wieku przyczyniło się do poważnych problemów zdrowotnych wielu z nich.

Przytłoczyło mnie poczucie winy, bo przez wiele lat naciskałam na kastrację zwierząt w wieku sześciu, lub nawet mniej, miesięcy. Uderzyło mnie, że sugerowałam to nie na podstawie dobra moich pacjentów, ale ponieważ uważałam to za moralnie dobre dla ich właścicieli. Gdy wielu pacjentów, którzy zostali wykastrowani w młodym wieku, z nieodwracalnymi chorobami metabolicznymi zaczęło przewijać się przez mój gabinet, zaczęłam przepraszać moich klientów. Przepraszałam też pacjentów. Przez moje ogólne zalecenie mówiące, że wszystkie zwierzęta należy kastrować ze względu na częsty brak odpowiedzialnego podejścia właścicieli, przyczyniłam się nieumyślnie do poważnych stanów chorobowych wielu pacjentów. Dla mnie jako weterynarza było to druzgocące odkrycie. Rozpoczęłam zmienianie zaleceń dotyczących kastracji, radziłam właścicielom, aby się na to nie decydowali. A nie spotykałam się w gabinecie z niewyedukowanymi, obojętnymi czy niegodnymi zaufania klientami, tylko niezwykle zaangażowanymi właścicielami. Oczywiście, istnieją wyjątki od mojego zalecenia. Ale zasadniczo, jako weterynarz holistyczny, radzę przeprowadzenie jakiekolwiek operacji, w tym kastracji, tylko w przypadku konieczności medycznej, a nie jako planowanego zabiegu. Ostatnio adoptowałam niewykastrowanego, bezdomnego jamnika i nie planuję jego kastracji. Ja też nie jestem wykastrowana. Mogę z dumą powiedzieć, że ani w moim życiu osobistym, ani zawodowym jako weterynarza holistycznego dbającego o tysiące niekastrowanych zwierząt, nie spotkałam się z nawet jednym przypadkiem nieplanowanej ciąży. Jeżeli jesteś nieodpowiedzialnym właścicielem, który wypuszcza niewykastrowanego pupila bez smyczy i bezpośredniego nadzoru, to nagranie nie jest dla Ciebie. Wysterylizuj proszę swojego zwierzaka przed ponownym wypuszczeniem, ponieważ przyczyniasz się do problemu niechcianych miotów. Przemyśl proszę jak dbasz o swojego pupila, albo zastanów się czy w ogóle powinieneś/-naś mieć psa.

Moja opinia na temat kastracji zwierząt w schroniskach

 Temat kastracji jest olbrzymi i gdybym miała spróbować odnieść się do każdego aspektu to nagranie trwałoby trzy godziny. Wystarczy nadmienić, że dopóki narodowy system schronisk nie zostanie zmodernizowany, nadal kastrowane będą osobniki młodociane. Na teraz to tyle. Nie zmienimy niczego tym nagraniem. Czy wymagamy od weterynarzy w schroniskach dokształcenia się z zakresu technik oszczędzających jajniki, które pozwalają na sterylizację bez zatrzymania produkcji hormonów płciowych? Tak. Ale na ten moment, to się nie dzieje. W swojej praktyce zawodowej mogłam dokonać mnóstwa innych wyborów, które byłyby satysfakcjonujące, włączając w to zostanie weterynarzem w schronisku. Przekonywałabym wtedy do technik pozostawiających normalne funkcje hormonalne. Wybrałam drogę dobrostanu zwierząt, bo pokrywało się to z moimi osobistymi celami w życiu. Jak już wyjaśniłam, popełniłam wiele błędów. Przeprosiłam bezpośrednio właścicieli oraz psy, które wykastrowałam jako szczenięta zanim zdobyłam większą wiedzę. Zawsze tak samo angażuję się w zapobieganie i leczenie chorób u poszczególnych psów rodzinnych. Nie znaczy to , że zalecam adopcję niewykastrowanych/niewysterylizowanych osobników ludziom, którzy będą lub nie będą odpowiedzialnymi właścicielami. Weterynarze w schroniskach nie posiadają luksusu budowania relacji z rodzinami adopcyjnymi, więc wszystkie zwierzęta, którymi się zajmują, muszą być wysterylizowane przed adopcją. I całkowicie się z tym zgadzam. Natomiast niekoniecznie zgadzam się z metodami.

Dlaczego uważam sterylizację za lepszą alternatywę niż kastrację

Zajmując się weterynarią prewencyjną poświęciłam swoje życie na utrzymanie zwierząt w dobrym zdrowiu. Wciąż kontynuuję edukację jak zapewnić pacjentom zdrowie i jakie są przyczyny powstawania chorób. Jestem także zorientowana holistycznie, co oznacza, że postrzegam pacjenta całościowo, a nie jako zbiór części ciała i objawów. Uważam, że każdy organ, z którym się rodzimy, ma jakąś funkcję, a systemy organów są współzależne. Usunięcie jakiegokolwiek z nich, włączając w to każdy organ z układu rozrodczego, będzie miało konsekwencje zdrowotne. Zdrowy rozsądek podpowiada, że to nieuniknione. Wzrasta liczba dowodów sugerujących, że kastracja psów, szczególnie w młodym wieku, może powodować problemy zdrowotne i behawioralne. Używając terminu „kastracja” mam na myśli operację, podczas której usuwane są wszystkie tkanki wytwarzające hormony u suk/psów. Przez „sterylizację” rozumiem zachowanie tkanek produkujących hormony, ale bez możliwości rozmnażania się. Moim zdaniem, nie wypełniłabym obowiązku profesjonalnego członka służby ochrony zdrowia, gdybym zignorowała dowody naukowe i nie przekazała ich czytelnikom magazynu „Healthy Pets” oraz moim klientom, którzy powierzają mi dobrostan swoich zwierząt.

Problemy zdrowotne powiązane z kastracją

 Zanim omówię problemy zdrowotne powiązane obecnie z kastracją psów, pozwolę sobie na wskazanie dwóch dolegliwości, które mogą zostać całkowicie rozwiązane dzięki kastracji: łagodny przerost prostaty, czyli BPH i ropomacicze. Jednakże wzrasta liczba informacji mówiąca o tym, że zachowanie wrodzonych hormonów płciowych, szczególnie w pierwszych latach życia, jest korzystne dla zwierząt. Natomiast ryzyko ropomacicza i BPH w pierwszych latach jest niezwykle niskie.

Ostatnie badania obaliły także kilka mitów o domniemanych korzyściach kastracji, np.: Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii sugerują, że nie ma właściwie żadnych dowodów wspierających pogląd, że wczesna kastracja suczek zmniejsza lub eliminuje ryzyko guzów lub nowotworów gruczołów piersiowych w przyszłości. Był to szeroko promowana, domniemana zaleta wczesnych kastracji przez dekady. Ale jak się okazało, podstawą tego poglądu była raczej teorie niż dowody naukowe.

Podobnym do powyżej opisanej sytuacji jest powszechny pogląd, że kastracja psa zapobiega rakowi prostaty. Ale, jak wskazuje niewielkie badanie przeprowadzone na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Stanu Michigan (Michigan State University’s College of Veterinary Medicine), kastracja, niezależnie od wieku, nie ma żadnego wpływu na rozwój raka prostaty.

Poniżej zaburzenia i choroby związane z przeprowadzoną kastracją:

  1. Krótsze życie. Badania przeprowadzone przez Gerald P. Murphy Cancer Foundation i opublikowane w 2009 r. udowodniły zależność pomiędzy wiekiem, w którym suki rasy rottweiler poddano kastracji, a długością ich życia. Porównano długożyjące rottweilery (13 lub więcej lat) z rottweilerami o przeciętnej długości życia (9 lat). Okazało się, że pomimo dłuższego życia suk niż psów, usunięcie jajników przed piątym rokiem życia niwelowało tą różnicę między płciami. Suki, które zachowały jajniki przynajmniej do szóstego roku życia miały czterokrotnie wyższe szanse na osiągnięcie wyjątkowo długiego wieku, w porównaniu do rottweilerów wykastrowanych w młodym wieku. Wykastrowałam moją rottweilerkę, Isabelle, kiedy ją adoptowałam jako siedmiolatkę. Dożyła 17 lat i nadal była niewiarygodnie żywotna. W wyniku dziwnego wypadku poślizgnęła się na podłodze i doznała paraliżu, który ostatecznie poskutkował jej eutanazją. Ale była najstarszym i najzdrowszym rottweilerem jakiego kiedykolwiek znałam. Isabelle nie potrzebowała właściwie żadnej opieki medycznej, jej ciało radziło sobie w naturalny sposób przez całe jej życie. Była na zbilansowanej, surowej diecie, co pół roku miała robione badania krwi, które były idealne aż do dnia śmierci. Isabelle była doskonałym przykładem dobrze prosperującego zwierzęcia, które nie przejmowało się chorobami. Uważam, że jej hormony płciowe bardzo przyczyniły się do jej długowieczności i niezmiernie zdrowego życia.
  2. Atypowy zespół Cushinga. W mojej opinii jako profesjonalisty, wczesna kastracja ogrywa niebanalną rolę w rozwoju atypowego zespołu Cushinga. Standardowy zespół Cushinga oznacza nadprodukcję kortyzolu przez środkową warstwę gruczołów nadnerczy. Obraz atypowy choroby występuje, gdy zewnętrzne i najbardziej wewnętrzne warstwy gruczołów wykazują nadprodukcję hormonów, głównie estrogenu i progesteronu. Jeżeli pies zostanie wykastrowany przed osiągnięciem dojrzałości płciowej, układy dokrewne, gruczołowe i hormonalne nie są jeszcze w pełni rozwinięte. Całkowite usunięcie gonad prowadzi do zatrzymania wydzielania wszystkich hormonów płciowych (co dzieje się podczas kastracji) i może zmusić nadnercza do ich produkcji, gdyż jest to jedyna pozostała, zdolna do tego tkanka. Z czasem, są one coraz bardziej obciążone swoją zwykłą pracą oraz dodatkową, za brakujące gonady. Takim maleńkim gruczołom bardzo trudno jest nadążyć z zaspokajaniem zapotrzebowania ciała na hormony płciowe. Tak wyglądają okoliczności atypowego zespołu Cushinga, zakłócenia hormonalne to jego główna cecha. Jakakolwiek substancja lub zabieg, które wpływają na równowagę hormonalną organizmu, powinny być bezwzględnie traktowane jako potencjalna przyczyna źródłowa zaburzeń.
  3. Guzy serca. Sprawdzenie bazy danych medycyny weterynaryjnej (Veterinary Medical Database) z lat 1982-1985 ujawniło, że wśród psów z guzami serca ryzyko względne było ponad cztery razy większe dla suk wykastrowanych, niż niewykastrowanych. Szanse wystąpienia najbardziej powszechnego guza, naczyniomięsaka krwionośnego, są ponad pięć razy większe u wykastrowanych suck. Także wykastrowane psy mają nieco większe ryzyko zachorowania w porównaniu do niewykastrowanych.
  4. Rak kości. Inne badanie, opublikowane 10 lat temu, dotyczyło rottweilerów obu płci wykastrowanych przed osiągnięciem pierwszego roku życia. W tym przypadku ryzyko rozwoju raka kości wynosiło 25% w przeciągu życia. U osobników wykastrowanych prawdopodobieństwo to było zauważalnie większe. Badania opublikowane w bazie danych medycyny weterynaryjnej (Veterinary Medical Database) z lat 1980-1984 twierdziły, że ryzyko raka kości u psów dużych ras zwiększało się dwukrotnie, jeżeli dodatkowo zostały wykastrowane.
  5. Nieprawidłowy rozwój i wzrost kości. Badania wykonane w latach ’90 stwierdzają, że psy wykastrowane przed ukończeniem pierwszego roku życia były znacznie wyższe niż psy wykastrowane po okresie dojrzewania. Im wcześniejsza kastracja, tym wyższy pies. Badania z roku 2000 mogą to wyjaśnić: wydaje się, że usunięcie u niedojrzałych psów organów wytwarzających estrogen powoduje, że płytki wzrostu pozostają otwarte. Dotyczy to obu płci. Zwierzęta kontynuują wzrost, który kończy się nieprawidłowymi wzorcami wzrostu i budowy kości. W rezultacie proporcje ciała są nieregularne, możliwe są problemy z chrząstkami oraz budową stawów.
  6. Podwyższone ryzyko zerwania CCL. Badania przeprowadzone w Centrum Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Technicznego w Texasie (Texas Tech University Health Sciences Center) dotyczące urazów więzadła przedniego krzyżowego (CCL) stwierdzały, że u wykastrowanych psów zdarzały się one wyraźnie częściej. O ile psy ras dużych mają więcej urazów CCL, wykastrowane osobniki wszystkich ras i rozmiarów miały większy wskaźnik zerwań CCL.
  7. Dysplazja stawu biodrowego. W retrospektywnym badaniu kohortowym przeprowadzonym na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Cornella (Cornell University’s College of Veterinary Medicine) wyniki pokazały, że wykastrowane w młodym wieku psy obu płci były bardziej podatne na dysplazję stawu biodrowego.
  8. Efekty kastrowania związane z rasą. Niedawne badania przeprowadzone na Uniwersytetcie Kalifornijskim w Davis (University of California Davis) na kilku setkach golden retriverów ujawniło, że wskaźniki występowania dysplazji stawu biodrowego, naderwania CCL, mięsaka limfatycznego, naczyniomięsaka krwionośnego oraz guzów z komórek tucznych były wyraźnie wyższe u wykastrowanych psów obu płci w porównaniu z niewykastrowanymi.
  9. Inne problemy zdrowotne. Wczesna kastracja jest szeroko kojarzona z nietrzymaniem moczu u suk i została powiązana ze zwiększonym występowaniem niewydolności zwieracza cewki moczowej u psów. Wykastrowane golden retrievery są bardziej podatne na rozwój niedoczynności tarczycy. Badania kohortowe na psach schroniskowych, przeprowadzone przez Wydział Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Rolniczo-Mechanicznego w Teksasie (College of Veterinary Medicine at Texas A&M University), stwierdzają, że choroby zakaźne są częstsze u psów wykastrowanych przed ukończeniem 24 tygodni życia.

Fundacja ds. zdrowia psów Amerykańskiego Związku Kynologicznego (AKC’s Canine Health Foundation) opublikowała raport wskazujący na wyższą częstotliwość występowania reakcji niepożądanych po zaszczepieniu u wykastrowanych psów. W raportach i badaniach omawiających problemy zdrowotne łączone ze wczesną kastracją, można też znaleźć wzmianki o częstszych problemach behawioralnych m.in. fobie dźwiękowe, zachowania lękowe, agresja i niepożądane zachowania seksualne.

Drogi czytelniku, jeśli jesteś w tym miejscu, gratuluję! Dobrąłeś do końca części 1. Mam nadzieję, że również dla Ciebie, przytoczona rozmowa była niezwykle interesująca. Z tego miejsca zapraszam Ciebie serdecznie, na kolejny wpis jakim będzie tematyka alternatyw dla tradycyjnej kastracji oraz w kilku słowach omówione będą zagadnienia odpowiedzialności właścicieli dotyczące niekastrowanych samic i samców.

Życzymy Tobie miłego dnia,

Edyta i Goldenmajko team

Nosówka- informacje podstawowe



Nosówka psów. Informacje ogólne

• Rodzina Paramyxoviridae, rodzaj Morbilivirus
• Jeden serotyp, bardzo podobny do innych przedstawicieli tej rodziny, w tym do wirusa odry
• Dość wrażliwy na słońce, ciepłoi rutynowe środki dezynfekcyjne.
• Pies jest głównym rezerwuarem wirusa
• Od 8 dnia po zakażeniu wirus jest we wszystkich wydzielinach i wydalinach (nos i ślina)

Zakażenie

• Zakażenie głównie drogą aerozolową i alimentarną.
• Może być zakażenie śródmaciczne
• dawniej obserwowano cykliczność zachorowań co około 3 lata.
• WraŜliwe psy wszystkich ras, obu płci i w każdym wieku
• Najwięcej zachorowań u 3-6 miesięcznych
• Od ok. 7 dnia wirus w OUN ale w 50% zakażeń jest eliminowany bez powstania
objawów.
• U pozostałych 50% ostre lub przewlekłe objawy neurologiczne.


Objawy kliniczne.

• Od zakażeń bezobjawowych przez pośrednie do ciężkiej, śmiertelnej choroby.
• Choroba ostra, podostra lub przewlekła
• Nosówka nieżytowa
• Nosówka neurologiczna
• Okres inkubacji 3-7 dni, czasem dłużej
• Śmiertelność 30-80%

Rozpoznawanie.
• Wywiad (wiek, szczepienie)
• Badanie kliniczne
• Badanie serologiczne
• Hematologia
• Wykrywanie wirusa we krwi, wydzielinach i wydalinach (PCR, IF, szybkie testy)

Postępowanie.

• Surowica (Caniserin FHPL)
• Interferon (Virbagen Omega)
• Antybiotyki o szerokim spektrum
• Antybiotyki do oczu

Zapobieganie

• Seria szczepień (6-7, 8-9, 11-12 tydzień)
• Ostatnie szczepienie szczeniaka po ukończeniu 12 tygodni.
• Potem raz na początku II roku życia

Obcy w organizmie- diagnostyka chorób układu pokarmowego




Witajcie,

Staram się nadrobić zaległości. Ponieważ zostałam uziemiona w domu z powodu skręcenia kostki, nie pozostaje mi nic innego jak zakasać rękawy do pracy 🙂

Przygotowałam dla Was ciekawy, choć krótki artykuł na temat diagnostyki chorób pasożytniczych u psów.

Co ciekawe taką samą metodę wykrozystuje się w kierunku poszukiwania pasożytów u ludzi.

Jedną z takich metod diagnostycznych jest badanie kału. Większość labolatoriów diagnostycznych wykonuje badanie mikroskopowe kału metądą rozmazu bezpośredniego, które jest obarczone wysokim ryzykiem fałszywie ujemnych wyników. Wykrywalność pasożytów za pomocą tego sposobu wynosi zalediwe 7% do maksymalnie 25 %. Analizę powinno się tu powtarzać trzykrotnie w określonych odstępach czasu (2-3 dni), ponieważ jaja, cysty, czy formy larwalne niektórych pasożytów mogą pojawiać się w kale cyklicznie.

 Laboratory

Próbki należy pobrać zawsze z kilku miejsc stolca, szczególnie z tych gdzie widać krew, śluz lub ropę. Kolejną sprawą jest sumienność pacjenta w kwestii przechowywania materiału (temperatura 2-8 stopnia C) i jego dostarczenie do badania (w ciągu 24h od pobrania).

Istnieją labolatoria, które badają materiał dopiero po kilkunastodniowym procesie wywoływania pasożyta, polegającym na stosowaniu odpowiedniej diety iłatwiającej wyjście robakó. W tym wypadku wynik jest bardziej wiarygodny. Miarodajne są również badania krwi, gdyż przy inwazji pasożytniczej często obserwowuje się eozynofilię czyli komórek układu odpornościowego, które walczą między innymi z pasożytami oraz podwyższone miano przeciwciał klasy IGE. We krwi sprawdza się również obecność specyficznych przeciwciał klasy IgM i IgG skierowanych przeciwko konkretnym pasożytom (np. pierwotniakom takim jak lamblia czy Toxoplasma).

Zostaw swój kometarz,

Pozdrawiam

Edyta

Pasożyty psów – pchły




Była sobie Pchła Szachrajka.

http://www.dreamstime.com/stock-photography-flea-cartoon-animal-parasite-cartoon-vector-pest-series-image54840212

Część 1
Pchły są pasożytami zewnętrznymi. Pasożyty te możemy podzielić na dwie główne grupy: roztocza (kleszcze, świerzbowce, nużeńce) oraz owady (pchły, wszy, komary). 

Dlaczego te pasożyty są tak niebezpieczne? Przede wszystkim mogą uszkadzać skórę powodując wtórne zakażenia bakteryjne lub grzybicze. Dodatkowo „ugryzienia” owadów, a w szczególności pcheł mogą powodować zmiany w odpowiedzi układu odpornościowego powodując alergie skórne. O układzie odpornościowym pisałam tutaj.

Bardzo dobrym i częstym przykładem jest APZS czyli Alegriczne Pchle Zapalenie Skóry. Kolejnym poważnym problemem są choroby wektorowe, czyli przenoszone przez pasożyty zewnętrzne. Należy w tym momencie wymienić babeszejozę, boreliozę, anaplazmę, erlichiozę, dirofilariozę, a także tasiemca psiego. O tych wszystkich chorobach pisałam tutaj i tutaj.

Część z tych chorób jest także niebezpieczna dla człowieka, dlatego tak ważne jest zabezpieczanie psów przed inwazjami ektopasożytów.

Dzisiaj zajmiemy się pchłami. I powinien to być artykuł obowiązkowy dla każdego psiego opiekuna. Ponieważ w życiu Waszego podopiecznego zawsze może znaleźć się pasażer na gapę, choćbyście się najbardziej starali na Świecie.

Pchły czyli ssące krew owady. Ich ciało jest dwubocznie spłaszczone i pozbawione skrzydeł. Pchły posiadają natomiast dobrze rozwiniętą ostatnia parę odnóży, która pozwala wykonywać skoki na duże odległości. U psów najczęściej spotykanymi pchłami są pchły psie Ctenocephalides canis ale także niekiedy kocie Ctenocephalides felis. Pchły podobnie jak kleszcze stanowią rolę wektorową dla chorób bakteryjnych (Rickettsia i Bartonella) oraz pasożytniczych (tasiemiec psi).

Cykl rozwojowy pcheł w dużym stopniu zależy od warunków otoczenia w tym temperatury i wilgotności wynoszącej minimum 50% bowiem larwy pcheł są najbardziej wrażliwe na wysychanie.

Samice składają jaja na ciele żywiciela (psa lub kota), które spadają na ziemię lub podłogę (wykładzina, dywan). Po kilku dniach z jaj wykluwają się larwy, które posiadają aparat gębowy typu gryzącego co pozwala im odżywiać się martwym złuszczonym naskórkiem. Larwy przechodzą przez trzy stadia rozwojowe unikając w tym czasie ekspozycji na światło.

Dlatego tak ważne jest  odkurzanie dywanów i wykładzin w trakcie zwalczania stwierdzonej inwazji pcheł, bowiem larwy uwielbiają się pod nim chować. Larwy po osiągnięciu odpowiednich rozmiarów otaczają się kokonem i przeobrażają się w postaci dorosłe. Zjawisko to może trwać kilka lub kilkadziesiąt dni- wszystko zależy od warunków temperaturowych otoczenia.

W środowisku naturalnym wzrost liczby aktywności pcheł przypada na miesiące od wiosny do jesieni. W warunkach domowych rozwój może odbywać się cały rok.  Pamiętać należy zatem, że zwalczając inwazję pcheł polegać należy nie tylko na stosowaniu preparatów przeciwko pchłom u psa, ale także na przeprowadzeniu zabiegów higienicznych w domu (odkurzanie, pranie, mycie: dywanów, kocy, legowisk, chodników, wykładzin, poduszek i innych tego typu miejsc).

Jak wygląda pchła? Tutaj zobaczysz. 

W obecnej sytuacji klimatycznej polecałabym stosować cały rok obrożę przeciwko pchłom i kleszczom.

 

Część 2

Nierówna walka, czyli jak pozbyć się intruzów?
[źródło http://www.swiatczarnegoteriera.republika.pl/a-zdrowie_choroby_pchly.html]

Właściciel każdego psa, który stał się siedliskiem pcheł powinien podjąć szybkie działania mające na celu skuteczne usunięcie nieproszonych gości. Ale jednorazowa akcja usuwania pasożytów w zasadzie mija się z celem, bo wystarczy, aby pies znowu wyszedł na spacer, poszalał w trawie lub krzaczkach, spotkał się z nieznajomymi psami i zapewne znowu złapie pasażerów na gapę. Dlatego też odpowiedzialny właściciel powinien przede wszystkim pomyśleć o stałym i długotrwałym zabezpieczeniu psa przed tymi pasożytami.

Na rynku zoologicznym dostępnych jest wiele różnych produktów pasożytobójczych, które zostały opracowane z myślą o naszych psach tzn. teoretycznie powinny być bezpieczne dla psa i człowieka, a pieruńsko zabójcze dla intruza – czyli pcheł. W praktyce jednak zarówno bezpieczeństwo środka, jak i jego skuteczność, będą zależały od odpowiedniego doboru preparatu i prawidłowego zastosowania. Doskonale pamiętamy, jak w dawnych czasach, kiedy jeszcze nikt nie marzył o prywatnych lecznicach i sklepach zoologicznych, po środek na pchły szło się do państwowej lecznicy, a urzędujący tam weterynarz zadawał magiczne pytanie: a jak duży ten pies i ile waży?… po czym odlewał tajemniczą miksturkę do przyniesionego przez klienta pojemniczka, wręczał mu ten pakiecik, a na odchodne przestrzegał: zalecam przeprowadzać odpchlenie na otwartym powietrzu lub w dobrze wentylowanym pomieszczeniu… proszę założyć rękawice, unikać kontaktu ze skórą, nie wdychać, nie połykać… proszę rozcieńczyć preparat w wiadrze z wodą i omijając głowę nanieść na psa. Psu się to pewnie nie spodoba i wcale się mu nie dziwię, ale nie ma wyjścia i musi z tym kilkanaście minut wytrzymać… Jak już zaraza padnie, to z psem do wanny i porządnie miksturę spłukać, a psa wykąpać… to co w kąpieli się nie da usunąć, trzeba będzie wyczesać… Kiedy tylko zerkniemy na mnogość towaru zalegającego na sklepowych półkach, to od razu przypomina nam się ta historia… i choć nie wiemy co to był za środek i na ile był bezpieczny, to musimy to napisać, efekt był… pchli trup słał się gęsto…

Producenci prześcigają się w pomysłach i proponują produkty w różnych formach tj. szampony, pudry, środki do rozpryskiwania w aerozolu, pianki, roztwory do miejscowego nakrapiania typu spot-on, obroże, a nawet podawane doustnie tabletki. Do tego, co bardziej ekologiczni przekonują o mocy i skuteczności całej gamy produktów naturalnych (np. wybrane zioła i olejki eteryczne). Jedne produkty charakteryzują się natychmiastowym i przedłużonym działaniem, drugie mają właściwości odstraszające nieproszonych gości, a jeszcze inne działają szybko i skutecznie, ale nie zapewniają długotrwałej ochrony… Wybór może być faktycznie trudny, szczególnie jeśli nigdy wcześniej nie miało się do czynienia z pchłami. Poniżej prezentujemy, krótką charakterystykę dostępnych form produktów o działaniu pasożytobójczym.

Szampon o właściwościach pasożytobójczych

jest roztworem wodnym zawierającym głównie substancje powierzchniowo czynne (właściwe myjące) i określoną substancję czynną (działającą na kleszcze) oraz dodatkowo jego skuteczność, bądź też atrakcyjność może być urozmaicona dodaniem barwnika, substancji zapachowej, bakteriostatycznej, wyciągów ziołowych, stabilizatorów itd. Przeznaczony jest do natychmiastowego i zewnętrznego zwalczania pasożytów przebywających na skórze i sierści zwierzęcia. Znajdująca się w jego składzie substancja czynna (działająca na pchły) ma możliwość działania destrukcyjnie na pasożyty tylko w czasie przebywania preparatu na skórze i sierści psa. Wszystkie czynności związane z zastosowaniem produktu powinny być wykonywane z dala od twarzy i w rękawiczkach jednorazowych. W zależności od instrukcji i wymogów producenta, szampon w stanie rozcieńczonym (lub nie) powinien być równomiernie rozprowadzony na uprzednio zmoczonym wodą psie (z pominięciem okolic wrażliwych tj. oczu, nosa, warg, wnętrza uszu), aż do osiągnięcia piany i pozostawiony na skórze oraz sierści przez określony czas (zwykle krótki: 5-15 minut). Po upływie wymaganego czasu produkt należy obficie spłukać letnią wodą. W trakcie przeprowadzania zabiegu odpchlenia należy pilnować, by pies nie lizał się. Aby zmaksymalizować działanie produktu należy bezwzględnie przestrzegać instrukcji użycia. Nie należy stosować tego rodzaju produktu u psów uczulonych na substancję biologicznie czynną (działającą na pchły) wchodzącą w skład danego szamponu, z podrażnieniami skóry i ranami. Niestety po spłukaniu szamponu z psa, usuwamy też substancję biologicznie czynną i mimo iż uda nam się psa odpchlić, to nadal jest on narażony na infestację pchłami. W sprzyjających okolicznościach pchły mogą ponownie zaatakować psa w ciągu zaledwie kilku dni. W praktyce, jeśli chcielibyśmy uchronić psa przed ponowną infestacją pchłami, to musielibyśmy stosować szampon raz na 10-14 dni, co nie jest ani wygodnym, ani zalecanym sposobem walki z tymi ektopasożytami. Zastosowanie szamponu ma sens jedynie w przypadkach doraźnych. Aby w sposób ciągły chronić psa przed pchłami, będziemy musieli użyć dodatkowego środka o przedłużonym działaniu, który zabezpieczy go przed ponowną inwazją pcheł. Ponieważ niektóre substancje czynne zawarte w różnych produktach mogą wchodzić w niepożądane reakcje, to dobór i łączenie produktów powinno się odbyć pod nadzorem lekarza weterynarii. Szampony pasożytobójcze mogą prowadzić do podrażnień skóry, zapalenia spojówek, a w razie połknięcia mogą występować objawy zatrucia, o różnym stopniu nasilenia – uzależnione od rodzaju substancji czynnej, substancji myjących, dodatkowych i ilości spożytego przez psa szamponu.

Zasypka o właściwościach pasożytobójczych (puder)

składa się głównie z talku farmaceutycznego z naniesioną na jego powierzchnię substancją biologicznie czynną (działającą na pchły) oraz dodatków ułatwiających rozprowadzenie i poprawiających przyczepność do sierści. Przeznaczona jest do natychmiastowego i zewnętrznego zwalczania pasożytów na skórze i w sierści psów. Znajdująca się w jej składzie substancja biologicznie czynna ma możliwość działania destrukcyjnie na pasożyty tylko w czasie przebywania preparatu na skórze i sierści psa. Wszystkie czynności związane z zastosowaniem produktu powinny być wykonywane z dala od twarzy i w rękawiczkach jednorazowych. W zależności od instrukcji i wymogów producenta, zasypkę stosujemy napylając ją równomiernie na całej powierzchni ciała psa z pominięciem pyska. Przy pudrowaniu nie wolno dopuszczać do przedostawania się zasypki do dróg oddechowych oraz do oczu i innych naturalnych otworów ciała psa. Po upływie wymaganego czasu (zwykle krótki: 5-15 minut) należy przejrzeć ciało psa i usunąć mechanicznie np. wyczesując psa martwe pchły. W trakcie przeprowadzania zabiegu odpchlenia należy pilnować, by pies nie lizał się. Aby zmaksymalizować działanie produktu należy bezwzględnie przestrzegać instrukcji użycia. Nie należy stosować tego rodzaju produktu u psów uczulonych na substancję biologicznie czynną (działającą na pchły) wchodzącą w skład danej zasypki, z podrażnieniami skóry i ranami. Niestety, zasypka, podobnie jak szampon o właściwościach pasożytobójczych, nie zapewnia dłuższej ochrony i jej działanie jest krótkotrwałe. Pies zostanie odpchlony, ale nadal jest narażony na inwazję pcheł. W sprzyjających okolicznościach pchły mogą ponownie zaatakować psa w ciągu zaledwie kilku dni. W praktyce, jeśli chcielibyśmy uchronić psa przed ponowną infestacją pchłami, to musielibyśmy stosować zasypkę raz na 10-14 dni, co nie jest ani wygodnym, ani zalecanym sposobem walki z tymi ektopasożytami. Zastosowanie zasypki ma sens jedynie w przypadkach doraźnych. Aby w sposób ciągły chronić psa przed pchłami, będziemy musieli użyć dodatkowego środka o przedłużonym działaniu, który zabezpieczy go przed ponowną inwazją pcheł. Ponieważ niektóre substancje czynne zawarte w różnych produktach mogą wchodzić w niepożądane reakcje, to dobór i łączenie produktów powinno się odbyć pod nadzorem lekarza weterynarii. Zasypki o charakterze pasożytobójczym mogą prowadzić do podrażnień skóry, zapalenia spojówek, a w razie połknięcia lub dostania się produktu do dróg oddechowych, mogą występować objawy zatrucia, o różnym stopniu nasilenia – uzależnionym od rodzaju substancji czynnej, substancji dodatkowych i ilości spożytego lub wprowadzonego przez drogi oddechowe proszku.

Obroża o właściwościach pasożytobójczych

to najczęściej dość cienki pasek wykonany z tworzywa sztucznego, zawierający zainkludowaną w zmiękczonym polichlorku winylu substancję czynną (działającą na pchły). Przeznaczona jest ona do zewnętrznego zwalczania pasożytów na skórze oraz w sierści psów i charakteryzuje się przedłużonym działaniem. Produkt należy wyjąć z opakowania i założyć na szyję psa. W działaniu obroży wykorzystuje się zjawisko tzw. „wypacania”, jakie występuje w zmiękczonym PCW. Polega ono na powolnym wydzielaniu się na powierzchnię tworzywa zainkludowanej w nim substancji. Zatem obroża pasożytobójcza pełni rolę magazynu substancji biologicznie czynnej, który wydziela na powierzchnię niewielką jej ilość, wystarczającą, by zabić pasożyty, jednak zbyt małą by zaszkodzić zwierzęciu lub człowiekowi. Ponieważ proces ten zachodzi w sposób ciągły, to obroża może wykazywać skuteczność nawet przez wiele miesięcy. Aby zmaksymalizować działanie produktu należy bezwzględnie przestrzegać instrukcji użycia. Nie należy stosować tego rodzaju produktu u psów uczulonych na substancję biologicznie czynną (działającą na pchły) wchodzącą w skład danej obroży, z podrażnieniami skóry i ranami. Obroża powinna być dobrana do wielkości i wagi psa. Warto również wiedzieć, iż w przypadku psów ras dużych i na dokładkę długowłosych, skuteczność samej obroży może nie być wystarczająca i utrzymanie pełnej ochrony będzie wymagało okresowego stosowania dodatkowego środka pasożytobójczego, działającego na pchły np. szamponu lub zasypki. Ponieważ niektóre substancje czynne zawarte w różnych produktach mogą wchodzić w niepożądane reakcje, to dobór i łączenie produktów powinno odbyć się pod nadzorem lekarza weterynarii. Obroże pasożytobójcze mogą prowadzić do podrażnień skóry, a przypadkowe pogryzienie i zjedzenie obroży grozi zatruciem, o różnym stopniu nasilenia – uzależnionym od rodzaju substancji czynnej, substancji dodatkowych i ilości spożytej przez psa obroży. Obroża może być wygodnym rozwiązaniem i środkiem zapewniającym dobrą ochronę przed pchłami, o ile jest dobrze tolerowana przez psa, który przebywa w środowisku, gdzie ryzyko styczności z pchłami nie jest duże i/lub jej stosowanie będzie prewencyjnie uzupełnianie dodatkowym środkiem działającym na pchły.

Preparat o właściwościach pasożytobójczych (roztwór do rozpylania)

współczesny przemysł oferuje również szeroką gamę produktów, które dostępne są w formie różnych roztworów do rozpylania lub natryskiwania na skórę i sierść psów. Na rynku dostępne są preparaty w postaci aerozoli (znanych również jako spraye) i preparaty ciekłe dostępne w formie tzw. atomizera.

Aerozole stanowią układ koloidowy, w którym fazą rozpraszającą jest gaz, a fazą rozproszoną ciecz lub ciało stałe. Aerozol stosowany w lecznictwie weterynaryjnym zbudowany jest z pojemnika odpornego na wysokie ciśnienie i zaworu rozpylającego, w którym umieszczony jest produkt leczniczy. Dozowanie preparatu zawartego w pojemniku ma charakter ciągły. W zależności od produktu i producenta produkt zwarty w pojemniku może mieć charakter roztworu, emulsji, zawiesiny lub proszku zmikronizowanego. Odpowiednio przygotowany produkt, w skład którego wchodzi substancja czynna (działająca na pchły), substancje pomocnicze (rozpuszczalnik lub substancja nośnikowa, substancje korygujące odczyn, zwiększające lepkość, środki konserwujące, zapachowe itp.) oraz gaz wytłaczający (tzw. propelent) umieszczane są w pojemniku pod odpowiednim ciśnieniem. Wlot do takiego pojemnika zamyka szczelny zawór. W momencie naciśnięcia przycisku otwiera się zawór i otwór u wylotu dyszy, a wysokie ciśnienie wypycha zawartość opakowania na zewnątrz. Ostatecznie a o uzyskanym efekcie rozpylenia decyduje zastosowana w opakowaniu głowica rozpryskowa.

Natomiast atomizer, to taka nieco uproszczona wersja aerozolu tzn. produkt w formie roztworu płynnego zawierającego substancję czynną (działającą na pchły) i substancje pomocnicze (rozpuszczalnik i/lub nośnik, dodatki zapachowe, barwnik, konserwanty itp.) umieszczany jest w jakimkolwiek opakowaniu, które zostaje połączone z pompką rozpylającą (atomizerem). Atomizer działa na zasadzie pompy ssącej zawierającej dwa zawory jednokierunkowe. W momencie dwukrotnego naciśnięcia przycisku płyn pompowany jest z opakowania przez umieszczoną w nim rurkę do pierwszego zaworu, a następnie do drugiego i w wyniku chwilowo wytworzonego ciśnienia, wyprowadzany jest na zewnątrz przez dyszę rozpylającą. Ostatecznie a o uzyskanym efekcie rozpylenia decyduje zastosowana w opakowaniu głowica rozpryskowa. Produkty dostępne w formie atomizera nie potrzebują więc odpornych na wysokie ciśnienie wewnętrzne pojemników i nie zawierają specjalnie dodawanych gazów nośnych.

Zarówno produkty dostępne w formie aerozolu, jak i atomizera przeznaczone są do zewnętrznego i długotrwałego zwalczania pasożytów na skórze i w sierści psów. W zależności od instrukcji i wymogów producenta odpowiednią ilość preparatu (zwykle kilka psiknięć w ilości uzależnionej od wagi psa) należy nanieść na skórę psa (z pominięciem miejsc wrażliwych tj. oczu, nosa, warg i ran). Pojemnik z produktem należy trzymać w określonej instrukcją użytkowania odległości od skóry psa. Sierść powinna być partiami rozgarniana, a strumień zawierający produkt powinien być nanoszony w kierunku od skóry do końca włosów. Preparat powinien być równomiernie naniesiony na całą powierzchnię ciała psa, a następnie można psa przeczesać lub produkt wmasować, co ułatwi jego rozprowadzenie. Po skończeniu zabiegu aplikacji produktu pies powinien być pozostawiony do wyschnięcia. W trakcie przeprowadzania zabiegu nanoszenia produktu na psa, należy pilnować, by pies nie lizał się. Aby zmaksymalizować działanie produktu należy bezwzględnie przestrzegać instrukcji użycia. Nie należy stosować tego rodzaju produktu u psów uczulonych na substancję biologicznie czynną (działającą na kleszcze) wchodzącą w skład danego produktu, z podrażnieniami skóry i ranami. Przy stosowaniu produktów z tej serii należy zachować szczególną ostrożność. Pojemniki ciśnieniowe oraz te produkty, które w swoim składzie zawierają różne gazy wytłaczające i/lub rozpuszczalniki alkoholowe są łatwopalne i należy je trzymać oraz używać z dala od źródeł ciepła i ognia. Wszystkie czynności związane z zastosowaniem produktu powinny być wykonywane z dala od twarzy i w rękawiczkach jednorazowych. Preparat powinien być aplikowany w dobrze wentylowanym pomieszczeniu (lub na powietrzu) i najlepiej w porze wieczornej, tak by pies nie był przez kilka godzin głaskany. Preparaty do rozpylania na psie mają tą zaletę, iż większość z nich zawiera w swoim składzie substancję biologicznie czynną (działającą na pchły), która rozprasza się w naturalnej warstwie tłuszczowo-łojowej powłok skórnych zwierzęcia, gromadząc się jednocześnie w gruczołach łojowych i mieszkach włosowych skóry. Stamtąd, przez okres kilku tygodni, w sposób naturalny preparat jest wydzielany wraz z łojem, co pozwala zwalczyć bieżącą inwazję kpcheł, a także pies jest w sposób ciągły chroniony przed możliwością złapania kolejnych pcheł. Niewątpliwą zaletą tego typu preparatów jest również ich wodoodporność. W międzyczasie psa można kąpać i kąpiele nie będą miały większego wpływu na skuteczność preparatu. Aby jednak preparaty tego typu zadziałały prawidłowo i zapewniły maksymalną ochronę, to należy pamiętać, by zwykle na 2 dni przed i 2 dni po zastosowaniu preparatu nie kąpać psa!. Te ograniczenia wynikają z zaburzeń podczas rozprzestrzeniania się warstwy tłuszczowo-łojowej w kontakcie z wodą. Okres działania jest uzależniony od producenta danego preparatu i może wynieść od 4 do 8 tygodni. Nieco trudności może nastręczać prawidłowe dozowanie produktu, które najczęściej przewiduje określoną w mililitrach na kilogram masy ciała psa ilość preparatu, którą trzeba na psa nanieść. W instrukcji podawana jest informacja ile należy zastosować mililitrów preparatu na kilogram masy ciała psa oraz ile jednorazowych psiknięć równoważy tą wielkość. W praktyce psa trzeba zważyć, a następnie zastosować kilka prostych obliczeń matematycznych.

Prawidłowe zastosowanie tego rodzaju produktu zapewnia trwałą ochronę przed infestacją pchłami i nie wymaga stosowania dodatkowych środków. Produkty pasożytobójcze dostępne w formie do rozpylania mogą prowadzić do podrażnień skóry, a w razie połknięcia lub dostania się produktu do dróg oddechowych, mogą występować objawy zatrucia, o różnym stopniu nasilenia – uzależnionym od rodzaju substancji czynnej, substancji dodatkowych i ilości spożytego lub wprowadzonego przez drogi oddechowe produktu.

Preparat o właściwościach pasożytobójczych (postać do nakrapiania typu krople spot-on, tubki, pipetki, saszetki)

jest to postać płynna odpowiednio skomponowanej mieszanki zawierającej substancję biologicznie czynną (działającą na pchły) i substancje pomocnicze. Całość zamknięta jest w specjalnie dobranej plastikowej tubce, saszetce lub pipecie. W każdym opakowaniu znajduje się odmierzona ilość produktu z odpowiednią zawartością (stężeniem) substancji czynnej. Tubki, saszetki lub pipetki pakowane są do opakowań zbiorczych i w zależności od przeznaczenia tj. wielkości i wagi psa mogą być dostępne pojedynczo lub po kilka sztuk. Dobór i ilość używanych jednorazowo tubek zależeć będzie od wagi psa, stąd też powinien on być uprzednio zważony. Preparaty do nakrapiania są przeznaczone do zewnętrznego i długotrwałego zwalczania pasożytów na skórze i w sierści psów. W tego typu produktach mogą być stosowane dwa rodzaje substancji czynnej: jedna rozprzestrzeniająca się po ciele zwierzęcia dzięki procesowi zwanemu translokacją, a druga mająca zdolność przenikania do krwioobiegu. W pierwszym przypadku po zaaplikowaniu produktu, substancja czynna rozprasza się stopniowo (dyfunduje) w naturalnej warstwie tłuszczowo-łojowej powłok skórnych zwierzęcia, gromadząc się jednocześnie w gruczołach łojowych i mieszkach włosowych skóry. Stąd wydostaje się wraz z łojem na powierzchnię skóry. Tworzy „otoczkę” na ciele, która utrudnia swobodne żerowanie pasożytom i unieszkodliwia je w momencie bezpośredniego kontaktu ze skórą lub sierścią psa. Drugi rodzaj substancji czynnej kumuluje się we krwi psa. Pasożyt w momencie próby żerowania pobiera krew wraz z czynną substancją, która jest dla niego toksyczna i pasożyt ginie. Produkt opakowany w tubkę, saszetkę lub pipetkę wystarczy w wyznaczonym miejscu otworzyć i można w wygodny sposób zawartość opakowania zaaplikować bezpośrednio na skórę psa – zgodnie z instrukcją użytkowania – w wybranych miejscach. W przypadku psów małych zwykle wystarczy jednorazowa aplikacja produktu między łopatkami, a u psów większych i cięższych zaleca się równomierne rozprowadzenie produktu wzdłuż linii kręgosłupa, od karku po nasadę ogona. Po skończeniu zabiegu nanoszenia produktu pies powinien być pozostawiony do wyschnięcia. W trakcie przeprowadzania zabiegu nanoszenia produktu na psa, należy pilnować, by pies nie lizał się. Aby zmaksymalizować działanie produktu należy bezwzględnie przestrzegać instrukcji użycia. Nie należy stosować tego rodzaju produktu u psów uczulonych na substancję biologicznie czynną (działającą na pchły) wchodzącą w skład danego produktu, z podrażnieniami skóry i ranami. Wszystkie czynności związane z zastosowaniem produktu powinny być  wykonywane z dala od twarzy i w rękawiczkach jednorazowych. Preparat powinien być aplikowany w dobrze wentylowanym pomieszczeniu (lub na powietrzu) i najlepiej w porze wieczornej, tak by pies nie był przez kilka godzin głaskany.

Preparaty tego typu mają tą zaletę, iż każde opakowanie zawiera określoną ilość produktu i nie musimy się zastanawiać ile musimy go nanieść na psa, a ponadto działają długoterminowo i umożliwiają, nie tylko zwalczenie obecnych na psie pasożytów, ale również nie dopuszczają do ich ponownego zagnieżdżenia się na ciele psa przez dłuższy czas. Ostateczny okres działania jest uzależniony od producenta danego preparatu i może wynieść od 4 do 12 tygodni. Niewątpliwym atutem tego typu preparatów jest również ich wodoodporność. W międzyczasie psa można kąpać i kąpiele nie będą miały większego wpływu na skuteczność preparatu. Aby jednak preparaty tego typu zadziałały prawidłowo i zapewniły maksymalną ochronę, to należy pamiętać, by na 2 dni przed i 2 dni po zastosowaniu preparatu nie kąpać psa!. Te ograniczenia wynikają z zaburzeń podczas rozprzestrzeniania się warstwy tłuszczowo-łojowej w kontakcie z wodą. Prawidłowe zastosowanie tego rodzaju produktu zapewnia trwałą ochronę przed infestacją pchłami i nie wymaga stosowania dodatkowych środków. Produkty pasożytobójcze dostępne w formie do nakrapiania mogą prowadzić do podrażnień skóry, a połknięcie produktu grozi zatruciem, o różnym stopniu nasilenia – uzależnionym od rodzaju substancji czynnej, substancji dodatkowych i ilości spożytego produktu.

Tabletki do stosowania doustnego zawierające środek pasożytobójczy

ostatnie innowacje z zakresu medycyny weterynaryjnej oferują produkty na pasożyty zewnętrzne, które przełamują dotychczasowe schematy i mogą być stosowane wewnętrznie tzn. ich zastosowanie polega na podaniu psu doustnie wygodniej w użyciu tabletki. Każda tabletka składa się z odpowiedniej dawki substancji czynnej (działającej na pchły), a do tego zawiera składniki dodatkowe i substancje pomocnicze m.in. smakowe uatrakcyjniające pobieranie tabletki przez psa. Przed zakupem odpowiedniego preparatu należy jednak zważyć psa, ponieważ produkt sprzedawany jest w postaci pojedynczych tabletek do jednorazowego zastosowania, a każda tabletka zawiera ustaloną ilość substancji czynnej (działającej na pchły), którą należy dobrać zgodnie z wagą psa. Tabletkę podaje się wraz z posiłkiem. Szybkość przejścia substancji czynnej do krwioobiegu oraz czas jej utrzymywania się w organizmie uzależniony jest od jej określonego rodzaju. Nitenpyram obecny jest we krwi już po 15 minutach, jednak okres jego trwania wynosi tylko 24-48 h, stąd też produkty z tą substancją czynną wykorzystywane są tylko do jednorazowego i natychmiastowego zwalczania inwazji dorosłych osobników pcheł, a działanie długotrwałe musi być uzupełnione innym produktem. Tabletki zawierające lufenuron, nie zabijają dorosłych pcheł, ale poprzez blokowanie i przerywanie cyklu rozwojowego pcheł ograniczają ich populację na psie i w środowisku jego bytowania. Substancja utrzymuje się we krwi przez miesiąc. Bardzo często, by zapewnić długotrwałą i kompleksową ochronę producenci zalecają łączenie tabletek zawierających te dwie ww. substancje czynne. Najnowocześniejsze substancje czynne używane w nowej generacji tabletek przeznaczonych do żucia docierają do krwi w ciągu kilku godzin i utrzymują się w organizmie przez kilka tygodni (w zależności od producenta od 4 do nawet 12 tygodni), zapewniając w tym czasie aktywną ochronę przed pasożytami. Pasożyty giną w trakcie pobierania krwi żywiciela. Jednak, aby osiągnąć efekt pasożytobójczy substancji czynnej, pasożyt musi spożyć pewną dawkę krwi żywiciela. Dotychczas nie przeprowadzono badań, które potwierdziłby, czy w takiej sytuacji unieszkodliwienie (zabicie pasożyta) jest na tyle szybkie, że pies jest również chroniony przed możliwością transmisji różnych czynników chorobotwórczych, przenoszonych przez pchły, co może na chwilę obecną stanowić pewien minus stosowania tego rodzaju środka pasożytobójczego. Poza tym mankamentem, produkty dostępne w tej najnowszej formie posiadają wiele zalet:

  • łatwy sposób podania;

  • odpowiednio dobrana dawka;

  • szybkość działania;

  • długotrwała ochrona;

  • wodoodporność;

  • brak bezpośredniego kontaktu substancji czynnej ze środowiskiem zewnętrznym;

  • odpowiednia tolerancja na substancję czynną i wysokie jej bezpieczeństwo dla samego psa, ludzi i otoczenia.

Prowadzone badania nad bezpieczeństwem stosowania ww. produktów do użytku wewnętrznego wykazały, iż w odpowiednio dobranej dawce terapeutycznej są one dobrze tolerowane przez psy. Czasami po podaniu preparatu mogą wystąpić przejściowe i łagodne wymioty, biegunki, ślinotok, czy brak apetytu. Można zatem przyjąć, że tego typu środki są aktualnie najnowocześniejsze i dzięki wielu zaletom będą stanowić przyszłość w zwalczaniu pasożytów zewnętrznych.

Niestety samo unicestwienie pasożytów na psie, to dopiero początek walki. Pchły dorosłe które usuniemy z psa stanowią zaledwie wierzchołek „góry lodowej” wszystkich pasożytów bytujących w środowisku życia psa, czyli jakby nie patrzeć jego i naszym domu, ogrodzie i samochodzie (o zgrozo!). Znajdowane na psie pchły dorosłe stanowią bowiem jedynie 5% wszystkich pozostałych form rozwojowych pasożyta. Gdzie w takim układzie podziało się pozostałe 95%? Przytłaczająca większość owadów dorosłych, jaj, larw i poczwarek znajduje się skrzętnie ukryta w domowych zakamarkach. Niestety, ale czym, mamy starszy dom, który na dokładkę wykończony i wyposażony jest w sposób tradycyjny, tym mamy większe szanse na to, że jeśli nasz pies przywlecze skądś pchły, to ich wytępienie z domu będzie utrudnione. Co lubią pchły i ich różne stadia rozwojowe? Przede wszystkim musimy pamiętać, że do rozwoju pchły potrzebują optymalnych warunków tj. ciepła, ale bez bezpośredniego dostępu promieni słonecznych (21-32°C), wilgoci – nie mniejszej niż 50% (optymalnie 75%) i źródła pożywienia (odchody dorosłych osobników pcheł i martwa materia organiczna). Nie trudno zatem zgadnąć, że o ile jaja spadną z psa tam, gdzie się on otrzepie, czyli w przypadkowe miejsca, tak już larwy zaraz po wykluciu będą chować się w miejscach, które mogą im takie warunki zapewnić. Gdzie?

  • szpary w podłodze;

  • szczeliny w listwach przypodłogowych i progach;

  • pęknięcia w ścianach;

  • odstępy między listwami boazerii;

  • pod dywanem, wykładziną, chodnikiem, wycieraczką oraz we włosiu tychże rzeczy;

  • między i pod meblami;

  • pod zasłonami i kotarami;

  • pomiędzy kwiatami doniczkowymi i w ziemi;

  • w obiciach materiałowych kanap, foteli, wersalek;

  • pod i w różnych zakamarkach łóżka oraz materaca;

  • w pościeli, kołdrach, poduszkach, jaśkach;

  • w kocach, pledach i narzutach;

  • w legowisku i klatce transportowej psa.

Dodatkowo osoby, które często z psem podróżują samochodem muszą być przygotowane na to, że różne stadia rozwojowe pcheł mogą znajdować się we wnętrzu samochodu. Pchły mogą bytować w tapicerce samochodowej (głównie tej wykonanej z materiałów), pomiędzy siedzeniami, w bagażniku, na podłodze i w różnych innych zakamarkach.

Walkę z pchłami należy prowadzić dwutorowo: po pierwsze trzeba zwalczyć inwazję na psie (a jeśli posiadamy jeszcze inne zwierzęta futerkowe np. kota, fretkę, królika, szynszylę, szczura, myszki, świnkę morską, chomika… to na nich oczywiście też) i zabezpieczyć go (lub wszystkie przebywające w domu zwierzęta) przed możliwością złapania kolejnych pasożytów, a po drugie trzeba wyeliminować pasożyty i ich wszystkie formy rozwojowe z mieszkania i ewentualnie samochodu. Dlaczego jest to tak istotne? Jak podają skrzętnie wyliczone statystyki dostrzeżenie ledwie 6 pcheł na zwierzęciu, oznacza obecność 300 innych w jego otoczeniu! Jak skutecznie walczyć z pchłami? Z psem (i innymi zwierzakami) sprawa prosta. Nabywamy odpowiedni środek stosujemy wg instrukcji i po kilkunastu godzinach nasz pies żegna się z intruzami. Po udanym zabiegu odpchlenia (z zachowaniem bezpiecznego odstępu czasu) wystarczy porządna kąpiel i staranne wyczesanie pozostałości po pchłach z sierści psa. Pamiętajmy, by zastosować środek o przedłużonym działaniu, tak by nie tylko zwalczyć szkodniki, ale jeszcze uniemożliwić im powrót na psa. Dodatkowo stosując kilka naturalnych środków i tricków możemy sprawić, by nasz zwierzak paskudnie pachniał (oczywiście wg kryteriów oceny atrakcyjności zapachów przez pchły) i kompletnie im nie smakował… Tak, właśnie, tak… każda pchła, która się jeszcze plącze po środowisku bytowania psa i wpadnie na pomysł, by go dopaść, powinna po zetknięciu się z jego sierścią, skórą, czy krwią pomyśleć… „fuj, co za ohyda!”. Jednym ze sposobów na uzyskanie tego odrażającego dla pcheł zapachu i/lub smaku jest zastosowanie po kąpieli płukanki (bez spłukiwania) z octu (szklanka octu rozcieńczona w 4 litrach wody). Dodatkowo możemy zadziałać „od wewnątrz” tzn. codziennie dodajemy jedną łyżkę stołową octu jabłkowego do wody pitnej (jeśli pies toleruje zapach/smak octu i będzie pił taką wodę) i/lub urozmaicamy posiłek odrobiną drożdży piwnych – o ile pies nie ma na nie uczulenia (w sklepach zoologicznych dostępne są również wygodne w użyciu gotowe tabletki). Niektórzy zalecają też regularne stosowanie niedużych ilości świeżego czosnku (w sklepach zoologicznych dostępne są również wygodne w użyciu gotowe tabletki), ale ze względu na liczne kontrowersje krążące wokół toksyczności tej rośliny dla psów, jej podawanie psu powinno być starannie przemyślane. Zawarte w occie, drożdżach i czosnku substancje czynne, uwalniają się przez skórę psa i sprawią, że raczej nie znajdziemy na psie pchlich amatorek ekstremalnych wrażeń… Jak widać, na prawdę niewiele trzeba, by uczynić z psa mało atrakcyjny obiekt zainteresowań dla pcheł…

Skuteczne odpchlenie psa, to z pewnością powód do radości. W końcu, koniec swędzenia i nerwowego drapania… pies szczęśliwy, a my możemy nieco odsapnąć… w tym miejscu się zatrzymamy i śmiało napiszemy, iż popadanie w euforię na tym etapie nie jest wskazane. Dlaczego? Przyroda tak to wszystko urządziła, iż nie ma w niej miejsca na próżnię… jeśli zatem odebraliśmy pchłom żywiciela, to pchły, nie będą wybrzydzać i przeniosą się na inną dostępną stołówkę… musimy się zatem liczyć z tym, że wygłodniałe mogą zacząć kąsać nas (oh, nie…). Dlatego też przy odpchlenie psa musi iść w parze z jednoczesnym unicestwieniem pcheł w naszym najbliższym otoczeniu…

O ile szybko uda nam się usunąć pchły z psa, tak nieco więcej pracy będzie nas czekać w środowisku bytowania psa, czyli też i naszym. Warto na spokojnie rozejrzeć się po domu i zrobić sobie listę miejsc, które nieproszeni goście mogli w pierwszej kolejności opanować. Mając na uwadze fakt, że pasożytom nie sprzyja bardzo niska i skrajnie wysoka temperatura, oraz bezpośrednie światło słoneczne, całkowite środowisko wodne i niska wilgotność, to możemy te warunki dodatkowo wykorzystać w walce z nimi. Zanim jednak rozprawimy się z intruzami musimy zaopatrzyć się w odpowiednie środki czyszczące, które nam to zadanie ułatwią. Oczywiście na rynku mamy dostępną całą gamę zwykłych środków czystości i gotowych preparatów owadobójczych (chemicznych lub ekologicznych). Do tego nasze babcie, a i wiele dostępnych poradników, przekonuje nas o magii naturalnych produktów, które swoimi właściwościami przyczyniają się do unicestwiania i/lub odstraszania nieproszonych gości. Mądrość ludu mówi: po chemię zawsze zdążysz sięgnąć… stąd też walkę z tymi wyjątkowo upierdliwymi stworzonkami możemy rozpocząć od naturalnych środków. Kupujemy gotowy produkt z serii „ekologiczny” lub przy odrobinie chęci przygotowujemy taki preparat sami. Po co warto sięgnąć? Pchły zdecydowanie nie lubią ostrych zapachów i substancji wydzielanych przez pewne zioła (np. lawendę, miętę polną, rutę, rozmaryn, majeranek, wrotycz pospolity), olejki eteryczne (np. miętowy, eukaliptusowy, z drzewa herbacianego, lawendowy, geraniowy, cytronelowy, szałwiowy, tymiankowy, goździkowy) oraz cytrynę i ocet. Na ich bazie można przygotować różne roztwory, które mogą posłużyć za preparaty dezynfekujące i odstraszające owady.

Zwolennicy ciężkiego oręża powinni pamiętać, że skuteczny produkt owadobójczy, to taki, który będzie w swym składzie posiadał substancję, nie tylko zabijającą pchły, ale także wpływającą na procesy rozrodcze i rozwojowe poszczególnych stadiów rozwojowych pcheł. W ten sposób środek, nie tylko uśmierci dorosłe osobniki, ale także uniemożliwi prawidłowy rozwój jaj, larw czy poczwarek. Te ostatnie są wyjątkowo odporne na niekorzystne warunki środowiskowe i ich zniszczenie będzie wymagało największych nakładów pracy. Ponadto wybór środka nie powinien być przypadkowy. Cóż, chemia ma to do siebie, że na jedno pomoże, a na drugie zaszkodzi… dlatego też polecamy uwadze takie środki, które będą skuteczne, a zarazem będą wyrządzać, jak najmniejsze szkody w środowisku naturalnym i oczywiście będą w miarę bezpieczne dla człowieka i innych zwierząt domowych. Szczególną ostrożność w doborze preparatu powinniśmy zachować w sytuacji, gdy w domu są małe dzieci, gryzonie, płazy, gady, ptaki i ryby. Właściciele towarzystwa psio-kociego powinni też wiedzieć, że niektóre z substancji owadobójczych np. permetryna, flumetryna i propoksur, nie przeszkadzają psom, za to są toksyczne dla kotów.

Jak już zrobimy listę potencjalnie zagrożonych miejsc i zaopatrzymy się w odpowiednie preparaty czyszczące, dezynfekujące i owadobójcze, to czas na wielkie porządki. Tak! dosłownie czeka nas mega sprzątanie i pranie. W pierwszej kolejności należy zdezynfekować i wyprać posłanie psa (a jeszcze lepiej wyrzucić je i nabyć nowe), wszelkie koce, pledy, powłoczki pościelowe, kotary, firany i zasłony. Warto jednak pamiętać, że  o ile dorosłe osobniki pcheł w wodzie topią się szybko, tak jaja i poczwarki giną dopiero w temperaturze 45°C, stąd też skuteczne, pranie, to pranie w temperaturze, co najmniej 60°C (niestety, nie wszystko w tak wysokiej temperaturze można prać). Właściciele pralko-suszarek lub samych suszarek koniecznie powinni skończone pranie wysuszyć. W zimie i w upalne dni możemy dodatkowo zastosować „zewnętrzne kąpiele i wietrzenie”… nasze koce, pledy, firany, zasłony, posłanie psa, kołdry, poduszki, jaśki, chodniki, dywany, a nawet materac i co tam nam jeszcze wpadnie do głowy… warto wynieść na zewnątrz, porządnie wytrzepać i „przemrozić” albo „ususzyć na słońcu”. Naszym sprzymierzeńcem w pozbywaniu się pasożytów będzie też odkurzacz. Jak wykazały badania, częste odkurzanie usuwa 15-20% larw i 32-59% jaj pcheł. I choć samo odkurzanie nie zlikwiduje wszystkich pasożytów, to jednak dość znacznie redukuje ich liczbę, pozbawia pozostałe w środowisku larwy pożywienia i przygotowuje porządkowane miejsca do zastosowania środków dezynfekujących, odstraszających lub owadobójczych. Odkurzając, szczególnie zwracajmy uwagę na wszelkie szpary, szczeliny w podłodze, pęknięcia w ścianach i różne zakamarki. Ze zdwojoną starannością należy odkurzać tapicerowane meble oraz dywan (pod dywanem też), wykładziny, chodniki i wycieraczki. Przeprowadzając mega sprzątanie właściciele piwnic, garażu, schowków i strychów nie powinni o nich zapominać, tam też trzeba będzie posprzątać… Ponieważ samo odkurzanie nie zabija insektów, to po każdym należy je zdezintegrować. Papierowy worek wymieniamy po każdym odkurzaniu, a zużyty niezwłocznie pakujemy do torebki foliowej, którą bardzo szczelnie zamykamy i wystawiamy na działanie promieni słonecznych i/lub mrozu, a następnie wyrzucamy do kosza znajdującego się poza domem. Jeżeli nasz odkurzacz zaopatrzony jest w materiałowy worek wielokrotnego użytku, to przed odkurzaniem spryskujemy go środkiem owadobójczym, a po skończonym odkurzaniu zawartość przenosimy do torebki foliowej, bardzo szczelnie zamykamy i taki pakuneczek wystawiamy na działanie promieni słonecznych i/lub mrozu, a potem wyrzucamy do kosza znajdującego się poza domem. Sam materiałowy worek z odkurzacza będzie wymagał uprania. Jeśli dysponujemy odkurzaczem wodnym, to do wody również można dodać ocet lub olejki eteryczne, a po odkurzaniu niezwłocznie wodę z całą zawartością wylewamy do toalety i obficie ją spłukujemy. Warto pamiętać, że bez względu na rodzaj odkurzacza czyszczeniu i dezynfekcji poddajemy też obecne w odkurzaczu filtry!. Walkę z pchłami może nam też ułatwić sól kuchenna i ziemia okrzemkowa. Oba produkty posiadają właściwości silnie absorbujące wilgoć, a więc na pchły, jaja i poczwarki będą działały wysuszająco. Wystarczy dokładnie pokryć jednym lub drugim produktem dywany, wykładziny, chodniki oraz wyznaczone miejsca bytowania pcheł i odczekać, co najmniej 8 h, po czym można je już usunąć (np. za pomocą odkurzacza). Jeśli pogoda sprzyja i mamy taką możliwość, to warto zamówić profesjonalne pranie dywanów i/lub wykładzin oraz parowe czyszczenie tapicerowanych mebli. Gruntownej dezynfekcji poddajemy też wszystkie psie przedmioty (miski, grzebienie, szczotki) włącznie z zabawkami – pluszowe można uprać w pralce, a pozostałe przedmioty należy starannie umyć i przetrzeć środkiem o właściwościach dezynfekcyjnych i/lub odstraszających insekty. Kwiatom doniczkowym serwujemy porządny prysznic, a przy ładnej pogodzie kilka godzin na świeżym powietrzu też nie powinno im zaszkodzić.

Na koniec naszych porządków możemy przygotować woreczki z odpowiednimi mieszankami suszonych ziół, które włożone do szaf, pozostawione na strychu, w garażu, czy piwnicy zapewnią ładną woń i przy okazji będą odstraszać pasożyty. W sklepach dostępne są również gotowe produkty o charakterze repelentów (odświeżacze powietrza, urządzenia emitujące ultradźwięki).

Sprzątanie i dezynfekcja samochodu powinna być przeprowadzona na wzór domowych porządków. Czeka nas porządne pranie/mycie wycieraczek, mycie wnętrza, dokładne odkurzanie, pranie tapicerki i ogólna dezynfekcja. Po wykonaniu tych czynności i przy podejrzeniu dużego zapchlenia, można zastosować środek owadobójczy. Na koniec montujemy środek odstraszający insekty (np. w postaci zapachowej przywieszki). Samochód powinien też być porządnie umyty z zewnątrz plus podwozie (tu pomoże nam profesjonalna myjnia). Warto też przez kilka dni zrezygnować z garażowania i parkować samochód pod tzw. chmurką. Wszelkie pchle niedobitki, które nie udało nam się wysprzątać powinny pod wpływem niekorzystnych temperatur i/lub słońca paść…

Uwaga! Gruntowne sprzątanie i pranie tylko wtedy przyniesie efekty, gdy czynności te będą wykonywane cyklicznie, przynajmniej przez kilka miesięcy. Nie ma co się oszukiwać… zdiagnozowanie intruzów na psie nie daje nam odpowiedzi na pytanie od kiedy pasożyty uprawiają taką sublokatorkę. Musimy więc założyć, że osobniki dorosłe zdążyły już się rozmnożyć, samice złożyły, jaja, a te przeszły kolejne stadia przeobrażenia i w gospodarstwie domowym możemy mieć zarówno osobniki dorosłe, jaja, larwy, jak i poczwarki. Już pisałam, że te ostatnie są niezwykle odporne na niekorzystne warunki i mogą w nich przetrwać nawet do 12-18 miesięcy… Dlatego jeśli chcemy, nie tylko zdziesiątkować szeregi wroga, ale go całkowicie pokonać, to musimy uzbroić się w cierpliwość. Odkurzanie, czym częściej, tym lepiej (minimum raz w tygodniu, optymalnie co najmniej dwa razy). Regularne pranie i dezynfekcja posłania psa (raz w tygodniu). Wycieranie kurzy, wietrzenie, wpuszczanie do domu promieni słonecznych… wszystkie te czynności muszą nam wejść w nawyk.

Usunęliśmy pasożyty z psa i uporaliśmy się z pchłami w domu, ale co z ogrodem? Niestety w przypadku środowiska zewnętrznego sprawa przedstawia się nieco gorzej… Otóż, jak do tej pory, nikomu nie udało się wynaleźć takiego środka, który byłby bezpieczny dla ludzi, roślin, ryb i organizmów wodnych oraz nieszkodliwy dla pożytecznych zwierząt bytujących w naszym ogrodzie, a przy okazji tępiłby pchły całkowicie… Do naszego ogrodu pchły zawlec może nie tylko nasz pies, ale wszędobylskie koty i dziko żyjące zwierzęta (np. lisy, jeże, wiewiórki, myszy, szczury, zające, kuny). Naszym sprzymierzeńcem w ograniczaniu populacji tych insektów w otoczeniu może być pogoda. W zimie problem praktycznie, nie istnieje, ale wiosną, latem i jesienią będzie nam ciężko stawić im czoła. Czy jednak od początku jesteśmy na straconej pozycji i walczymy z wiatrakami? Myślimy, że aż tak beznadziejnie nie jest. Jeśli nasz ogród i działka tego wymaga, to zacząć musimy od uporządkowania terenu. Wszystkie rzeczy należy posegregować i odłożyć na wyznaczone miejsce, a niepotrzebne wyrzucić. Trzeba też zabrać się za aktywne wytępienie i/lub doprowadzić do przepłoszenia z ogrodu drobnych ssaków, głównie jeży, małych gryzoni np. nornic, mysz, karczowników i (o fuj!) szczurów. Są one bowiem – niestety – gospodarzami i jednocześnie również roznosicielami pcheł. Trawę kosimy i to systematycznie, ale na wysokość nie mniejszą, niż 2 cm, bo właśnie taka minimalna wysokość umożliwia bytowanie w trawie naturalnych wrogów pcheł np. pająków, mrówek, chrząszczy, salamander, ropuch i pończoszników. Liście grabimy, patyki i gałęzie zbieramy, a wszystko razem palimy albo wyrzucamy na śmietnik. Altany i ogrodowe meble myjemy oraz dezynfekujemy, a miękkie siedziska pierzemy i/lub odkurzamy. Zaglądamy również pod tarasy i balkony. Jeśli mamy dla psa kojec i/lub budę ogrodową, to oczywiście te miejsca również poddajemy szczegółowemu sprzątaniu i dezynfekcji. Warto również zastanowić się nad architekturą krajobrazu naszego ogrodu. Jeśli chcielibyśmy ograniczyć do minimum występowanie pcheł w naszym ogrodzie, to powinniśmy zainteresować się ogrodem w wersji mocno minimalistycznej tj. pole krótko skoszonej trawy wystawione na działanie pełnego słońca… Oczywiście to tak trochę z przymrużeniem oka, bo to warunki dobre na pole golfowe, a w przydomowym ogródku hmm… chciałoby się jednak dobrze wypocząć i jeszcze nacieszyć oko ładnym widokiem… Czy można połączyć przyjemne z pożytecznym? Oczywiście zawsze można spróbować… W naszym ogrodzie możemy przewidzieć miejsce na rośliny, które będą cieszyć nasze oko, radować zmysł powonienia, a przy okazji skutecznie odstraszać pchły (np. dzika mięta, lawenda, rozmaryn, chryzantemy, wrotycz pospolity, orzech włoski, róże odmiany zapachowe). W niektórych krajach (np. USA) istnieje możliwość podjęcia naturalnej walki z larwami i poczwarkami pcheł w ogrodzie poprzez dosłowne zasiedlenie wybranych miejsc specjalnymi odmianami pożytecznych i owadobójczych nicieni Steinernema carpocapsae, które występują naturalnie w glebie na całym świecie i żerując rozprawiają się m.in. z larwami i poczwarkami pcheł. I chociaż nazwa „nicienie” może się nam źle kojarzyć, to akurat te są całkowicie bezpieczne dla człowieka oraz nie mają wpływu na inne ssaki, organizmy wodne, ptaki, gady i płazy. Na czym polega sekret tajnej broni tych nicieni? Otóż żyją one w symbiozie z wybranymi gram-ujemnymi proteobateriami z rodzaju Xenorhabdus i Photorhabdus należącymi do rodziny Enterobacteriaceae, które bytują w ich jelicie. W momencie ataku nicienia np. na larwę pchły, bakterie przechodzą do organizmu larwy i rozpoczynają produkcję immunomodulujących i toksycznych komponentów, które doprowadzają do śmierci larwy. Martwa larwa staje się źródłem pożywienia dla bakterii oraz biomasą odżywczą dla nowych form rozwojowych tego nicienia. W ten sposób zadowolony jest nicień, współżyjące z nim bakterie i oczywiście właściciel ogródka. Odpowiednie preparaty zawierające nicienie należy nanieść w formie oprysku, na wybrane miejsca i w zasadzie wystarczy tylko zaczekać, aż nowi lokatorzy ogrodu zaczną działać… A działają nader sprawnie, bo już w ciągu 24 h są w stanie unieszkodliwić do 90% napotkanych w środowisku larw.

[źródło http://www.swiatczarnegoteriera.republika.pl/a-zdrowie_choroby_pchly.html]

Pozdrawiam

Edyta

 

 

 

 

Zatrucie czekoladą u psa



Zatrucie czekoladą (metyloksantynami)

Na zatrucie czekoladą podatne są nie tylko psy. Dotyczy ono tak naprawdę większości hodowanych przez nas zwierząt domowych, w tym m.in. kotów, fretek, czy nawet papug. Jednakże większość z tych zwierząt czekoladą zwyczajnie nie jest zainteresowana. Koty nie są w stanie odbierać słodkiego smaku, co sprawia, że dla większości z nich czekolada jest raczej mało atrakcyjna.

Psy zdecydowanie doceniają smak wszelkich słodyczy. Nie jest to (poza wywoływaniem uśmiechów na twarzach szwajcarskich mistrzów) nic dobrego. Skłonności do pożerania słodyczy u ludzi mogą poskutkować co najwyżej koniecznością diety, u psów mogą być śmiertelne. A wszystkiemu winna jest substancja (alkaloid), obecna w czekoladzie i ziarnach kakaowca, znana nam pod nazwą teobrominy.

Czekolada jest źródłem trujących metyloksantyn w postaci teobrominy i kofeiny. Poza czekoladą metyloksantyny znajdziemy w różnego rodzaju tabletkach i napojach pobudzających, a także w kawie i herbacie. Teobromina jest bardziej niebezpieczna od kofeiny, ponieważ jest bardzo wolno wydalana z organizmu, więc po wchłonięciu z przewodu pokarmowego (w całości), ulega kumulacji, a objawy pojawiają się z opóźnieniem (po przekroczeniu dawki krytycznej).

Do zatrucia dochodzi najczęściej u psów, bardzo rzadko u kotów. Dla psów czekolada jest atrakcyjnym, niecodziennym kąskiem i mogą jej spożyć dużo w krótkim czasie, czyli zanim zdążymy zareagować. Większe ryzyko zatrucia istnieje u psów małych. Ma to bezpośredni związek z masą ciała – potrzeba dużo mniej czekolady lub innej substancji, aby wywołać zatrucie.

Dawki toksyczne:

Ilość metyloksantyn jest różna zależnie od produktu. Dla przykładu 30g (czyli około 1/3 tabliczki) czekolady mlecznej zawiera 45-60 mg teobrominy i 5-10 mg kofeiny, zaś taka sama ilość gorzkiej czekolady aż 400-450 mg teobrominy i 20mg kofeiny. Kakao zawiera 150-600mg teobrominy w 30g produktu.

Przy dawce teobrominy 20mg/kg m.c. najczęściej występują łagodne objawy zatrucia, przy dawce dwa razy wyższej zwykle pojawiają się groźne dla zdrowia objawy kardiologiczne, a powyżej 60mg/kg m.c. – problemy neurologiczne. Oznacza to, że dla psa o wadze około 5kg, spożycie 1/3-1/2 tabliczki gorzkiej czekolady może być bardzo niebezpieczne. Śmiertelne dawki teobrominy i kofeiny dla psów wynoszą 100-300 mg/kg m.c.

Mechanizm działania:

Działanie metyloksantyn jest wielokierunkowe. Przez hamowanie odpowiednich receptorów pobudzają one ośrodkowy układ nerwowy, zwężają naczynia krwionośne, pobudzają pracę serca. Ponadto zwiększają poziom wewnątrzkomórkowego wapnia, co zwiększa kurczliwość mięśni.
Okres półtrwania teobrominy jest długi – wynosi 17,5 godziny. Teobromina ulega przemianom w wątrobie, a produkty jej rozkładu wydalane są z moczem.
Okres półtrwania kofeiny wynosi tylko 4,5 godziny, więc w tego typu zatruciach ta substancja może nie jest tak istotna, jednak nasila działanie teobrominy.

Objawy kliniczne:

Objawy kliniczne mogą być rozmaite, pojawiają się zwykle do 24 godzin, a najczęściej w ciągu 4-6godzin od spożycia i mogą utrzymywać się nawet do 72 godzin. Ich nasilenie zależy od rodzaju oraz ilości spożytego produktu zawierającego substancje trujące, wielkości zwierzęcia oraz osobniczej wrażliwości.

  • Objawy żołądkowo-jelitowe (głównie jako skutek spożycia dużej ilości tłuszczu i cukru)
  • Nadmierne pobudzenie i niepokój
  • Przyspieszone oddychanie oraz wzmożona praca serca
  • Drżenia i sztywność mięśni
  • Podwyższona temperatura ciała
  • Drgawki
  • Niezborność
  • Śpiączka
  • Zejście śmiertelne

 

Postępowanie:

Zaleca się wdrożenie leczenia, jeżeli zwierzę zjadło więcej niż 20mg teobrominy na kg m.c.

  • Wywoływanie wymiotów i/lub płukanie żołądka, jeżeli pacjent zgłasza się w krótkim czasie od spożycia i jego stan ogólny pozwala na takie działanie.
  • Węgiel aktywowany
  • Środki przeczyszczające
  • Płynoterapia dożylna
  • Monitorowanie pracy układu krążenia i w razie potrzeby podaż odpowiednich leków
  • W razie wystąpienia objawów neurologicznych podaż leków uspokajających i przeciwdrgawkowych, niekiedy z koniecznością wprowadzenia w stan śpiączki farmakologicznej
  • Leki moczopędne
  • Cewnik moczowy (aby zapobiec ponownemu wchłanianiu metyloksantyn z moczu)
  • Hospitalizacja co najmniej do czasu stabilizacji stanu pacjenta
  • Badania morfologiczne i biochemiczne krwi
  • chocolate-183543_1280
  • Cykl życia teobrominy w ciele psa to ok. 18-24h. Dla porównania, ten sam alkaloid pozostaje w ciele człowieka przez około 2 -3h, u kota okres wydłuża się do 4,5h. W czasie doby od spożycia czekolady mogą pojawić się objawy takie jak mdłości, wymioty, biegunka, czy znacznie częstsze, niekontrolowane oddawanie moczu przez psa. Jeśli zatrucie będzie postępować, może dojść do napadów padaczkowych, krwotoku wewnętrznego, ataków serca, a w konsekwencji tych poważniejszych już objawów – śmierci zwierzęcia.

Źródło:

https://www.vetopedia.pl/article734-1-Zatrucie_czekolada_.html

Lekarze okuliści, którzy wydają certyfikaty badań oczu pod kątem chorób dziedzicznych



Lekarze okuliści, którzy wydają certyfikaty badań oczu pod kątem chorób dziedzicznych:

foto5436a52dc1597

dr Jacek Madany
Akademia Rolnicza, Katedra i Klinika Chorób Wewnętrznych Zwierząt
ul. Głęboka 30, 20-612 Lublin
tel. 81 445-61-84
e-mail: pomorski@hortus.ar.lublin.pl
Gabinet ul. Legionowa 2/6, 20-048 Lublin
e-mail: jacek madany@hoga.pl

lek. wet. Jacek Garncarz
Okulistyczna Przychodnia Weterynaryjna
ul. Grupy AK „Północ” 2 lok. U10 (dojazd od ul. Bartyckiej)
00-713 Warszawa
rejestracja: 22 858 80 62
w nagłych przypadkach: 601-308-080
przychodnia@garncarz.pl
www.garncarz.pl

dr Zdzisław Kiełbowicz
Katedra i Klinika Chirurgii, Wrocław
tel. 71 320-53-40
Gabinet (pn-pt godz. 16-19), ul. Karłowicza 36, Zalesie, Wrocław
tel. 71 348-39-58

dr Ireneusz Balicki
Akademia Rolnicza, Katedra i Klinika Chirurgii Zwierząt
ul. Głęboka 30, 20-612 Lublin
tel. 603-066-376

dr Przemysław Bryła
ul. Hawajska 16, Warszawa
tel. 22 644-91-28

lek. wet. Oliwia Lis-Łobaczewska
ul. Powstańców Śląskich 101, Warszawa
tel. 22 638-39-14, 692-199-452

dr n. wet. Marcin Lew
Katedra i Klinika Chirurgii Okulistyka Weterynaryjna UWM
ul. Oczapowskiego 14, Olsztyn
tel. 89 523-41-52, 606-917-188

dr Marcin Pikiel
ul. Gałczyńskiego 18, Gdańsk
tel. 58 522-12-54

lek. wet. Paweł Stefanowicz
Klinika Weterynaryjna „Arka”
ul. Chłopska 2A, 30-806 Kraków
tel./fax: 12 658-83-65